We środę wieczorem amerykańskie siły morskie dokonały niespodziewanego przechwycenia, a następnie przejęcia tankowca na Morzu Karaibskim. Statek ten miał transportować objętą sankcjami ropę z Wenezueli. Incydent, szeroko interpretowany w kontekście napięć USA z Wenezuelą i dążeń Waszyngtonu do odsunięcia reżimu prezydenta Nicolása Maduro, przyczynił się do szybkiego wzrostu cen ropy Brent o 0,4%.
Statek o którym mowa został zajęty w wyniku abordażu żołnierzy piechoty morskiej, sił specjalnych lub funkcjonariuszy oddziałów SWAT organów śledczych (nie sprecyzowano konkretnie ľ jedynie że operacją kierowała Straż Wybrzeża), którzy dostali się na jego pokład za pomocą śmigłowców. Ujawniono odtajnione nagranie przebiegu abordażu (link).
Operację potwierdził osobiście Donald Trump. „Właśnie przejęliśmy tankowiec na wybrzeżu Wenezueli – duży tankowiec, bardzo duży, największy kiedykolwiek przejęty, tak w istocie. Poza tym dzieją się też inne rzeczy” – miał cokolwiek enigmatycznie odpowiedzieć amerykański prezydent na pytania dotyczące incydentu. Po nim nieco więcej szczegółów podała także prokurator generalna Pam Bondi.
Statek oficjalnie „niczyj”
Podstawą prawną zajęcia miał być sądowy nakaz przeszukania, wystawiony w śledztwie dotyczącym łamania sankcji oraz wspierania operacji grup terrorystycznych. Oczywiście Stany Zjednoczone formalnie nie mają jurysdykcji nad jednostkami wenezuelskimi, nawet tymi wykorzystywanymi do celów takich jak transport towarów nielegalnych lub objętych sankcjami.
Wykorzystano tutaj jednak fakt, że zajęty statek, zwący się jakoby Skipper, nie płynął pod żadną banderą. A to, zgodnie z prawem morza, czyni go jednostką bezpaństwową, i uprawnia siły morskie dowolnego państwa do zajęcia go celem kontroli w przypadku podejrzenia nielegalnej aktywności – takiej jak piractwo, obsługa nielegalnej imigracji czy właśnie przemyt ropy lub narkotyków.
Iskry na Karaibach
Skądinąd te ostatnie praktyki, jak w ogóle cała współpraca reżimu Maduro z kartelami narkotykowymi – w szczególności Cártel de los Soles, którego Maduro ma być nawet jednym z liderów – było jedną z przyczyn obecnego kryzysu i jawnie deklarowanych zamiarów Waszyngtonu dotyczących obalenia władzy samego prezydenta, jak i „boliwariańskiego socjalizmu” w Wenezueli jako takiego.
Wenezuela od razu oskarżyła Stany Zjednoczone, twierdząc, że zajęcie tankowca stanowi „jawną kradzież i akt międzynarodowego piractwa”. Oskarżenia te uderzają w podobne tony, co zarzuty krytyków prowadzonej przez Amerykanów na Morzu Karaibskim kampanii niszczenia łodzi przemytników narkotykowych poprzez uderzenia z powietrza. Waszyngton jednak nie ma zamiaru z nich rezygnować.