Po kilku tygodniach nerwowych nastrojów na Wall Street i spadków akcji firm z branży sztucznej inteligencji poniedziałek przynosi na Wall Street powiew ulgi. Indeksy, a wraz z nimi kryptowaluty na czele z Bitcoinem odbiły przed Świętem Dziękczynienia. Na czele poweekendowego rajdu stanęła spółka Alphabet (właściciel Google), w której ostatnio udziały nabył Warren Buffett. Powód to dominująca pozycja modeli językowego Gemini 3.
S&P 500 wzrósł o prawie 1,5%, a technologiczny Nasdaq zareagował jeszcze żywiej, rosnąc o 2,6%. Stabilny z natury Dow dołożył swoje 0,6%. Bitcoin próbuje atakować 90 tys. USD. Pomógł w tym splot kilku czynników, 'zmieniających sentyment’. Po pierwsze, Xi z Chin wskazał na optymistyczny postęp rozmów z Amerykanami, mimo eskalacyjnych komentarzy dot. samego Tajwanu.
Po drugie, mocno wzrosły implikowane przez traderów szanse na obniżkę stóp procentowych Fed, jeszcze w grudniu. Przyczyna? Dość słabe dane z rynku pracy, problemy sektora private equity, drenaż płynności i kryzys w procyklicznych, tradycyjnych gałęziach gospodarki od nieruchomości, przez sektor konstrukcyjny i biznes związany z różnego rodzaju sprzedażą detaliczną. Wreszcie, rynki żyją perspektywą możliwego pokoju między Rosją i Ukrainą. To pomyślny dla byków splot czynników.
Alphabet znowu rozdaje karty
Najmocniej błyszczy dziś gwiazda Google’a, którego akcje rosną około 5%. W centrum zamieszania znalazł się model Gemini 3. Ledwo osiem miesięcy po wersji Gemini 2.5, gigant wraca z odświeżonym narzędziem, które zdominowało konkurencję.
Po seriach ostatnich spadków spółki z branży chipów znowu rosną. Broadcom wystrzelił w górę o 9%, Micron o 8%, a Palantir i AMD dodały po kilka solidnych procent. Przynajmniej przez chwilę to AI znowu jest paliwem rakietowym amerykańskiego rynku akcji.
Optymizm wciąż jest kruchy. Tym razem akcje jednej spółki próbują budować solidny fundament pod długoterminowy ruch… Dobrze, że nie jest to tym razem 'zatłoczona Nvidia’, ale pytanie, czy w takich warunkach zdrowe odbicie może żyć długo jest zasadne. Zwłaszcza, że Alphabet osiągnął przełom z Gemini 3 po kosztach… Unikając wdrożenia chipów GPU od Nvidia.
Jak więc powinno się to przełożyć na infrastrukturalne spółki, podpięte do sztucznej inteligencji. Odbicie zaczęło się jeszcze w piątek… Tuż po tym jak szef oddziału Fed z Nowego Jorku zasugerował, że grudzień może przynieść cięcie stóp. Rynek, łaknący jakiejkolwiek dobrej wiadomości, potraktował te słowa jak zapowiedź świątecznej paczki.
Niemniej listopad wciąż wygląda blado. S&P 500 spadł od początku miesiąca o około 2%, Nasdaq — więcej niż 3%. Dow również nie ma powodu do dumy… Ponad 2% w dół. I nie ma gwarancji, że końcówka miesiąca przyniesie oddech. Dlaczego? Otóż w kalendarzu niewiele zostało katalizatorów, które mogłyby przynieść spadek napięcia. Dane o sprzedaży detalicznej i inflacji producenckiej mogą dolać oliwy do ognia, jeśli choć trochę zasugerują stagflację.
Wygrany pogrąży branżę AI?
A teraz wisienka na torcie: im wyżej rośnie Alphabet, tym bardziej nerwowo robi się wśród inwestorów posiadających papiery innych graczy AI. Nie jest tajemnicą, że jeśli Google zacznie rozdawać karty w wojnie o AI, część dotychczasowych pupilów rynku może obudzić się w zupełnie nowym świecie.
Melius Research ujęło to dość dosadnie. Mianowicie, jeśli Google przechyli szalę wyścigu AI na swoją stronę dzięki postępom Gemini oraz przewadze sprzętowej (TPU), to nie będzie to dobra wiadomość dla wielu spółek, które jeszcze niedawno rosły w tempie rakietowym. Zwycięzca w AI nie tylko wygrywa… Może zabrać część tortu wszystkim pozostałym.
Rynek zamknięty w czwartek, skrócona sesja w piątek. Spadek obrotów często działa jak katalizator paniki, jeśli pojawi się choćby cień niepokojącej informacji. Ale poniedziałek wygląda jak solidny powiew optymizmu. Skala spadków w ostatnich sesjach była ogromna. Dość powiedzieć, że akcje Oracle spadły o prawie 45% od szczytów (!). Co przyniosą kolejne dni?