Polską giełdę zalała czerwień. To efekt ataku Izraela na Iran. Właściwy czas na ewakuację czy… zakup akcji?

Polską giełdę zalała czerwień. To efekt ataku Izraela na Iran. Właściwy czas na ewakuację czy… zakup akcji?

Piątkowe notowania na GPW rozpoczęły się od spadków – dość wyraźnych. Po otwarciu giełdy spadały m.in. kursy wszystkich spółek z indeksu WIG20. Powodem jest atak izraelskich sił powietrznych na Iran. Władze w Jerozolimie przekonują, że to uderzenie wyprzedzające, którego celem jest uniemożliwienie Iranowi stworzenia broni jądrowej.

GPW na czerwono. Rynki reagują na atak Izraela

Zaraz po starcie sesji na GPW indeks WIG20 spadł o 1,7 proc. Spadki w przedziale 1-2 proc. zanotowały też indeksy WIG40 oraz WIG80, nie mogło to wyglądać inaczej w przypadku indeksu WIG. Te ruchy były spodziewane, gdy tylko pojawiły się informacje o atakach. Warto zauważyć, że warszawska giełda nie jest wyjątkiem – czerwień zalała też większość pozostałych europejskich rynków, była również widoczna w Azji.

Notowania GPW
Źródło: Stooq

Indeks WIG20/Źródło: Stooq

W serwisie BitHub.pl przeczytacie, że działania Izraela wpłynęły na cenę Bitcoina, która zauważalnie spadła, a także na notowania ropy i złota. Ich kursy wzrosły. W tym drugim przypadku powód jest oczywisty: to tzw. bezpieczna przystań na niepewne czasy. Drożejąca ropa też nie powinna dziwić – rzecz dzieje się na Bliskim Wschodzie, od którego uzależnione są dostawy tego surowca na globalny rynek.

Izraelskie myśliwce zaatakowały wojskowych, ale też naukowców

Co na razie wiadomo o skutkach ataku? Jedną z ofiar jest szef sztabu generalnego Iranu Mohammad Bagheri. Irańskie media państwowe potwierdziły też śmierć dowódcy Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Hosejna Salamiego. Na nich jednak nie kończy się lista zabitych, mogą się na niej znajdować nie tylko wojskowi i osoby powiązane z aparatem władzy, ale też naukowcy, zwłaszcza ci specjalizujący się w technologiach nuklearnych.

Ataki izraelskich myśliwców (użyto około 200 maszyn) był skierowany m.in. w obiekty militarne i nuklearne, w tym na zakład wzbogacania uranu w Natanz. Ale celem uderzenia były też budynki mieszkalne, w których znajdowały się osoby uznane przez Izrael za zagrożenie. Niestety, ofiarami miały być też dzieci.

Prezydent Izraela Icchak Hercog ogłosił w piątek, że jego kraj chce „zneutralizować bezpośrednie i egzystencjalne zagrożenie” ze strony Iranu. Z kolei premier tego kraju Benjamin Netanjahu przekonywał, że Iran ma wystarczającą ilość wzbogaconego uranu, by zbudować dziewięć bomb atomowych. I właśnie temu ma przeciwdziałać operacja, którą nazwano „Powstający Lew”.

Amerykanie nawołują do negocjacji. Rośnie ryzyko wojny?

Co dalej? Z jednej strony władze Izraela przekonują, że „operacja będzie kontynuowana tak długo, jak to będzie konieczne”. Z drugiej strony Iran zapowiada odwet. Trudno przewidzieć jego skalę i skutki. Mieszkańcy Izraela otrzymali za pośrednictwem odpowiedniej aplikacji ostrzeżenie o ekstremalnym alarmie – ludność ma przebywać w pobliżu schronów.

Czy atak Izraela i odwet Iranu mogą się przerodzić w poważy konflikt zbrojny? Na razie dominuje opinia, że to mało prawdopodobne. Przeciwne temu są m.in. USA, które nawołują do negocjacji. Warto podkreślić, że działania Izraela mają miejsce w chwili, gdy Stany Zjednoczone wypracowują z Teheranem porozumienie nuklearne – ma ono ograniczyć atomowe ambicje Iranu. Pytanie, czy owo porozumienie uda się osiągnąć po krokach podjętych przez władze w Jerozolimie.

Od tego będą zależeć nie tylko sytuacja ludności w regionie, ale też na rynkach surowców. I giełdach. Inwestorzy z GPW muszą już patrzeć nie tylko na Ukrainę, ale też na Bliski Wschód.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz