Największy suwerenny fundusz świata kończy z mieszaniem polityki do inwestycji. Ale z wyłączeniem Muska?

Jak wynika z pojawiających się informacji, norweski suwerenny fundusz inwestycyjny, największy pod względem aktywów tego typu podmiot na świecie, zaprzestanie praktyki dywestowania z firm i przedsięwzięć ze względów politycznych. Nie z woli własnego kierownictwa – decyzję w tej sprawie przegłosował Storting, tj. parlament Królestwa Norwegii. Pozostaje jednak zobaczyć, w jaki sposób fundusz decyzję tę wykona w praktyce.

Gwoli odnotowania, norweski fundusz suwerenny to nazwa popularna. W istocie mowa tutaj jednak o nie jednej, a dwóch instytucjach. Jedną jest norweski Government Pension Fund Global (GPFG), Globalny Państwowy Fundusz Emerytalny, czyli „właściwy” fundusz inwestycyjny, będący jedną z dwóch zasadniczych części krajowego systemu emerytalnego. Druga z instytucji to Norges Bank Investment Management (NBIM), czyli Zarząd Inwestycyjny Banku Norwegii.

Ten ostatni nie stanowi w sensie prawnym części GPFG, jednak zarządza w jego imieniu jego aktywami inwestycyjnymi (wartymi około 1,85-1,9 biliona dolarów) – jak również „własnymi” zasobami Banku Norwegii. Łącznie składa się to na portfolio rzędu ok. 2,1 biliona, i odruchowo właśnie NBIM, jako instytucję obracającą tym majątkiem, zwykło się określać jako „norweski fundusz suwerenny”. Warto jednak pro forma zaznaczyć, że w istocie jest to bardziej skomplikowane.

Niezależnie od tego jednak podmiot ten – zarządzający ogromnymi, gromadzonymi przez dekady profitami z eksploatacji norweskiej ropy, a od lat także również wielkimi przychodami z portfolio akcji – stanowi jedną z realnie najważniejszych dla kraju instytucji. Na czele Zarządu stoi niejaki Nicolai Tangen, który w tym roku rozpoczął kolejną kadencję na tym stanowisku. Pod jego rządami fundusz, mimo swojego znaczenia finansowego (a może właśnie po części przez nie), nie uniknął kontrowersji.

Majątek całego kraju – jako młotek

I to kontrowersji bardzo silnych silnych, grożących m.in. kryzysem międzynarodowym oraz popsuciem relacji handlowych z USA. O co chodzi? O to, że Tangen realizował, prócz przypadków merytorycznych, politykę dywestowania z przedsięwzięć biznesowych, kierując się także pobudkami pozaekonomicznymi – czy też, jak to określano, „etycznymi”. To ostatnie pojęcie było naturalnie bardzo szerokie i dawało spore pole do interpretacji. Problemów z interpretacją nie mieli natomiast krytycy.

Było to, ich zdaniem, najzwyczajniejsze mieszanie poglądów politycznych oraz stanowisk ideowych do praktyki inwestycyjnej, i wykorzystanie gigantycznych aktywów norweskiego funduszu do prób kształtowania i wymuszania określonych postaw politycznych – z dywestycją jako „karą” dla tych firm, które politycznie idą kierownictwu NBIM na przekór. To zaś, jak wskazywano, nie tylko stanowiło uchybienie obowiązkowi powierniczemu NBIM, ale też mogło być szkodliwe finansowo.

Najjaskrawszym i najgłośniejszym takim przypadkiem w ostatnim czasie był demonstracyjny bojkot amerykańskiej firmy Catepillar – za to, że dostarczała spychacze Izraelskim Siłom Obronnym. Były też inne kazusy, jak wykorzystanie pakietów akcji koncernu Meta do forsowania nasilonej cenzury treści na Facebooku czy Instagramie. Wreszcie, Norges Bank Investment Management dysponuje też sporymi pakietami akcji Tesli, które wykorzystywał do działań opozycyjnych wobec Elona Muska.

Fundusz ma tylko prowadzić biznes. Będzie?

Przyjęta we wtorek ustawa Stortingu (formalnie jeszcze musząca być podpisana przez króla) praktykom w postaci „etycznych” dywestycji kładzie jednak kres. Ustawę forsował przy tym urzędujący gabinet Partii Pracy (czyli stronnictwa umiarkowanej centrolewicy) – jak się podejrzewa, głównie w trosce o transatlantyckie interesy handlowe Norwegii. To o tyle ciekawe, że kontrowersje, których przedmiotem był fundusz, dość dość mocno świadczyły o lewicującym skrzywieniu jego kierownictwa.

Pytaniem pozostaje jedynie, na ile decyzja ta doczeka się faktycznego wykonania – a na ile jest jedynie „papierowa” i w wymiarze PR-owym. Najbliższym testem może być zbliżające się głosowanie akcjonariuszy Tesli w sprawie pakietu wynagrodzenia dla Muska. Norweski fundusz jako jeden z pierwszych publicznie zapowiedział, że zagłosuje przeciwko. Oficjalnie – ze względów ekonomicznych i by chronić siłę głosu swych akcji.

Biorąc jednak pod uwagę złą krew w stosunkach między Muskiem a NBIM, nie jest wykluczone że to tylko oficjalna wymówka. Której, notabene, można użyć także w innych przypadkach – także tych, w których dotychczas fundusz dywestował ze względu na względy polityczne, a co teraz może zostać przestawione jako decyzja formalnie czysto biznesowa.