Z konferencji amerykańskiej branży stalowniczej na Florydzie, która miała miejsce w tym tygodniu, popłynęły cokolwiek zaskakujące sygnały. Inne podmioty branży, nabywcy stali, przemysł samochodowy, a nawet niektóre głosy ze środowiska pracowników popierają przejęcie U.S. Steel Corp., największy konglomerat hutniczy w USA, przez japońskiego odpowiednika, Nippon Steel. Ma ono być remedium na grożący branży w przeciwnym przypadku monopol jednego potentata.
Przejęcie to jest efektem przetargu, który Nippon Steel wygrał w grudniu. Zaoferował za firmę 14,9 miliarda dolarów. Jego oferta, która wzbudziła ogromne kontrowersje, przebiła propozycje ze strony innych zainteresowanych. Pośród tych byli potentaci światowego rynku hutniczego, a także krajowi konkurenci – jak Nucor Corp. czy Cleveland-Cliffs, Inc. I właśnie perspektywa przejęcia U.S. Steel przez tego ostatniego okazała się grozić nastrojom, nie zaś przez Nippon.
Rzecz bowiem w tym, że – jak zauważają analitycy oraz przedstawiciele konkurencyjnych firm – fuzja U.S. Steel i Cleveland-Cliffs stworzyłaby w Ameryce quasi-monopolistycznego molocha. Czy też w niektórych kwestiach monopolistę sensu stricte – jak w przypadku wytopu rudy stali, którego rynek podmiot taki kontrolowałby w 95%. Czy obróbki stali w wielkich piecach hutniczych – wszystkie bowiem znajdujące się USA piece należałyby do niego.
To w oczywisty sposób rzuciłoby cień monopolu na amerykańską branżę stalową. Co zaś z kolei mogłoby pociągnąć za sobą groźbę postępowania anti-trustowego, lub też wyprowadzanie produkcji za granicę w poszukiwaniu korzystniejszych cen i warunków dostaw stali. Ze strony zarządu Cleveland-Cliffs dochodziły zapewnienia, że żadne praktyki zahaczające o monopol nie będą miały miejsca, przemysł potraktował je jednak jako… cóż, zapewniania, i nic więcej.
Nawet niektóre środowiska pracownicze preferowałyby właściciela japońskiego niż wchłonięcie przez głównego konkurenta krajowego. Głosy owe punktowały, że logika ekonomiczna w naturalny sposób prowadziłaby do likwidacji powielających się w obydwu firmach funkcji i stanowisk. I prowadziła w konsekwencji do zwolnień.
Zobacz też: Post ambasady o żyrafach ujawnił faktyczne nastroje na rynku? Masowa krytyka…
Monopol vs. niezależność
Dotąd głośno wybrzmiewały raczej zarzuty skierowane w drugą stronę. Przejęcie U.S. Steel przez Nippon stało się obiektem zażartej krytyki działaczy związkowych z U.S. Steelworkers (USW). Zarzucają oni warunkom przejęcia nieprzestrzeganie umowy zawartej ze związkiem. Oni także twierdzą, że przejęcie – tyle że przez Japończyków – groziłoby redukcjami zatrudnienia.
Z kolei amerykańscy politycy obojga partii, prócz wyrażanych obaw o zatrudnienie (szczególnie głośno artykułowanych w roku wyborczym…), wskazywali, że największe amerykańskie stalownie są przedsiębiorstwem o charakterze strategicznym. Mają one warunkować niezależny od zewnętrznych czynników dostęp do stali, stanowiąc podstawę niezakłóconego funkcjonowania przemysłu zbrojeniowego.
Umowa o przejęciu ma być w tym tygodniu przedmiotem obrad Komitetu ds. Zagranicznych Inwestycji w Stanach Zjednoczonych (Committee on Foreign Investment in the United States – CFIUS). Aprobata tego ciała jest niezbędnym krokiem na drodze do finalizacji transakcji.
Może Cię zainteresować: