Prawna klęska Nasdaq i SEC: sąd podważa wymogi giełdy

Wymogi, jakie stawia nowojorska giełda Nasdaq notowanym na swoim indeksie spółkom, są bezprawne. Tak orzekł federalny sąd apelacyjny. Chodziło o żądanie, jakie giełda stawiała spółkom w zakresie tzw. „różnorodności” – a które wykraczało poza względy merytoryczne w ocenie firm.

W myśl kryteriów, jakie Nasdaq zaczęła wymagać od firm jako warunku dopuszczenia ich do parkietu, firmy te miały obowiązek utrzymywać „różnorodność” w składzie swoich zarządów. Zasady te wprowadzono w sierpniu 2021 r., po zgodnym zatwierdzeniu ich przez SEC. Była to przy tym „różnorodność” skierowana wyraźnie – i tylko – w jedną stronę.

Nasdaq na „kolorowo”

Spółki giełdowe miały otóż obowiązek posiadać w składzie zarządu co najmniej dwóch „różnorodnościowych” członków, „w tym jednego, który identyfikuje się jako kobieta i jednego, który identyfikuje się jako LGTBQ lub niedoreprezentowana mniejszość”.

Ten ostatni termin definiowano jako osobę, która „identyfikuje się jako czarnoskóry lub Afroamerykanin, Latynos lub Latynos, Azjata, rdzenny Amerykanin lub rdzenny mieszkaniec Alaski, rdzenny Hawajczyk lub mieszkaniec Pacyfiku lub jako przedstawiciel dwóch lub więcej ras lub grup etnicznych, które obejmują jedną z powyższych„.

Założenie to przyjęto przy tym a priori, z góry zakładając, że, przykładowo, osoba czarnoskóra jest „niedostatecznie reprezentowana” – nawet w przypadkach i sytuacjach, gdzie czarni stanowią większość. Nie było natomiast żadnych minimalnych wymogów, jeśli chodzi o zatrudnianie osób białych, heteroseksualnych oraz mężczyzn.

Równość w wydaniu szczególnym

Jedynie wyszczególnione grupy zasługiwały, zdaniem Nasdaq, na specjalną ochronę i traktament odmienny od reszty obywateli. Co więcej, jeśli dana firma nie spełniłaby tych wymogów, miała obowiązek publicznie się z tego faktu wytłumaczyć.

Może się to wydawać trywialne, ale w rzeczywistości nie różniło się bardzo od publicznego zawstydzania firm, które ich nie spełnią. Nie będzie w tym kontekście zaskoczeniem, że wymogi te szybko stały się przedmiotem intensywnej krytyki. Zarówno z uwagi na wyraźną prawną nierówność w zależności od rasy czy płci, jak i wyraźnie ideologiczne, upolitycznione konotacje,

Pozew w tej sprawie, który skierował think tank National Center for Public Policy Research (znany także z popularyzacji kryptowalut), a także organizacja Alliance for Fair Board Recruitment.

Prawo, procedury i cele statutowe

Jego celem stała się nie tylko sama Nasdaq, ale też SEC – za zatwierdzenie tych zasad. Argumentowały one, że wymogi te nie służyły żadnemu obiektywnemu celowi. I stanowiły w efekcie polityczną „zachciankę” zarządu Nasdaq.

Wymóg publicznego tłumaczenia się miał tutaj służyć jako narzędzie szantażu, by wymogi te wypełnić. Zaś zatwierdzenie tych reguł przez SEC miało łamać Ustawę o Giełdach (Exchange Act), Ustawę o Procedurach Administracyjnych (Administrative Procedure Act), jak również konstytucyjną zasadę wolności słowa i wyrazu.

W pierwszych instancjach pozew odrzucono. Jednak we czwartek federalny sąd apelacyjny 5. okręgu w Nowym Orleanie przychylił się do zarzutów. Stwierdził. że SEC przekroczyła swoje uprawnienia, zatwierdzając te reguły. Giełda Nasdaq zaś za ich pomocą próbuje forsować cel inny niż jej statutowy.

W efekcie – zasada jest bezprawna, i przez to została zablokowana.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz