Założyciel światowej wyszukiwarki wraca do firmy, chce zmienić model biznesowy

Arkadij Wołoż, założyciel znanej na całym świecie wyszukiwarki Yandex, powróci do firmy. Albo tego, co z niej zostało. Firma, na której czele ponownie stanie Wołoż, jest bowiem cieniem swojego wcześniejszego znaczenia. Założyciel ma jednak pomysły na jej nowy kurs.

Wyszukiwarkę Yandex powszechnie kojarzy się jako rosyjską – nawet jeśli z przyczyn formalnoprawnych i politycznych jej formalnym właścicielem jest holenderska firma Yandex NV. Także jej założyciel, Arkadij Wołoż, mimo oczywistego brzmienia nazwiska formalnie jest rezydentem Izraela.

Wszystko to, pierwotnie powzięte raczej z myślą o zabezpieczeniu firmy przed zagrożeniem wewnątrzrosyjskim, okazało się nie bez znaczenia dla dalszych losów firmy. Gdy w wyniku rosyjskiej agresji wybuchła wojna na Ukrainie, Yandex (jako bynajmniej nie jedyny) został objęty sankcjami UE.

Portal ten bowiem uznano za czynnie zaangażowany w rozpowszechnianie rosyjskiego przekazu propagandowego. Trudno zresztą, by było inaczej, skoro biura i infrastruktura firmy znajdowały się pod „fizyczną” kontrolą rosyjskich organów władz. Przy tej okazji sankcjami objęto również Wołoża.

Ten po najeździe na Ukrainę zrezygnował jednak z funkcji prezesa firmy. Rok później, w 2023, publicznie potępił agresję (oczywiście przebywając w Izraelu – inaczej nie pozostałby na wolności). W marcu tego roku UE zdjęła nałożone nań sankcje. W efekcie tego ma on powrócić do biznesu.

Yandex jako technologiczny feniks?

Firma, na której czele ponownie stanie Wołoż, nie przypomina obecnie dawnego giganta, nazywanego „rosyjskim Googlem”. Przede wszystkim musiała ona pozbyć się większości swojego biznesu – Yandex NV sprzedał wyszukiwarkę oraz rosyjską część firmy. Reszta zmieni nazwę na Nebius Group.

I skoncentruje się na „przyszłości”. Jako rzeczoną przyszłość Wołoż postrzega „bezpilotowe” samochody, obsługę rozwiązań w chmurze, przechowywanie i obróbkę danych oraz technologiczne projekty edukacyjne. A także, być może zwłaszcza, AI oraz infrastrukturę niezbędną do jej rozwoju.

Co konkretnie zostanie zrealizowane – zależy od tego, ile finalnie funduszy uda się uzyskać ze sprzedaży „rosyjskiej” części Yandex-a. A z tym może być różnie. „Przepisy”, które rosyjskie władze narzuciły wobec firm wycofujących się z Rosji, nakazują faktyczne ograbienie znacznej części ich własności.

Pytaniem pozostaje zatem, czy Wołożowi pozostało wystarczająco wielu „przyjaciół” oraz wpływów w Rosji (jakichś musiał mieć, inaczej nie byłby w stanie założyć tam biznesu), by mimo sprzeciwienia się polityce Kremla zdołać wydostać stamtąd kapitał dawnej firmy Yandex. Lub chociaż jego część.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz