Zachowanie polskiej waluty w godzinach nocnych, Nowego Roku wygląda, jakby padła ofiarą spekulacyjnego ataku. Złoty znany jest z tego, że w czasie mocno ograniczonej płynności, spready potrafią szaleć nawet w relacjach do wysoce płynnych walut jak amerykański dolar, euro czy frank szwajcarski. Nikt jednak nie spodziewał się takiej reakcji, na chwilę przed otwarciem rynków w Azji. Nie wydaje się jednak, by szokująca deprecjacja była powodem do uzasadnionych obaw, które w ramach wizji LIVE zdążył wyrazić już jasnowidz Jackowski.
Szaleństwo bowiem wynika z błędu Google, być może NBP nie dostarczył przed 1 stycznia aktualnych danych dot. kursów walut. Aktualnie wg. danych w Bloombergu, złoty nie doznał żadnego szoku. Za dolara płacimy wciąż 3,92, a za euro 4,33. Do sytuacji odniósł się błyskawicznie nowy minister finansów Andrzej Domański. „Spokojnie. Ten kurs złotego, który sieje panikę to „fejk” (błąd źródła danych). Za chwilę otworzą się rynki w Azji i sytuacja wróci do normy” – uspokoił.
Po potężnym umocnieniu, w IV kwartale 2023 roku, PLN zyskał najmocniej spośród globalnych walut. Umocnił się do każdej waluty z G10. Sam USDPLN spadł o ponad 10%, a EURPLN ponad 7%. Silniejsze na tle dolar czy euro okazały się japoński jen, czy korona norweska. Tymczasem sytuacje, jak opisana wyżej często służą jako odpowiednie tło do budowania paniki i grania na emocjach. Na szczęście tym razem, sytuacja wydaje się oczywista i opanowana. Znany jasnowidz z Człuchowa, zdążył skomentować swoją wizję Live. Podziękował Bogu, że 'dziwna sytuacja’ okazała się błędem Google.
Może Cię zainteresuje: