Z ostatniej chwili: Zwolnienia w gospodarce USA rosną, atomowe wnioski o zasiłek. Co dalej z Wall Street?

Dzisiejsze dane z USA koncentrowały się wokół danych z rynku pracy, wniosków o zasiłek (tzw. jobless claims) i danych z raportu challengera, który śledzi dynamikę zwolnień w amerykańskich firmach. O ile wnioski o zasiłek wypadły wręcz atomowo, niespodziewanie spadając poniżej 200 tys. wniosków, to właśnie raport Challengera budzi najbardziej mieszane odczucia… I to pomimo ponad 50% spadku zwolnień miesiąc do miesiąca. Amerykańskie indeksy nieznacznie tracą, a Bitcoin cofnął się poniżej 93 tys. USD. Opóźnione dane o zamówieniach z fabryk wypadły dosyć solidnie.

Dane z USA

Zamówienia w przemyśle USA m/m (miesiąc do miesiąca): 0,2% (Prognoza: 0,3%, Poprzednio: 1,4%)

Bazowe zamówienia na dobra trwałe w USA (skorygowane): 0,6% (Poprzednio: 0,6%)

Zamówienia na dobra trwałe w USA (skorygowane): 0,5% (Poprzednio: 0,5%)

Zwolnienia wg. raportu Challenger Gray & Christmas w USA: 71,32 tys. (ponad 50% spadek m/m. ale blisko skok 25% r/r) Poprzednio: 153 tys.)

Nowe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych w USA: 191 tys. (Prognoza: 220 tys., Poprzednio: 216 tys., Skorygowano: 218 tys.)

Kontynuowane wnioski o zasiłek dla bezrobotnych w USA: 1,939 mln (Prognoza: 1,9626 mln, Poprzednio: 1,960 mln, Skorygowano: 1,943 mln)

Listopad przyniósł chwilowe uspokojenie tempa zwolnień w USA, ale na pierwszy rzut oka. Owszem, skala cięć była wyraźnie niższa niż w październiku, gdy przez korporacyjne działy HR przetoczyła się prawdziwa fala redukcji. Tyle że w szerszym ujęciu obraz pozostaje niepokojący.

Ponad 71 tysięcy ogłoszonych redukcji etatów w jednym miesiącu to poziom, który jeszcze dekadę temu uznalibyśmy za sygnał zbliżającej się recesji. Najbardziej uderza porównanie rok do roku. Listopad 2025 okazał się o jedną czwartą „gorszy” niż analogiczny miesiąc ubiegłego roku. Co więcej, to już któryś z kolei miesiąc, kiedy liczba zwolnień przewyższa zeszłoroczną bazę.

Historyczne echo kryzysów

Z perspektywy Wall Street szczególnie wybrzmiewa fakt, że liczba listopadowych zwolnień powyżej 70 tys. pojawiała się od 2008 roku właściwie tylko dwukrotnie. Najpierw w trakcie wielkiego kryzysu finansowego, potem w pandemicznym chaosie i ponownie w 2022 roku. Teraz historia znów wystawia swoją nieprzyjemną fakturę, choć gospodarka formalnie w recesji jeszcze nie jest.

Jeszcze bardziej działa na wyobraźnię licznik całego roku. Od stycznia do końca listopada firmy w USA zapowiedziały już ponad 1,17 mln redukcji etatów. To poziomy, które dotychczas zarezerwowane były niemal wyłącznie dla lat recesyjnych. W tej dekadzie tylko pandemiczny 2020 rok był bardziej brutalny.

Nieprzypadkowo menedżerowie rekrutacji mówią dziś wprost: rynek pracy stracił sprężystość. Zamiast ekspansji mamy ostrożność, zamiast polowania na talenty widzimy rachunek kosztów pisany coraz bardziej bezlitosnym długopisem.

Telekomy, technologia i sklepy pod ścianą

Listopadowy ranking sektorów otwierają operatorzy telekomunikacyjni. Jedna decyzja restrukturyzacyjna dużego gracza wystarczyła, by w tej branży zniknęło ponad 15 tysięcy miejsc pracy. To poziomy nieoglądane tam od czasów pierwszego pandemicznego szoku.

Technologia, która jeszcze niedawno była lokomotywą zatrudnienia i obietnicą szybkiej kariery, wciąż pozostaje w defensywie. Od początku roku sektor IT skasował już ponad 150 tysięcy stanowisk. Skala korekty jest mniejsza niż w 2023 roku, lecz zmiana nastroju pozostaje trwała. Era niekontrolowanego wzrostu kosztów osobowych wyraźnie dobiegła końca.

Niepokojąco wygląda też sytuacja w handlu. Sieci detaliczne, pod presją słabnącego popytu, niepewności taryfowej i coraz bardziej kapryśnych klientów, zredukowały w tym roku niemal 92 tysiące etatów. To ponad dwa razy więcej niż rok temu. W centrach handlowych ta zmiana jest już wyczuwalna nie tylko na papierze, ale i w codziennym rytmie pracy.

Osobny rozdział to sektor spożywczy, zwłaszcza przetwórstwo mięsa, gdzie presja kosztów energii, logistyki i regulacji sanitarno-środowiskowych zaczyna wypychać ludzi z linii produkcyjnych.

Media i trzeci sektor pod presją

Wbrew pozorom również media nie wyszły z burzy bez szwanku. Choć tempo zwolnień w redakcjach nieco wyhamowało względem zeszłego roku, cały sektor wciąż traci tysiące miejsc pracy. Transformacja cyfrowa przestaje być procesem, a staje się permanentnym stanem napięcia.

Jeszcze bardziej dramatycznie wygląda sytuacja organizacji non-profit. Uderzenie w finansowanie publiczne i prywatne darowizny zmusiło je w tym roku do redukcji zatrudnienia na niespotykaną od lat skalę. W praktyce oznacza to słabszą opiekę społeczną i mniej usług świadczonych tam, gdzie rynek komercyjny nie wchodzi z oczywistych powodów.

Dlaczego firmy tną?

Najczęściej podawanym powodem są dziś szeroko rozumiane reorganizacje oraz zamykanie oddziałów. To klasyczne mechanizmy obronne, stosowane w czasach spowolnienia. Coraz wyraźniej przebija się też czynnik technologiczny. Sztuczna inteligencja przestała być eksperymentem, a zaczęła pełnić funkcję realnego konkurenta dla części stanowisk administracyjnych, analitycznych i operacyjnych.

Swoje piętno odcisnęły także kwestie polityczno-fiskalne. Program cięć w administracji federalnej oraz ograniczanie kontraktów publicznych wywołały efekt domina, który uderzył nie tylko w urzędników, ale i w prywatnych dostawców oraz organizacje korzystające z dotacji.

Nie można też lekceważyć wpływu ceł i niestabilnej polityki handlowej. W niektórych branżach to właśnie koszty importu i eksportu przeważyły szalę przy decyzjach o redukcji zatrudnienia.

Rekrutacja w odwrocie

Jeszcze kilka kwartałów temu rynek amerykański przypominał plac budowy z tablicą „poszukiwani pilnie”. Dziś widać raczej kartki z napisem „wstrzymane do odwołania”. Plany zatrudnieniowe firm spadły do poziomów niewidzianych od piętnastu lat, nie licząc pandemicznej anomalii.

Szczególnie symboliczne jest załamanie sezonowych rekrutacji. W listopadzie nie pojawiły się praktycznie żadne nowe ogłoszenia związane z pracą na świąteczny szczyt sprzedaży. To sygnał, że menedżerowie nie wierzą już w szybki impuls popytowy, który samodzielnie rozwiąże problemy roku 2026.