Hongkoński konglomerat CK Hutchison, potentat w dziedzinie infrastruktury portowej na świecie, wzbudził wściekłość kierowniczych gremiów partyjnych w Pekinie. Do grona objętych tym uczuciem zaliczać się ma, według enuncjacji medialnych, również sam towarzysz przewodniczący Xi Jinping. Powodem jest oczywiście gigantyczna transakcja, którą CK Hutchison niedawno zawarł. Nie do końca z własnej woli, ale jednak.
Chodzi o umowę, na mocy której międzynarodowe konsorcjum pod przewodnictwem funduszu BlackRock wykupi, poprzez przejęcie podmiotów zależnych, szereg portów, którymi zarządzał hongkoński gigant. Chodzi tutaj zwłaszcza o krytycznie ważne porty na atlantyckim i pacyficznym wybrzeżu Panamy, Cristobal i Balboa. Są one położone u samego wylotu Kanału Panamskiego i obsługują ruch morski korzystający z tego Kanału.
Przejęcie to, kosztem 19 miliardów dolarów, uznano za wyraźny sukces Donalda Trumpa. Panamskie porty mają bowiem nie tylko znaczenie gospodarcze, ale też są arcyważne geopolitycznie. Trump od początku swojej kadencji sygnalizował jednoznacznie, że USA winny odzyskać kontrolę nad Kanałem – i że jest w tym celu gotów daleko się posunąć (w domyśle – nie wykluczając środków militarnych). Kwestią szczególnie dlań zapalną były właśnie wpływy Chin.
Wyrwać przeciwnikowi asa z talii
CK Hutchison to formalnie firma z Hongkongu, nie Chin. Zdaniem wielu obserwatorów jest to jednak fikcja, i podmiot realnie reprezentuje kapitał chiński. Poniekąd potwierdził to sam Xi i członkowie jego ekipy. W Pekinie bowiem transakcję uznano za „zdradę ludu chińskiego”. W istocie CK Hutchison nie miał wielkiego pola manewru, Panamczycy bowiem, pod wpływem amerykańskich nacisków, cofnęli mu koncesję na porty. Samej umowy nie skonsultowano jednak z chińskim kierownictwem.
A to, wedle doniesień, miało mieć wyraźnie odmienne plany. Xi Jinping jakoby chciał bowiem wykorzystać kwestię obecności kapitałowej w strefie Kanału Panamskiego jako kartę przetargową. I z jej pomocą wytargować od Trumpa ustępstwa w innych dziedzinach. Tymczasem karta przetargowa została może nie za darmo (bo za 19 mld), ale jednak oddana w ręce przeciwnika. I nawet jeśli BlackRock nie jest ściśle sojusznikiem ideologicznym Trumpa, to wciąż jest to podmiot amerykański.
Towarzysz Xi Jinping nie aprobuje waszej umowy
Xi Jinping i Pekin są przy tym w o tyle kłopotliwej sytuacji, że nie bardzo mają jak przeciwdziałać transakcji. Nie mają ku temu ani narzędzi prawnych (firma jest formalnie z Hongkongu), ani siłowych (w Panamie nie ma żadnej partyzantki czy „ruchu wyzwoleńczego”, którego rękoma można by sprawę skomplikować). Środki dyplomatyczne zaś, wobec skali amerykańskiej perswazji wobec Panamy, raczej nie rokują nadziei na sukces. USA są po prostu zbyt blisko – i zbyt ważne gospodarczo.
Można sobie oczywiście wyobrazić finansowe retorsje Pekinu wobec właściciela CK Hutchison, hongkońskiego miliardera Li Ka-shing (słowa „zdrada ludu chińskiego” mają w ChRL bardzo, ale to bardzo nieprzyjemne konotacje, jeszcze rodem z epoki Mao). Samo to nie powstrzyma jednak umowy – i utraty kontroli nad portami. Oczywiście, samo przejęcie nie zostało jeszcze sfinalizowane – i należy się spodziewać, że Chińczycy będą czynić wszystko, co możliwe i niemożliwe, by to utrudnić.