Donald Trump ma dla szeregu krajów ofertę nie do odrzucenia. W sprawie ceł, naturalnie. Jego administracja miała przygotować listy adresowane do „10 do 12” państw, w których Stany Zjednoczone zaoferują nowe stawki celne w odniesieniu do towarów przez nie eksportowanych na rynek amerykański. Mają zostać wysłane w najbliższy poniedziałek.
O intensywnej pracy epistolograficznej w Białym Domu Trump poinformował na konferencji prasowej w miniony piątek, w bazie Andrews. Nowa „oferta”, jaką będą zawierać listy z Waszyngtonu, przewiduje skokowy wzrost stawek obciążeń fiskalnych na towary importowane do Ameryki wedle zasady wzajemności w kwestii celnej (reciprocal tariffs). Miałyby one wejść w życie od 1. sierpnia bieżącego roku.
Rzecz z punktu widzenia rynkowego najważniejsza – ich wysokość – pozostaje jeszcze nieznana. Prezydent USA wspomniał jedynie, że miałyby one się wahać od poziomu „10-20%” do „60-70%”. Biorąc pod uwagę, że Trump wielokroć wykorzystywał podobne informacje jako metodę nacisku w negocjacjach, najpewniej należy do tych wielkości podchodzić z pewną ostrożnością. Dają one jednak pojęcie o skali możliwych i już planowanych podwyżek.
Negocjacje a’la Trump
Słowo „oferta”, o której Trump wspominał w odniesieniu do ceł, nieprzypadkowo zawarte jest w cudzysłowie — amerykański prezydent nie przewiduje bowiem możliwości negocjacji nowego poziomu ceł. Kraje-eksporterzy do USA mają móc go zaakceptować – lub zaprzestać eksportować swoje produkty na tamtejszy rynek. Trump od dawna domagał się zmiany jednostronnych, jego zdaniem, i faworyzujących inne kraje zasad handlu – umożliwiających dostęp podmiotów zagranicznych do klientów amerykańskich, ale nie vice versa.
Nieprzypadkowy jest także moment ich ogłoszenia. Trzy miesiące temu, 2. kwietnia, Trump ogłosił szeroko zakrojony program „wzajemnych” obciążeń celnych na import do USA. Miały one odzwierciedlać nie tylko stawki celne, jakie obciąża eksport towarów amerykańskich na rynki danych krajów, ale też bariery niefinansowe i nieformalne. Niedługo potem Biały Dom zawiesił jednak pełną implementację swoich ceł, odkładając ją o trzy miesiące, w międzyczasie pozostawiając jedynie „bazowe”, 10-procentowe cła.
Ten trzymiesięczny termin właśnie upłynął – i choć niektóre kraje zdążyły w tym czasie dojść do handlowego porozumienia z USA, to, jak widać, daleko nie wszystkie. Z pewnością nie te 10 do 12 państw, o których wspomniał Trump.