Choć amerykańscy konsumenci zaczęli letnie miesiące z nieco lepszym nastrojem, trudno mówić o przełomie. Wskaźnik sentymentu konsumenckiego Uniwersytetu Michigan w lipcuu ledwo drgnął – wzrósł do 61,8 punktu. To oznacza najwyższy poziom od pięciu miesięcy, ale wciąż sporo poniżej średniej historycznej i aż 16% niżej niż w grudniu zeszłego roku. Co bardziej niepokojące, optymizm w ocenie własnych finansów w horyzoncie roku spadł o 4%. Po danych z USA Bitcoin dziś spadł do 117 tys. UDS, a indeksy amerykańskie tracą na otwarciu.
Dane z USA
Uniwersytet Michigan, wstępny odczyt za lipiec:
- Inflacja 5-letnia – wstępnie: 3,6% (prognoza: 3,9%, w czerwcu: 4,0%)
- Inflacja 1-roczna – wstępnie: 4,4% (prognoza: 5,0%, w czerwcu: 5,0%)
- Sentyment ogólny – wstępnie: 61,8 (prognoza: 61,5, w czerwcu: 60,7)
- Ocena warunków bieżących – wstępnie: 66,8 (prognoza: 63,9, w czerwcu: 64,8)
- Oczekiwania – wstępnie: 58,6 (prognoza: 56,9, poprzednio: 58,1)
To nie jest przypadek. Amerykanie wciąż mają w pamięci bolesne doświadczenia z inflacją, która – choć obecnie spowalnia – pozostawiła ślad w postaci trwałego niepokoju. Roczne oczekiwania inflacyjne spadły do 4,4%, a długoterminowe do 3,6% – najniższych poziomów od lutego. Ale to nadal więcej niż pod koniec zeszłego roku, co pokazuje, że ludzie nie są przekonani, iż problem już minął.
Co istotne dla rynku, najbardziej majętni konsumenci wciąż deklarują aż 17% niższe sentymenty, niż w grudniu 2024 roku… Mimo odłożenia taryf celnych przez ekipę Trumpa i historycznej hossy na Wall Street. Pozytywny fakt? Oczekiwania co do inflacji spadają, a to może dać Fedowi miejsce to cięcia stóp. Teoretycznie nawet w lipcu. Zwłaszcza jeśli połączymy to z niższymi od prognoz odczytami CPI i inflacji cen produkcji.
Dane z rynku nieruchomości USA
Sektor budowlany, który często działa jak papierek lakmusowy dla całej gospodarki. Liczba wydanych pozwoleń na budowę w czerwcu wyniosła 1,397 mln w ujęciu annualizowanym. To dosłownie o włos więcej niż w maju, ale aż o 4,4% mniej niż rok temu. Jasny znak, że deweloperzy działają ostrożnie – i nie bez powodu.
Choć rozpoczęto budowę 1,321 mln nowych mieszkań (co oznacza niewielki wzrost miesiąc do miesiąca), to już liczba faktycznie ukończonych domów i mieszkań spadła dramatycznie. W czerwcu oddano do użytku zaledwie 1,314 mln jednostek – o niemal 15% mniej niż miesiąc wcześniej i aż o 24% mniej niż w czerwcu 2024 r. Tak gwałtowny spadek rzadko zdarza się ot tak.
Częściowo można to tłumaczyć wysokimi kosztami budowy, niepewnością co do stóp procentowych czy ograniczonym dostępem do siły roboczej, ale to tylko fragment szerszej układanki. Amerykańska gospodarka, choć formalnie wciąż rośnie, funkcjonuje w otoczeniu zaskakująco mieszanych sygnałów. Z jednej strony twarde dane – takie jak stabilny rynek pracy czy wzrosty indeksów giełdowych – z drugiej – miękkie nastroje społeczne, które pokazują rosnącą nieufność wobec przyszłości.
W takim środowisku nie pomaga fakt, że polityka fiskalna i handlowa wciąż się zmienia – mimo przyjęcia nowej ustawy podatkowej Trumpa, konsumenci nie wydają się szczególnie nią poruszeni. Nadzieja, że stabilizacja inflacji i sytuacji międzynarodowej przywróci zaufanie, może okazać się płonna. Przynajmniej na razie.