Dzisiejsze dane publikowane z amerykańskiej gospodarki zaskoczyły wzrostową dynamiką… Choć patrząc w głąb, zwłaszcza odczytu PKB rzeczywistość nie wygląda aż tak optymistycznie. Niemniej jednak zarówno zatrudnienie na rynku przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych, jak i produkt krajowy brutto wzrosły istotnie. Giełdowe indeksy jak S&P 500 i Nasdaq 100 rosną, a Bitcoin szuka kierunku wciąż notowany poniżej 118 tys. dolarów. Jak wypadły dane?
Dane z gospodarki USA
PKB za II kwartał 2025 (odczyt wstępny): 3% rok do roku vs 2,6% prognoz i -0,5% poprzednio
Indeks zmiany cen w ramach badania PKB: 2% r/r vs 2.2% r/r oczekiwań i 3.8% r/r poprzednio
Raport ADP (zmiana zatrudnienia wśród przedsiębiorstw prywatnych): 104 tys. etatów vs 75,5 tys. prognoz i -33 tys. poprzednio
Sprzedaż domów na rynku wtórnym: Spadek o -0,8% m/m vs 0.2% prognoz i 1.8% poprzednio
Indeks domów oczekujących na sprzedaż: 72,0 (poprzedni: 72,6)
PKB w centrum obserwacji Wall Street
Drugi kwartał 2025 roku przynosi coś, czego w ostatnich miesiącach zaczęło brakować. Czyli pozytywne zaskoczenie. Wzrost PKB USA na poziomie 3% w skali roku to wynik, który w normalnych okolicznościach wywołałby euforię na Wall Street. Ale czasy są dalekie od normalności. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda nieźle. Gospodarka, która jeszcze na początku roku notowała spadek o 0,5%, teraz wyraźnie odbiła.
Ale przyjrzyjmy się bliżej, co ten wzrost naprawdę oznacza – i na czym się opiera. Zacznijmy od paradoksu: jednym z głównych motorów tego wzrostu był… spadek importu. Mniej zakupów zza granicy oznacza matematycznie wyższy PKB, bo import odejmuje się w bilansie. To niekoniecznie świadczy o sile wewnętrznej gospodarki … Wręcz przeciwnie, może sugerować osłabienie popytu lub przesunięcie struktury zakupów na rodzimy rynek z powodu taryf, kursu dolara lub czynników logistycznych.
Drugim czynnikiem była konsumpcja. Amerykanie – jak to Amerykanie – dalej wydają. Być może siłą rozpędu, a być może po prostu nie mają innego wyjścia w gospodarce, gdzie realna siła nabywcza kurczy się szybciej, niż pokazują 'szminkowane’ wskaźniki. Tymczasem inwestycje i eksport spowalniają. I to już nie jest drobny szczegół. Inwestycje to przecież fundament przyszłego wzrostu – jeśli firmy nie inwestują dziś, trudno oczekiwać, że za kilka kwartałów będą zatrudniać, produkować i eksportować więcej.
Co z inflacją PCE?
Co z inflacją? Tempo wzrostu cen wyhamowało – wskaźnik PCE, tak lubiany przez Fed, wyniósł 2,1%, spadając z 3,7% w pierwszym kwartale. To cieszy, ale warto pamiętać, że to nadal wzrost cen. Dla zwykłego konsumenta 2% inflacji wcale nie znaczy, że życie stanieje – po prostu drożeje wolniej.
Czy więc mamy do czynienia z realnym odbiciem? Cóż, wiele zależy od tego, gdzie patrzymy. Z perspektywy księgowych wykresów – tak, jest postęp. Ale w realnej gospodarce? Zbyt wiele kluczowych elementów (eksport, inwestycje) wciąż jest pod kreską, by mówić o trwałej poprawie.
Ten kwartał wygląda lepiej. Ale jeśli mamy wyciągać z tego strategiczne wnioski, warto pamiętać: jedna jaskółka wiosny nie czyni. Szczególnie w gospodarce, która coraz częściej przypomina spektakl z więcej niż jedną kurtyną.
Citi stawia na wzrost emisji długu
Wobec ;’nominalnie’ mocnych danych makro z USA, analitycy Citi prognozują wzrost emisji obligacji skarbowych w listopadzie 2026 roku. W poprzedniej analizie wskazywali na maj 2026. Sekretarz Skarbu USA, ScottB skomentował dane. W serii publicznych wystąpień mocno zaznaczył dziś, że fundamenty amerykańskiej gospodarki są „nadzwyczajne”, a polityka administracji Trumpa przynosi „impet i zaufanie”, którego wcześniej brakowało. Czy kolejne kwartały także przyniosą solidny wzrost? Tak… Ale (w ocenie rządzących na Kapitolu) pod warunkiem, że Fed w końcu „nadąży za Trumpem” i przestanie „mylić się w sprawie prognoz inflacji, rzekomo wywołanej cłami”.
Bessent podkreślił dziś, że Stany Zjednoczone 'Nie widzialy tak niezrównoważonej gospodarki jak Chiny od XIX wieku”. Dodał też, że Chiny są 'na wstecznym biegu’ w negocjacjach, a presja ze strony USA zaczyna przynosić rezultaty. Przekazał też Wall Street… By nie panikowało, jeśli do 1 sierpnia nie będzie żadnych porozumień z Pekinem, gdyż 'rozmowy będą trwać dalej’.
Minister spraw zagranicznych Wang Yi nawoływał do „zwiększenia kanałów komunikacji” oraz unikania „błędnych kalkulacji”, które mogłyby nieodwracalnie zaszkodzić relacjom. W wypowiedziach przedstawicieli rządu chińskiego, takich jak Wang czy minister handlu, dało się wyczuć chłodny pragmatyzm. Oraz pewną niechęć do dalszej eskalacji. Chiński minister spotykał się z przedstawicielami Apple’a i Boeinga, próbując utrzymać inwestycyjny most z USA.