- We środę rano doszło do otwartego zamachu na prezesa międzynarodowej grupy ubezpieczeniowej. Morderstwo wyglądało na w pełni zaplanowane.
- Pięćdziesięcioletni Brian Thompson, dyrektor UnitedHealthcare, Inc., został zastrzelony przy wejściu do hotelu, w którym się zatrzymał.
- Zamach, który przypomina bardziej scenariusz filmowy klasy B niż normalną rzeczywistość biznesową, budzi znacznie więcej pytań niż odpowiedzi.
UnitedHealthcare to jeden z największych międzynarodowych podmiotów ubezpieczeniowych. Jest on dziewiątą największą pod względem przychodów firmą tej branży na świecie. Specjalizuje się, jak nazwa wskazuje, w ubezpieczeniach finansujących opiekę medyczną i zdrowotną. Czy też, ściślej, w zarabianiu na tychże – czego sposób budzi pewne emocje społeczne.
Brian Thompson, jej prezes, we środę rano mijał hotel Hilton na Manhattanie, udając się na firmową konferencję z inwestorami. Gdy tylko się zbliżył, zakapturzony napastnik oddał do niego serię strzałów. Ciężko ranny Thompson padł na ulicę. Zespół pogotowia szybko pojawił się na miejscu, jednak pomoc nie przyniosła skutku (nie wiadomo, czy prezes jeszcze wtedy żył). Po przewiezieniu go do szpitala, niedługo potem, stwierdzono zgon.
Morderstwo pod okiem kamer
W Sieci pojawiło się nagranie z kamer monitoringu, które pokazuje moment zabójstwa prezesa. Zamieszczono je na portalu X vel Twitter (uwaga: nagranie, jakkolwiek można dyskutować, czy określić je jako „drastyczne”, przedstawia śmierć człowieka – stąd też przed jego obejrzeniem zaleca się rozwagę)
Jak wynika ze wszystkich sygnałów, atak stanowił precyzyjnie zaplanowany zamach. Napastnik cierpliwie czekał na Thompsona przed wejściem i był w stanie go rozpoznać. Seria strzałów, które następnie oddał, była nader nietypowa. Strzelał on z pistoletu zaopatrzonego w tłumik, który po każdym strzale przeładowywał ręcznie (!). Ręcznie zbierał też łuski od zużytych nabojów, które skrzętnie chował.
Co więcej, napastnik zdołał następnie zapaść się pod ziemię – i to w Nowym Jorku, jednym z najbardziej inwigilowanych przez kamery miast świata. Po zamachu oddalił on się na rowerze, w kierunku pobliskiego Central Parku. Tam zniknął w alejkach parkowych. Dalszej jego trasy nowojorska policja nie zdołała ustalić. Wywołało to zresztą nieprzychylne reakcje – zwykle bowiem tamtejsza policja jest tak sprawna w tropieniu sprawców wykroczeń, za które może wystawić mandaty.
Słowem – podejrzewa się, że morderstwo to stanowiło profesjonalny zamach, którego sprawca (i zleceniodawca) bardzo nie chce zostać wykryty.
Społeczna „sympatia”
Od razu pojawiły się, rzecz jasna, spekulacje nt. motywów stojącym za zabójstwem. Liczne były sugestie, że mogły być to osoby, którym UnitedHealthcare odmówiło sfinansowania leczenia. Te jednak raczej nie nasyłałyby profesjonalnych zabójców – na którego wygląda sprawca. Przyczynkiem do domysłów jest także to, że Thompson był obiektem federalnego śledztwa dot. insider tradingu i nieprawidłowości finansowych. Podejrzanymi w tej sprawie, prócz niego, było jeszcze całe grono innych wysokich menedżerów UnitedHealtcare.
Co smutne, choć być może nie zaskakujące, śmierć Briana Thompsona nie wywołała w Sieci fali współczucia czy refleksji. Raczej wprost przeciwnie, łatwo było natknąć się na reakcje złośliwe i zgryźliwe – za to nawiązujące do praktyk biznesowych jego firmy. Ubezpieczyciele zdrowotni w USA w szerokich kręgach tamtejszego społeczeństwa słyną z bezduszności. Czy też, konkretniej, specjalizują się w wynajdywaniu pretekstów do odmowy finansowania leczenia posiadaczy polis…
Złośliwi już wskazali także, że morderstwo to nie miało prawa się wydarzyć. Sprawca użył bowiem broni z tłumikiem, która w Nowym Jorku, w przeciwieństwie do znaczącej większości USA, jest nielegalna. Ponadto najpewniej nie posiadał także trudnego tam do uzyskania pozwolenia na noszenie broni w ukryciu (także w przeciwieństwie do więcej niż połowy stanów USA, gdzie pozwolenie takie w ogóle nie jest konieczne).