Obniżka stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną o 50 punktów bazowych pobudziła optymistów na Wall Street… Pytanie na jak długo? BlackRock oczekuje teraz zwiększonej zmienności w nadchodzących miesiącach. Zwłaszcza jeśli inflacja i wzrost gospodarczy w USA nie będą zgodne z prognozami Fed. Jakie rezultaty przyniosły cięcia w 2001 i 2007 roku? Pierwsza obniżka Fed wyniosła wtedy 50 punktów bazowych.
W 2001 S&P 500 spadł o prawie 40%, w ciągu 450 dni po obniżce, a bezrobocie rosło o kolejne 210 punktów bazowych. Również w 2007 roku S&P spadł, aż o 54% przez 372 dni. Bezrobocie wzrosło aż o 530 punktów bazowych. W obu przypadkach mieliśmy recesję i spóźnioną decyzję Fed… No właśnie. Tu zatrzymajmy się na chwilę.
Koszmar dla Wall Street?
Według analiz banku inwestycyjnego Goldman Sachs, indeks S&P500 historycznie zyskiwał w przedziale 10-17% po pierwszej obniżce stóp w USA… Jeśli nie było recesji. Jeśli takowa była, tracił historycznie w okolicach 15-20%. Jak na razie po recesji w gospodarce USA wg. Wall Street nie ma śladu. Nieprawdą byłoby jednak twierdzić, że to gospodarka wolna od problemów i ryzyka.
Bezrobocie rośnie praktycznie nieustannie, przez wiele miesięcy z rzędu. Niższe zyski przedstawiło w sierpniu 37% mniejszych, amerykańskich biznesów, odpowiadających za ok. 46% zatrudnienia w gospodarce USA. Poziomy te są bliskie ankiet z 2008 roku.
Co więcej, sporo nowych etatów dodano w budżetówce, podczas gdy kraj zmaga się z rekordowym deficytem. To rodzi pewne obawy co do zwolnień, zwłaszcza jeśli wybory zwyciężyłby Donald Trump. Republikanie zamierzają przedsięwziąć radykalne kroki.
Załóżmy jednak, że wzrost gospodarczy będzie odporny. Implikuje on dwie, prawdopodobne rzeczy. Wzrost cen ropy (a w tle mamy dodatkowo geopolitykę – Izrael, Iran i Tajwan). Oraz wyższą inflację. J/ak obecnie Wall Street przyjęłoby takie informacje? Prawdopodobnie z wielkim niezadowoleniem. Wyższa inflacja mogłaby sprawić, że Fed utrzymywałby politykę zbyt długo, podczas gdy pewna słabość rynku pracy już jest widoczna.
Austriacy kontra rzeczywistość
Entuzjaści austriackiej szkoły ekonomii uważają, że banki centralne nie są w stanie stymulować, ani istotnie hamować wzrostu gospodarczego. Kontrolują jedynie emisję pieniądza, prowadząc rynki do faz ekscesów – baniek i krachów – poprzez stymulację inflacji. Pewne jest jedno. Cięcia stóp nie gwarantują ani hossy (ani bessy) i nie są w stanie uratować gospodarki przed recesją.
Co więcej, dość bogata historia zależności gospodarki od decyzji banków centralnych nie daje jednowymiarowych rezultatów, potwierdzających ich zdolność do stymulacji zdrowego wzrostu gospodarki. Pomimo sporego cięcia, niepewność co do dalszych trendów inflacyjnych (które przecież tak duża obniżka w teorii może stymulować) oraz gospodarczych (Fed sporo 'zszedł’ i w 2025 roku może powoli nie mieć z czego schodzić, gdy gospodarka naprawdę zwolni, przy podwyższonej inflacji).
Co na temat decyzji uważa BlackRock Investment Institute? Oto cytat; „Biorąc pod uwagę niezwykle niepewne perspektywy i podzielone opinie przed okresem zaciemnienia Fed, niemal jednomyślność w sprawie [środowej] decyzji jest być może bardziej zaskakująca niż jeden głos sprzeciwu (…) Nadal uważamy, że rynkowe oczekiwania dotyczące cięcia stóp zostaną ostatecznie zawiedzione, a pozytywne wiadomości będą pochodzić z odpornego wzrostu gospodarki”. Czy BlackRock na pewno wie czego sobie życzy?