Trwa euforia na chińskiej giełdzie. Z czego tak cieszą się Chińczycy?

Inwestorzy z coraz większym apetytem patrzą na Chiny. Choć kraj (podobnie z resztą jak USA) zmaga się z szeregiem strukturalnych problemów, styczniowa panika zmieniła się w euforię. Parkiety w Hong Kongu i kontynentalnym Shenzhen i Pekinie znów świecą na zielono. Tegoroczny wynik indeksu Hang Seng jest lepszy, niż Nasdaq 100, S&P 500 i DAX. Benchmark wzrósł już o 10% i ponad 20% o tegorocznych minimów. Notowany jest na poziomach niewidzianych od lata 2023 roku. Zyskują wszystkie chińskie aktywa, także słabnący od dłuższego czasu juan. Według banku UBS wzrosty w Chinach są efektem zagranicznego kapitału spekulacyjnego, ze strony funduszy hedgingowych. Nie pojawiłby się on jednak, gdyby nie coraz solidniejsze podstawy do odbicia. A Chińczycy mają się z czego cieszyć.

W czasie gdy Europa radzi sobie fatalnie, w kwietniu aktywność produkcyjna Chin rosła w najszybszym tempie od 14 miesięcy. PMI dla przemysłu Caixin/S&P Global wzrósł do 51,4 w kwietniu z 51,1 w marcu. To już szósty z rzędu miesiąc ekspansji. Nowe zamówienia eksportowe odnotowały solidny wzrost. Chińskie PMI pokazują poprawę, a PKB wzrosło o 5,3% rocznie (o ile wierzyć oficjalnym odczytom) – powszechnie wiadomo jednak, że jest lepiej, niż było. To pokazują choćby ceny surowców, w tym miedzi, czy stali. Sprzedaż detaliczna również zaskakuje pozytywnie. Niewielki (ale jednak) rządowy 'stimulus’ ukierunkowany na pomoc gospodarce zaczyna przynosić skutki. Pamiętajmy, że jeszcze w lutyn spekulowano o katastrofie w przemyśle Chin i deflacji. Kraj jednak stopniowo wychodzi z gospodarczych tarapatów.

Tanie Chiny podobają się rynkom

Przez kilkanaście ostatnich miesięcy inwestorzy masowo kupowali akcje z Indii. Do tego stopnia, że teraz zaczynają uważać je za zbyt drogie … I wracają do Chin. Mało tego, osłabienie juana (choć widzimy próbę przełamania tego trendu) sugeruje, że spora część także lokalnych inwestorów może 'zabezpieczać’ się na wypadek dalszej deprecjacji juana, która wspierałaby olbrzymie zyski eksporterów. Spread między obligacjami Chiny – USA rośnie (w chinach stymulacja, w USA stopy najwyżej od kilkudziesięciu lat). Kupując chińskie akcje, inwestorzy zyskaliby wielokrotnie dzięki temu efektowi walutowemu. Podobny przypadek ma miejsce obecnie w Japonii, gdzie fatalnie zachowuje się jen, a Nikkei radzi sobie świetnie. Inną, zupełnie ekstremalną sytuację widzimy w Argentynie, gdzie akcje z indeksu MERWAL notują rekordowe poziomy.

Inwestycje zagraniczne w akcje notowane w Hong Kongu. Źródło: LSEG, Resuters

Ogólna sytuacja w połączeniu z chińskimi regulacjami rynku, które mają podnieść standardy w polityce dywidendowej i skupach akcji spółek oraz poprawić komunikację z akcjonariuszami, w celu przyciągnięcia inwestycji… Zdecydowanie stała się obiektem zainteresowania inwestorów. Wspomniany, szwajcarski bank UBS razem z Morgan Stanley czy Goldman Sachs regularnie w tym roku informowali o 'polepszającej się’ relacji ryzyka do zysku z inwestycji w taniejących Chinach. Potrzeba było kilkudziesięciu dni, by rynek zaczął to odzwierciedlać. Wygląda na to, że poprawa w chińskiej gospodarce będzie bardziej trwała. Hossa może trwać, dopóki nie pojawią się ewentualne problemy geopolityczne (chwilowy brak szumu w mediach, także wspiera sentyment) lub recesja i ewidentne spowolnienie w zachodnich gospodarkach.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz