Rozłam na LME. Bank opuszcza Londyńską Giełdę Metali

Bank Société Générale International opuszcza tradycyjny parkiet Londyńskiej Giełdy Metali (LME). Bank – wbrew nazwie nie międzynarodowy, a francuski – rezygnuje z członkostwa I kategorii. Był on jednym z zaledwie ośmiu pozostałych członków tegoż parkietu.

Uchodzący za ikoniczny The Ring – kolisty parkiet LME – jest ostatnim tego typu tradycyjnym parkietem giełdowym w Europie, gdzie trading odbywa się osobiście i głosowo. Zarazem od dłuższego czasu pojawiały się głosy, że miejsce, gdzie sukces transakcji niejednokrotnie zależy od doniosłości głosu – zupełnie jak na giełdzie w XIX wieku – stanowi przeżytek.

Miejsce tradycyjnego, personalnego tradingu wchodzą bowiem systemy elektroniczne. Dokonują one transakcji szybciej, sprawniej, precyzyjniej i bez obaw o pomyłki czy napięcie nerwowe. I dlatego też liczba członków LME I kategorii – czyli tych obecnych na tradycyjnym parkiecie – wciąż spada. Zarówno z ich inicjatywy, jak i w wyniku polityki LME. Jeszcze pod koniec lat 80′ członków tych były trzy dziesiątki.

Przedstawiciele LME deklarowali, że „rozważą” zamknięcie Ringu, jeśli liczba członków parkietu spadnie do sześciu. Sam Société Générale pozostanie członkiem Giełdy II kategorii. Będzie on nadal korzystał z systemu elektronicznego LME, a także utrzyma członkostwo w jej Izbie Rozliczeniowej. Niezależnie jednak od tego, decyzja banku stanowi kolejny cios dla najstarszej operacyjnej giełdy metali na świecie.

Jednym czynnikiem, który daje się jej we znaki, jest wspomniany odpływ członków. Innym jest rosnąca konkurencja ze strony giełd w innych krajach azjatyckich. Wreszcie, pozycja LME w istotny sposób ucierpiała w wyniku słynnej „afery niklowej”. I choć Giełda (póki co) odparła sądowe ataki inwestorów, to wpływ tej sprawy na jej wiarygodność jest nietrudny do przewidzenia.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz