Niemcy dementują, że chcą prawnie zablokować przejęcia banków. Wątpliwości pozostają

Niemcy nie planują – jak sugerowały enuncjacje prasowe – przyjęcia przepisów, które zakazywałyby przejęcia banków przez kapitał zagraniczny. Takie oświadczenie wydało w niedzielę niemieckie Ministerstwo Finansów.

Informacje w tej sprawie pierwszy podał włoski dziennik La Repubblica. Powołał się on na wewnętrzne, anonimowe źródła z kręgów zbliżonych do Ministerstwa. Zamiary takie w istocie nie dziwią, biorąc pod uwagę najgłośniejszy ostatnio przypadek przejęcia banku.

Jeśli, oczywiście, przepisy te faktycznie by przyjęto. Z jednej strony – zakaz taki byłby jaskrawo niezgodny z zasadami UE. Z drugiej wszakże strony – Niemcy wielokrotnie dokonywały już pociągnięć, których innym krajom Unii podejmować nie wolno. I jakimś sposobem pozostawały bezkarne.

„Nie wierzę w informacje niezdementowane”

~ książę Aleksandr Gorczakow

Nie bez znaczenia jest także fakt, że napisała o tym włoska gazeta. Właśnie Włosi mieliby bowiem w tej sprawie najwięcej do stracenia. Zaś fakt, że Ministerstwo oficjalnie zaprzeczyło, że niczego takiego nie planuje (zamiast po prostu zignorować), jedynie wzmacnia domysły, że dokładnie o to mogło chodzić.

Niemcy: obcy w bankach „nicht erwünscht”

Przez ostatnie tygodnie Niemcy (a przynajmniej ich część – zwłaszcza ta bankowo-korporacyjna) żyły sprawą przejęcia Commerzbanku przez włoski UniCredit. Nie była to fuzja sensu stricte (do tej władze w Berlinie nigdy by nie dopuściły), ale nabycie szerokiego pakietu akcji przez włoski bank.

Sprzedawcą tych akcji, co ciekawe, było samo niemieckie Ministerstwo Finansów. Nabyło je ono przy okazji około-covidowego bail-out’u z pieniędzy podatników dla Commerzbanku. Teraz resort planował na powrót je zbyć. Tyle że akcje te – w wymiarze 4,5% – nabyli Włosi z UniCredit.

Może się to wydawać niewiele, jednak w połączeniu z kolejnymi 4,5 procentami, które skupiono po cichu, od pomniejszych posiadaczy, czyni to z włoskiego banku jednego z największych udziałowców Commerzbanku. A także – w kontekście jego ogólnie rozproszonego akcjonariatu – jednego z najbardziej wpływowych. Perspektywa takiego obrotu spraw wywołała jednak błyskawiczną reakcję polityczną.

Związki zawodowe sektora bankowości jęły głośno protestować. Politycy zaś pospieszyli z argumentami, że oszczędności, jakie Niemcy zgromadzili w Commerzbanku, będą zagrożone. Miałoby to być efektem tego, że UniCredit jest jednym z największych posiadaczy włoskich obligacji rządowych. Wedle doniesień, rząd szukał możliwego sposobu na zablokowanie Włochów.

I być może znalazł – czemu jednak, jak się rzekło, zaprzecza.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz