Rafał Zaorski, najsłynniejszy polski spekulant giełdowy, nie daje o sobie zapomnieć. Pomimo fatalnej passy w 2025 r. na sam koniec roku „Zaor” postanowił zagrać shorty na metale szlachetne wbrew dominującemu sentymentowi rynkowemu. W swoich najnowszych wpisach na platformie społecznościowej X trader relacjonuje na bieżąco otwieranie i zamykanie krótkich pozycji na złocie (XAU/USD) i srebrze (XAG/USD), podaje też jak zarządza swoją pozycją.
Rafał Zaorski wrócił do gry. Obstawia spadki złota i srebra
Sekwencja zagrań zaczęła się 29 grudnia, kiedy to Zaorski zainicjował shorta na srebrze (XAG/USD) na poziomie 83,6 dolarów za uncję. Chwilę później dołożył również krótką pozycję na złocie (XAU/USD) w rejonie 4530 dolarów. Wpisy na ten temat utrzymane były w jego charakterystycznym stylu: trader zadeklarował, że przy tych pozycjach „nie bierze jeńców”, czyli jest bardzo pewny siebie i tego, że rynek niechybnie zawróci.
Kilkanaście godzin później srebro faktycznie spadało, ale Zaorski podtrzymywał narrację o grze na krótko, ustawiając zabezpieczające stop lossy: na srebrze na poziomie wejścia po 83,6 dolarów oraz na złocie przy 4530 USD. Sytuację nazwał kolokwialnie „rękami pod dupą”.
Później tego samego dnia poinformował jednak o zamknięciu obu pozycji z zyskiem:
- złoto: zamknięcie na 4320 (po wcześniejszym otwarciu w okolicach 4530),
- srebro: zamknięcie na 71,4 (po wcześniejszym otwarciu na 83,6).
Teza ta sama, gra na zbicie korekty
30 grudnia, po krótkiej korekcie wzrostowej, Zaorski ponownie otworzył short na parze XAU/USD, tym razem na poziomie 4366 USD. Tłumaczył to technicznym „pullbackiem” widocznym na wykresach multiinterwałowych. Wskazywał, że po wcześniejszym spadku z rejonów około 4530 rynek dał odbicie, które – w jego ocenie – stworzyło okazję do ponownego wejścia w kierunku spadkowym.
Równolegle do argumentów technicznych dorzucił wątek fundamentalny związany z końcówką roku: rozliczenia w systemie T+1 oraz instytucjonalne działania wokół domykania wyników, księgowania zysków i planowania podatkowego. Wspomniał też o mechanizmach premii w funduszach ETF oraz funduszach powiązanych ze złotem i srebrem, sugerując, że motywacja do realizacji zysków za 2025 rok może zwiększać presję sprzedażową. Dodatkowo wskazywał, że początek stycznia przy niższej „płynności świątecznej” może sprzyjać pogłębieniu ruchów, jeśli rynek będzie kontynuował spadkową narrację.
Czy tym razem polski spekulant będzie miał rację? A może „popłynie” podobnie jak na indeksach amerykańskich i Bitcoinie w latach 2024-2025? Czas pokaże.