Miliarder z Wall Street zainwestował fortunę w te akcje. 'Wybrał dwa kraje’. Co kupił?

Stanley Druckenmiller należy do kategorii najwybitniejszych inwestorów Wall Street od dekad. Choć oficjalnie zakończył karierę w funduszach hedgingowych, jego rodzinne biuro inwestycyjne wciąż porusza się po rynku z chirurgiczną precyzją. Ostatnio najwięcej szumu wywołał jego ruch na akcjach Amazon, ale co ciekawe w trzecim kwartale to dwie inne pozycje urosły mu najmocniej. Ż

Oba biznesy uchodzą za regionalnych następców Jeffa Bezosa: południowokoreański Coupang oraz latynoski gigant MercadoLibre. Z pozoru to tylko lokalne wersje Amazonu, ale w praktyce to firmy, które w swoich krajach stworzyły logistyczne imperia. Druckenmiller widocznie jest pozytywnie nastawiony do ekspansji gospodarek Ameryki Południowej i Korei Południowej. Chce wyprowadzić kapitał poza rynek akcji z USA.

Koreański ekspres, który nie chce zwalniać

Kiedy Coupang startował w 2010 roku, wielu traktowało go jak kolejny projekt z segmentu e-commerce z ambicjami. Teraz, dekadę później trudno znaleźć drugą spółkę, która w podobnej skali zmieniła oczekiwania klientów. Koreańczycy stworzyli coś, co w swoim kraju stało się stylem życia. Mają zakupy dostarczane tego samego dnia.

Ich abonament, inspirowany Amazon Prime, wypracował jedną z najbardziej lojalnych baz klientów na świecie. Dziś aktywnych użytkowników mają już niemal 25 milionów, w kraju liczącym nieco ponad 50 milionów mieszkańców. To skala, o której europejscy detaliści (może z wyjątkiem Allegro) mogą tylko pomarzyć.

Coupang ewoluuje w firmę-technologiczną pełną gębą: rozbudowuje reklamę, wchodzi w streaming, inwestuje w fintech, rozwija chmurę, a nawet przejął Farfetch, próbując zdobyć udział w świecie mody online. Największą zagadką jest jednak ekspansja zagraniczna. Na razie ostrożna. Tajwan dopiero raczkuje, choć tamtejsze przychody rosną w zawrotnym tempie, znacznie ponad 100% rok do roku.

To może nie spektakularny skok na globalny rynek, ale Druckenmiller woli go nie przegapić

Fintechowe serce Ameryki Łacińskiej

Z kolei MercadoLibre na pierwszy rzut oka wygląda jak latynoski odpowiednik Amazonu, ale w rzeczywistości to organizm o nieco innym DNA. Owszem, prowadzi ogromną platformę handlową, ale jej prawdziwy motor napędowy tkwi gdzie indziej – w finansach.

To właśnie ta część biznesu, fintechowa odnoga MercadoPago, sprawia, że firma od lat wyrasta ponad regionalną konkurencję. W Ameryce Łacińskiej wiele osób wciąż nie ma dostępu do tradycyjnych usług bankowych, a MercadoLibre z gracją wchodzi w tę lukę. Dla inwestorów to nie tylko e-commerce, ale również bratnia dusza PayPala, Revoluta i kilku banków w jednym ciele.

Dynamika wzrostu? W ostatnim kwartale przychody z usług finansowych skoczyły o 65% (w ujęciu walutowym), a cały biznes powiększył się o 49%. E-commerce w regionie rośnie wolniej niż w Azji, bo wymaga mozolnej budowy infrastruktury. Ale tak właśnie wyglądają rynki z największym potencjałem – te, gdzie dopiero zaczyna się prawdziwy wyścig.

Czy wysokie wyceny powinny odstraszać?

Tu dochodzimy do pytania, które wisi w powietrzu: skoro obie spółki są tak dobre, dlaczego rynek nie wycenia ich jeszcze wyżej? A może już wycenia… Tylko niektórzy widzą w tym nie tyle przeszkodę, co okazję? Na papierze Coupang ma dziś wskaźnik cena/zysk powyżej 130, a MercadoLibre około 50. To liczby, które mogą wystraszyć klasycznych inwestorów wartościowych. Ale firmy dużo reinwestują i dopiero budują fundamenty pod przyszłe przepływy pieniężne.

MercadoLibre, z marżą operacyjną na poziomie 12%, może w perspektywie dekady spokojnie przekroczyć 20%… Zwłaszcza jeśli fintech dalej będzie głównym koniem pociągowym. Jeśli przychody w tym czasie się podwoją lub potroją, zysk netto idący dziś w okolice 2 mld dolarów może bez problemu przebić granicę 10 mld. Przy obecnej kapitalizacji to nie brzmi jak firma z wyśrubowaną wyceną.

Coupang jeszcze nie jest maszynką do generowania marży. TEraz operuje na skromnych 2%. Ale jeśli przekroczy 10% w miarę dojrzewania biznesu (co jest realne, patrząc na historię Amazon), a jego przychody wzrosną do 50 mld dolarów, obecna kapitalizacja może okazać się zaskakująco niska. Innymi słowy dzisiejsze cena/zysk nie oddaje potencjału… Który widzi Druckenmiller.

Dlaczego miliarder sięga po takie spółki?

Druckenmiller to inwestor, który raczej nie szuka „bezpiecznych przystani”. On szuka asymetrii i sytuacji, w których potencjalny wzrost jest wielokrotnie większy niż ryzyko straty. Coupang i MercadoLibre wpisują się w ten schemat idealnie. Obie działają w trudnych regionach, ale mają dominujące pozycje rynkowe, potężne silniki wzrostu i długie drogi przed sobą.

Wbrew pozorom takie firmy potrafią być bardziej przewidywalne niż dojrzałe korporacje z Wall Street. Ostatnio Druckenmiller kupił też akcje giganta z Azji Południowo-Wschodniej, Sea Ltd. Coupang i MercadoLibre mają wszystkie cechy przedsiębiorstw, które mogą rosnąć latami: mocny efekt skali, rosnące marże wynikające z dojrzałości biznesu, ekspansję na nowe kategorie i rynki… A przede wszystkim – ogromny niedosyt infrastrukturalny w regionach, w których działają.