Kryzys rządowy zażegnany?
Trudno powiedzieć, czy – najprawdopodobniej już zażegnany – kryzys w łonie rządzącej w Polsce koalicji miał jakikolwiek wpływ na zachowanie cen polskich aktywów finansowych, ale z pewnością wywoływał on w mijający tygodniu sporo emocji.
Istniała groźba, że konflikt polityczny pomiędzy tworzącymi większość sejmową partiami doprowadzi ostatecznie do powstania rządu mniejszościowego. Jakkolwiek – jeśli sądzić po medialnych doniesieniach – ten wariant stał się mało prawdopodobny, ale jeszcze na początku tygodnia nie było to takie oczywiste.
W okresie minionych 30 lat mianem rządu mniejszościowego można określić rządy Jerzego Buzka w latach 2000-2001, Leszka Millera w latach 2003-2004, Marka Belki (2004-2005), Kazimierza Marcinkiewicza w latach 2005-2006 oraz Jarosława Kaczyńskiego od kryzysu w lipcu 2007 do końca kadencji. Ostatni rząd mniejszościowy, który powstał po zerwaniu koalicji PiS-LPR-Samoobrona trwał bardzo krótko, bo jedynie pomiędzy sierpniem a listopadem 2007, a więc praktycznie na początku Wielkiej Bessy.
Na poniższym obrazku na wykresie WIG zaznaczone zostały orientacyjnie okresy tych rządów mniejszościowych. Jak się wydaje widać na tym wykresie, że skala sejmowego poparcia dla rządu ma raczej niewielki związek z koniunkturą panującą na rynku akcji.
COVID – w Polsce najmniej testów w Europie
Jakkolwiek kryzys koalicji rządowej został – jak się wydaje – zażegnany, to jednak aktywni na GPW inwestorzy i spekulanci niepokojeni byli w mijającym tygodniu informacjami o ponownym nasilaniu się pandemii koronawirusa. O ile podczas pierwszej wiosennej fali pandemii rekord liczby wykrytych w ciągu dnia przypadków zarażenia wirusem SARS-CoV-2 wyniósł 559 przypadków, o tyle w ten piątek potwierdzonych testem zostało w Polsce już 1136 przypadków.
To tylko element drugiej ogólnoeuropejskiej fali pandemii, która w połowie września przyniosła nowy rekord wykrywanych dziennie w UE (a dokładniej na obszarze UE+Wielka Brytania + Norwegia + Islandia + Liechtenstein) przypadków zarażenia.
W tym kontekście można przyjrzeć się udziałowi pozytywnych testów na SARS-CoV-2 w poszczególnych krajach Europy, dla których takie dane są dostępne.
Oczywiście po pół roku obcowania z pandemią SARS-CoV-2 już mniej więcej wiemy, że nie stanowi ona bardzo poważnego zagrożenia. Od jej początku w naszym kraju przypisano do niej 2369 zgonów. W 2019 roku zmarło w Polsce ok. 390 tysięcy ludzi, co oznacza, że pandemii można przypisać ok 1,2 proc. zgonów w naszym kraju w okresie minionego półrocza. A przecież wiemy, że duża część ofiar cierpiała na choroby współtowarzyszące i była w podeszłym wieku.
Jak widać, najwyższy procent testów kończy się obecnie pozytywnym wynikiem (potwierdzeniem obecności wirusa) w Hiszpanii, Czechach, na Węgrzech i w Rumunii, a najmniejszy na Łotwie, na Cyprze, w Finlandii, Litwie i Danii. Nasz kraj plasuje się generalnie w środku stawki z 3,5 proc. wynikiem.
Warto jednak pamiętać, że te wyniki mogą być pochodną dwu zjawisk: skali nasilenia pandemii lub liczby przeprowadzanych testów. Powyższe wyniki można więc próbować weryfikować sprawdzając liczbę testów na COVID-19 przeprowadzaną w poszczególnych krajach na głowę mieszkańca. I tu otrzymujemy zaskakujący wynik: spośród krajów europejskich dla których dostępne są te dane Polska znajduje się na ostatnim miejscu pod względem skali przeprowadzanych testów na głowę mieszkańca.
Przykładowo w Polsce przeprowadza się na głowę mieszkańca ponad 3 razy mniej testów niż w Szwecji, prawie 7 razy mniej niż w Wielkiej Brytanii i prawie 15 razy mniej niż w Danii. Należy tylko mieć nadzieje, że rząd wie co robi, bo jeśli nie to taka strategia może skończyć się podobnie jak w Czechach, gdzie w tym tygodniu minister zdrowia podał się do dymisji po tym jak spadła na niego fala krytyki za sposób zarządzania walką z pandemią.
Sykl prawdę Ci powie?
I jakkolwiek jak widać z powyższych rozważań lęki przed groźbą związaną z pandemią koronawirusa wydają się niezbyt uzasadnione (chociaż wywołały najcięższą globalną gospodarczą recesję od czasów Wielkiej Depresji z lat 30-tych), to jednak nadal wywierają pewien wpływ na zachowanie różnych cen aktywów. Odkąd Izrael jako pierwszy kraj na świecie wprowadził drugą ogólnokrajową kwarantannę staram się śledzić zachowanie tamtejszej waluty i rynku akcji licząc, że pozwoli to z jakimś wyprzedzeniem zorientować się, co czeka być może również inne rynki. W mijającym tygodniu izraelska waluta wyszła na 73-sesyjne maksimum w stylu bardzo podobnym do tego z 9 marca.
A tak ten sam sygnał na kursie szekla względem dolara wygląda naniesiony na wykres USD/PLN:
… i wykres WIG-u:
Wtedy ten sygnał pojawił się 9 marca, a więc na 3 sesje przed najniższym zamknięciem WIG-u i na 5 sesji przed sesją, na której WIG osiągnął najniższy poziom wewnątrzsesyjny.
