Trump podpisał dekret ws. AI, JD Vance bierze na cel Microsoft. Czołowe starcie Big Tech-u z Białym Domem?

We czwartek Donald Trump podpisał serię dalekosiężnych w skutkach dekretów wykonawczych. Dotyczą one rozwoju narzędzi z zakresu sztucznej inteligencji (AI), i mogą zasadniczo wpłynąć na jej kierunek oraz dynamikę. Co ważne, dekrety te, jakkolwiek w dużej mierze korzystne dla podmiotów z branży technologicznej, w wyraźny i bezpośredni sposób uderzają w dotychczasową politykę amerykańskich koncernów.

Podpisane przez Trumpa zarządzenia zatytułowano Promoting The Export of the American AI Technology Stack, Accelerating Federal Permitting of Data Center Infrastructure oraz Preventing Woke AI in the Federal Government. Tytuł pierwszego z wymienionych dość jasno sugeruje, co ma on na celu. Zgodnie z jego zapisami, rząd federalny ma opracować politykę ułatwiającą eksport amerykańskich rozwiązań w zakresie sztucznej inteligencji.

Trochę mniej biurokracji

Chodzi tutaj zarówno o fizyczny sprzęt, jak i narzędzia software’owe w postaci modeli AI, systemów obsługi i zarządzania danymi, narzędzi z zakresu cyberbezpieczeństwa oraz praktycznego zastosowania AI w takich dziedzinach jak opieka zdrowotna, transport czy przemysł. W pewnej mierze z tymi celami pokrywa się – tyle, ze w odniesieniu do rynku wewnętrznego, nie eksportowego – drugi ze wspomnianych dekretów wykonawczych.

Jak wiadomo, jednym z największych wyzwań współczesnego wysoko zaawansowanego przemysłu informacyjnego i technologicznego jest, prócz samych ograniczeń technologii oraz ograniczonej podaży energii, tzw. otoczenie regulacyjne. Które – w przypadku nieprzyjaznego reżimu prawnego i kontrolnego – może doskonale utrudnić lub uniemożliwić rozwój. Trump nakazuje zatem możliwe ułatwienie i likwidację ciężarów biurokratycznych. Krok niby prosty i oczywisty, a jakże rzadki…

Trump uderza w „woke”

Potencjalnie najbardziej medialny może być trzeci z dekretów. Ma on walczyć z wyraźnie dostrzegalnym w wynikach zapytań wielu modeli AI stronniczym upolitycznieniem. Krytycy od dawna oskarżali koncerny o wprzęgnięcie w algorytmy pracy modeli AI własnego lewicowego, „woke’istowskiego” uprzedzenia i poglądów. Określając ową ideologię jako destrukcyjną, dyskryminacyjną i kłamliwą, Trump promulgował szereg wymogów wobec rozwiązań stosowanych w AI.

Określił w nich przymus neutralności politycznej, zachowania szacunku wobec obiektywnej prawdy czy odrzucenia tzw. DEI. I choć rozwiązania te w teorii dotyczą tylko agend rządu federalnego, to ich wpływ niemal na pewno przeniesie się także na rynek cywilny. Po prostu nie opłaca się tworzyć wersji oddzielnie dla administracji federalnej, a osobno dla klientów komercyjnych (zresztą inne zarządzenia, które Trump zdążył wydać, dodatkowo to utrudniają).

Wyrzucić miejscowych, sprowadzić imigrantów

W tym samym czasie wiceprezydent u boku Trumpa, JD Vance, zaatakował jednego z beneficjentów nowych dekretów prezydenta, koncern Microsoft – co może się dla tego ostatniego skończyć wrogimi działaniami regulacyjnymi. Gigant z Redmont dostał się pod ogień z Białego Domu ze względu na swoją politykę personalną. Jak wiadomo, niedawno Microsoft informował o szeroko zakrojonych redukcjach i zwolnieniach w USA. Zarazem niedługo potem wystąpił o tysiące wiz dla tańszych pracowników z zagranicy. W praktyce – przede wszystkim z Indii.

Innymi słowy firma chce po prostu zastąpić pracowników amerykańskich tańszymi cudzoziemcami – dodatkowo zmuszając tych pierwszych do szkolenia tych drugich przed swoim zwolnieniem (co skądinąd stanowi także zagrożenie z punktu widzenia krajowego bezpieczeństwa technologicznego i informacyjnego). Vance ostrzegł firmę przed takimi działaniami – co ma znaczenie o tyle, że administracja faktycznie może zablokować wydanie tych wiz. Sam zaś Trump w kampanii wyborczej obiecał ograniczenie skali importu pracowników wizowych.