Jim Cramer szokuje Wall Street prognozą. 'To koniec’. Hossa czy bessa na rynkach?

Jim Cramer szokuje Wall Street prognozą. 'To koniec’. Hossa czy bessa na rynkach?

Popularny gospodarz programu 'Mad Money’, Jim Cramer twierdzi, że w poniedziałek rynek powtórzy scenariusz 'Czarnego Poniedziałku’ z 1987 roku. Czarny poiniedziałek zapisał się na kartach historii jako najczarniejszy dzień w historii całego Wall Street. Podobnie jak dzisiaj, wtedy również oscylował wokół maksimum cyklu słonecznego. Złośliwi twierdzą, że taka prognoza Jima Cramera to raczej zwiastun hossy. Cramer znany jest z częstych pomyłek i nietrafionych komentarzy na temat rynkowego momentum.

Amerykańska gospodarka kontra cła

Pomimo narastającego entuzjazmu wokół idei reindustrializacji USA, wielu ekonomistów pozostaje ostrożnych. Analitycy z Pantheon Macroeconomics wyrazili poważne wątpliwości co do skuteczności nowych taryf w przyciąganiu produkcji z powrotem do kraju. Wskazuje na wciąż atrakcyjne koszty pracy za granicą oraz niepewność co do trwałości polityki protekcjonistycznej.

To wyzwanie dla administracji Trumpa, która wiąże swoje gospodarcze ambicje z intensywną strategią ceł i krajowych inwestycji. Jednocześnie pojawiają się głosy optymizmu – zwolennicy wskazują na rozwój technologii, takich jak druk 3D, robotyka i sztuczna inteligencja, które mają rzekomo obniżyć koszty produkcji w kraju. Stephen Miller, doradca polityczny Trumpa, uważa, że to właśnie te czynniki będą fundamentem nowoczesnej amerykańskiej produkcji.

Kosztowna gra

Strategia taryfowa byłego prezydenta zakłada, że krótkoterminowy ból gospodarczy opłaci się w dłuższej perspektywie. Jednak historia polityczna pokazuje, że wyborcy bywają niecierpliwi. Przykład Joe Bidena, którego programy infrastrukturalne i stymulacyjne nie przełożyły się na natychmiastowe odczucia ekonomiczne wyborców, pokazuje skalę ryzyka.

Sondaże także nie są łaskawe. Badanie CBS wskazało, że 55% Amerykanów uważa, iż administracja Trumpa skupia się zbyt mocno na taryfach, a aż 64% wskazuje na niewystarczające działania w zakresie obniżania cen. Jedynie 23% badanych stwierdziło, że polityka finansowa Trumpa poprawia ich sytuację materialną.

Nowe cła dotknęły już kluczowe rynki — Wietnam (46%), Kambodżę (49%) czy Indonezję (32%). To miejsca, gdzie operują giganci jak Apple, Nike czy Panasonic. Branża produkcyjna reaguje nerwowo. Jay Timmons z National Association of Manufacturers ostrzega przed spadkiem inwestycji i utratą miejsc pracy, podczas gdy Scott Paul z Alliance for American Manufacturing uważa, że transformacja wymaga czasu, ale przyniesie pozytywne efekty.

Produkcja wraca … Z problemami

Przykłady inwestycji firm takich jak Hyundai czy Apple mają sugerować, że strategia Trumpa działa. Rzecznik Białego Domu, Kush Desai, podkreśla współpracę administracji z sektorem prywatnym i promuje politykę „America First” jako napęd dla wzrostu. Z drugiej strony, sami producenci wskazują na istotne bariery.

Setki firm wystąpiło już do Biura Przedstawiciela Handlowego USA o wyłączenia z ceł na maszyny niezbędne do uruchamiania linii produkcyjnych w kraju, których nie da się pozyskać lokalnie. Tesla, której właściciel Elon Musk doradza Trumpowi, również złożyła takie wnioski tuż przed ogłoszeniem nowych taryf.

Nie bez znaczenia jest też problem kadrowy – w lutym w sektorze produkcyjnym brakowało aż 482 tys. pracowników. Niemal połowa firm zgłosiła trudności w zatrzymaniu wykwalifikowanej kadry. Dodatkowo, zaostrzenie polityki imigracyjnej może jeszcze bardziej ograniczyć dostępność siły roboczej.

Choć planowane są dalsze kroki – w tym nowy pakiet ulg podatkowych – ekonomiści z Congressional Budget Office ostrzegają, że przedłużenie cięć z 2017 roku może nie przynieść oczekiwanego efektu, gdyż obniżki dotyczą głównie podatków osobistych, a nie korporacyjnych.

Komentarze (1)
Dodaj komentarz
  • Jarosław

    czy to możliwe że w 1929 giełdę zatopiło bolszewickie złoto?