Warto sobie przypomnieć, że właśnie 9 marca Włochy jako pierwszy kraj europejski ogłosiły wprowadzenie ogólnokrajowej kwarantanny.
Nowy 11-letni dołek WIG-BANKI
WIG-BANKI nadal pozostaje najsłabszym w tym roku indeksem sektorowym GPW i na poniedziałkowej sesji ustanowił – po prawie 5-miesięcznej przerwie – swój nowy 11-letni dołek niższy od poziomu z końca ubiegłego roku o 46,6 proc. W tym tygodniu przynajmniej rocznej minima zamknięcia ustanawiały m.in. kursy akcji PKO BP, Banku Handlowego, MBanku, ING BSK, Santander, BNP Paribas Bank Polska, Idea Bank i Getin Noble Bank, a więc widać, że ta słabość akcji sektora jest w dalszym ciągu dosyć szeroka.
Jak widać poniżej względna siła indeksu WIG-BANKI do WIG-u spadła do najniższego od przynajmniej 22 lat poziomu.
Czy ta przecena i relatywne osłabienie jednego z najważniejszych sektorów giełdowych na GPW to okazja do kontrariańskich przynajmniej krótkoterminowych spekulacyjnych zakupów? No cóż, jeśli zadamy raptem 2 proste warunki:
- WIB-BANKI jest najniżej od przynajmniej roku i
- w ciągu poprzednich 4 miesięcy zaliczył przynajmniej 18 proc. miesięczny wzrost
… to odkryjemy, że obecne sytuacji staje się podobna do jedynie dwóch z okresu od 1998 roku:
W pierwszym przypadku taki jak poniedziałkowy sygnał pojawił się 6 października 1998 na 3 sesje przed super-dołkiem indeksu wywołanym paniką spowodowaną bankructwem Rosji i groźbą upadku zarządzanego przez dwu noblistów gigantycznego funduszu spekulacyjnego Long-Term Capital Management. W drugim przypadku do dołka Wielkiej Recesji po takim jak poniedziałkowy sygnał było jeszcze 26 dni (wtedy nasz rynek został dobity ujawnieniem problem spółek wywołanych przez posiadane przez nie masowo opcje walutowe, które w wyniku ówczesnej bardzo silnej dewaluacji złotego wybuchły im wtedy w twarz z ogromną siłą). Czy sytuacja sprzed 11 i 22 lat się obecnie powtarza? Zobaczymy.
IPO Allegro
Rozpoczęła się pierwsza oferta publiczna akcji Allegro, która ma szanse stać się jedną z największych w historii polskiego rynku kapitałowego, a sama spółka uzyskać jedną z największych na GPW kapitalizacji. Jak się wydaje właściciele spółki postanowili spróbować wykorzystać do częściowej realizacji zysków tegoroczny boom w handlu internetowym wywołany pandemią koronawirusa. W jednym z tegorocznych rankingów wielkości spółek e-commerce na świecie opublikowanym przez SimilarWeb pod względem miesięcznej liczby odwiedzin Allegro znalazło się na 10-tym miejscu (193,9 mln odwiedzin miesięcznie). Można przy tej okazji przyjrzeć się wykresom 3-ech spółek, które w tym zestawieniu zajęły podium. Na pierwszym miejscy z ponad 20-krotnie większą niż Allegro liczbą odwiedzin znalazł się Amazon.
Drugie miejsce w tym zestawieniu zajął z ponad 9-krotnie większą niż Allegro miesięczną liczbą odwiedzin eBay:
Na trzecim miejscu w tym rankingu znalazł się chiński AliExpress należący do AliBaby (ale oczywiście AliBaba prowadzi o wiele szerszą działalność niż tylko e-commerce):
Ten ostatni wykres jest o tyle ciekawy, że przy dużej dozie dobrej woli można się na nim dopatrzeć pewnej analogii pomiędzy wybiciami w górę do nowych historycznych szczytów kursu akcji Alibaby z czerwca 2017 oraz z lipca 2020 (bliskie średniej długości cyklu Kitchina 37 miesięcy). W poprzednim cyklu należało się akcji tej spółki pozbyć w styczniu 2018 (to był też cykliczny szczyt WIG-u) lub w czerwcu 2018.
Węgry podnosząc stopę bronią forinta?
Warto też zwrócić uwagę na wydarzenia na Węgrzech, gdzie po tym jak w środę kurs węgierskiego forinta względem euro osiągnął poziom historycznego szczytu z 3 kwietnia tamtejszy bank centralny podjął wczoraj niespodziewaną decyzję o podniesieniu wysokości oprocentowania swoich 1-tygodniowych depozytów o 15 punktów bazowych do 0,75 proc. W efekcie węgierski forint umocnił się w czwartek minimalnie wobec euro.
Warto zwrócić uwagę, że kurs złotego wobec forinta już rok temu przełamał kluczową linię oporu osiągając najwyższe poziomy w historii, co generalnie nie zdaje się wróżyć węgierskiej walucie jakiejś wielkiej przyszłości w długim terminie.
Wojciech Białek, K(NO)W FUTURE
Od Redakcji
Niniejszy artykuł ani w całości ani w części nie stanowi „rekomendacji” w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (Ue) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. w sprawie nadużyć na rynku (rozporządzenie w sprawie nadużyć na rynku) oraz uchylające dyrektywę 2003/6/WE Parlamentu Europejskiego i Rady i dyrektywy Komisji 2003/124/WE, 2003/125/WE i 2004/72/WE oraz Rozporządzenia Delegowane Komisji (Ue) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r.uzupełniające dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy. Zawarte w serwisie treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu w/w ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.