Intel rezygnuje z planów budowy gigantycznej fabryki chipów podzespołów elektronicznych opartych o półprzewodniki. Miała ona powstać w Izraelu, w miejscowości Kiryat Gat – ale póki co nie powstanie.
Jak poinformowały lokalne media branżowe, poddostawcy materiałów i oprzyrządowania niezbędnego do nowej fabryki otrzymali powiadomienia o wypowiedzeniach kontraktów. Dodano także, że Ministerstwo Finansów Izraela wiedziało o kroku firmy zawczasu.
Intel nie skomentował publicznie doniesień o rezygnacji z inwestycji. Wydano jedynie ogólnikowe i dość generyczne oświadczenie, które w istocie nie mówi nic o przyczynach decyzji i dalszych planach firmy.
„Izrael nadal jest jednym z naszych kluczowych globalnych ośrodków produkcyjnych i badawczo-rozwojowych, i pozostajemy w pełni zaangażowani [w inwestycje] w regionie Jak już wspominaliśmy wcześniej, zakres i tempo rozwoju produkcji Intela w naszych zakładach na całym świecie zależą od wielu zmiennych czynników. Zarządzanie projektem o takiej skali, zwłaszcza w naszej branży, zwykle wiąże się z korektami harmonogramu. Nasze decyzje wynikają z okoliczności biznesowych, dynamiki rynku i [zasady] odpowiedzialnego zarządzania kapitałem.”
~ oświadczenie rzecznika firmy Intel dla mediów izraelskich
Jak wynika jednak z dochodzących sygnałów, niektórzy pracownicy izraelskiego oddziału Intela otrzymują transfery do właśnie budowanej, równie wielkiej fabryki chipów w New Albany, w stanie Ohio w USA. Świadczyłoby to, że zmiana planów jest raczej trwałą decyzją.
Straty wojenne w wielu aspektach
Rezygnacja z budowy giga-fabryki chipów byłaby mocnym ciosem dla gospodarki Izraela w perspektywie najbliższych lat. Kraj ten mocno opiera się na przemyśle zaawansowanych technologii, i podejmuje wzmożone wysiłki, by przyciągnąć inwestycje – zarówno pochodzenia krajowego, jak i zagranicznego.
Byłoby to tym boleśniejsze, biorąc pod uwagę ciężar, jakim dla ekonomii tego kraju jest krwawa i kontrowersyjna interwencja zbrojna w Strefie Gazy. Spowodowała ona (z punktu widzenia Izraela) skokowy wzrost wydatków zbrojnych.
Wygenerowała także niemałe koszty związane z powołaniem pod broń tysięcy rezerwistów, oderwanych od swej normalnej pracy. Być może najbardziej długofalowym skutkiem będzie jednak to, że wywołała także napięcia w relacjach handlowych na tle politycznym.
Można mieć wątpliwości, czy akurat ten aspekt okazał się decydujący w przypadku Intela – biorąc pod uwagę fakt, że to firma amerykańska, USA zaś cały czas nieodmiennie wspierają politycznie Izrael – nie sposób tego jednak całkiem wykluczyć.
Intel w inwestycyjnej podróży po świecie
Intel pierwotnie, zamiast stawiać nową fabrykę, planował przejąć izraelskiego producenta chipów, firmę Tower Semiconductor. Fuzja o wartości 5,4 miliarda dolarów nie doszła jednak do skutków. Na przeszkodzie miała tutaj stanąć postawa władz izraelskich.
Stąd też, zamiast tego, Intel zdecydować się miał na budowę nowego zakładu. Wartość inwestycji, ogłoszonej w grudniu zeszłego roku, szacowano na ogromne 25 miliardów dolarów. Fabryka podzespołów półprzewodnikowych miała rozpocząć pracę w 2028 roku.
W ramach umowy, którą koncern zawarł z rządem Izraela, firma miała otrzymać grant w wysokości 3,2 miliarda dolarów. Ze swej strony Intel zobowiązywał się do złożenia zamówień o wartości 60 miliardów szekli (ok. 16,2 miliarda dolarów) u izraelskich poddostawców na przestrzeni najbliższej dekady.
Teraz, naturalnie, stanie to pod znakiem zapytania. Inwestycja w Izraelu nie jest jedyną, która napotkała utrudnienia. Na początku tego roku ogromnie głośna była sprawa zakładu, który firma postawić ma w Polsce. Ta inwestycja, warta 4,6 mld dol., ma wciąż być kontynuowana – notuje jednak kolejne opóźnienia.