Tom Lee co najmniej od 2023 roku należy do tych analityków, których rynek słucha nawet wtedy, gdy się z nim nie zgadza. Tym razem jego prognoza brzmi niepokojąco tylko na pierwszy rzut oka. Spadek indeksów o 10 do 15% w pierwszej połowie 2026 roku nie jest według niego zapowiedzią bessy, lecz raczej nieprzyjemnym etapem przejściowym… W drodze po potężne odbicie w drugiej połowie roku. Lee widzi w nadchodzącym roku schemat, który Wall Street już przerabiało.
Zatem najpierw nerwy, kapitulacja słabszych rąk, a na końcu dynamiczny powrót popytu. Rok 2025 pokazał, jak szybko sentyment potrafi się odwrócić, gdy tylko rynek dostanie odpowiedni impuls. Dwa motory odbicia w roku 2026 mają pochodzić ze stymulacji fiskalnej w roku wyborczym oraz obniżek stóp Fed w drugiej połowie roku, pod nowym kierownictwem.
Fed, polityka i czas, który działa przeciwko rynkom
Kluczowym problemem ma być kalendarz. Pierwsze miesiące 2026 roku upłyną pod znakiem starego układu w Rezerwie Federalnej, a rynek nie lubi próżni decyzyjnej. Inwestorzy czekają na nową narrację monetarną, ale zanim ona się pojawi, mogą zareagować wycofaniem kapitału.
Do tego dochodzi polityka. Zbliżające się wybory środka kadencji w USA oraz rosnące napięcia regulacyjne sprawiają, że fundusze wolą przeczekać. Lee nie ma jednak wątpliwości, że gdy kurz opadnie, a nowe rozdanie w Fed stanie się faktem, rynek dostanie paliwo do wzrostów.
Sztuczna inteligencja to nie bańka, tylko proces
Wbrew rosnącej grupie sceptyków Lee konsekwentnie broni tezy, że wysokie wyceny spółek związanych z AI nie są oderwane od rzeczywistości. Jego argument jest prosty i historycznie uzasadniony. Największa wartość w przełomowych technologiach pojawia się później, gdy adopcja przyspiesza, a modele biznesowe dojrzewają.
Wall Street ma krótką pamięć. Każda rewolucja technologiczna wyglądała na przewartościowaną w początkowej fazie. Internet, smartfony, chmura obliczeniowa. AI wpisuje się w ten sam schemat, choć skala zmian może być jeszcze większa.
Kryptowaluty jako długoterminowa asymetria
Najciekawsze w narracji Lee jest jednak jego spojrzenie na rynek kryptowalut. Podczas gdy ceny Bitcoina i Ethereum potrafią w kilka tygodni oddać cały roczny wzrost, on patrzy na fundamenty adopcji. I te liczby robią wrażenie. Globalny rynek rachunków emerytalnych i maklerskich to setki milionów potencjalnych inwestorów.
Tymczasem realna baza użytkowników kryptowalut z istotnym kapitałem pozostaje wąska. Dla Lee to klasyczna asymetria, którą rynki zwykle odkrywają z opóźnieniem. Nieprzypadkowo jego firma systematycznie zwiększa ekspozycję na Ethereum. To nie jest spekulacja na kolejne tygodnie, lecz zakład na architekturę finansów przyszłości.
Wall Street przygotowuje się na huśtawkę
Jeśli prognoza Lee się sprawdzi, 2026 rok zacznie się nerwowo. Będzie więcej czerwieni na ekranach, więcej dramatycznych nagłówków i więcej emocjonalnych decyzji. Ale to nie musi być zły czas dla cierpliwych.
Z perspektywy doświadczonego rynku korekta bywa oczyszczeniem, a nie końcem trendu. Historia pokazuje, że największe okazje pojawiają się wtedy, gdy dominuje strach, a nie wtedy, gdy panuje euforia.
Tom Lee nie obiecuje łatwej drogi. Obiecuje zmienność, test nerwów i nagrodę dla tych, którzy potrafią patrzeć dalej niż do następnego kwartału. Na Wall Street to wciąż jedna z najbardziej niedocenianych umiejętności.