Hossa na złocie zwiastuje koniec amerykańskiego konsumpcjonizmu? 'To jasny sygnał’. Krach za rogiem?

Hossa na złocie zwiastuje koniec amerykańskiego konsumpcjonizmu? 'To jasny sygnał’. Krach za rogiem?

Amerykańska gospodarka powoli wciska hamulec, rozpędzona do granic możliwości silnym sektorem usług i efektem majątkowym, wynikającym z hossy na rynku akcji. Jeśli istnieje jakiekolwiek słowo, które powinno napawać inwestorów niepokojem, powinna być nim… Tezauryzacja. Wzrost cen złota uprawdopodabnia, że to szerszy, globalny trend, który dopiero startuje. Dlaczego i czym jest? Czy spadek amerykańskiego PKB nie jest przypadkowy? Sprawdzamy.

Tezauryzacja – milczący zwiastun kryzysu

Tezauryzacja, czyli gromadzenie aktywów (najczęściej złota) w celu ochrony kapitału, jest zjawiskiem, które historycznie towarzyszy okresom zwiększonej niepewności gospodarczej. W skrócie – im więcej kapitału odpływa do złota, tym większa awersja inwestorów do ryzyka. Dziś ceny złota święcą rynkowe triumfy i wzrosły już do niemal 3200 USD za uncję. W tym samym czasie indeksy i Bitcoin tracą. Kruszec nigdy nie był droższy.

Niepokojący jest fakt, że zjawisko to zaczyna się uwidaczniać w czasie, gdy główne indeksy giełdowe wciąż notują (historycznie) solidne poziomy, a gospodarka USA – choć zwalnia – w szerszym ujęciu rośnie. Oznacza to, że część inwestorów już teraz przygotowuje się na potencjalne turbulencje. Wzrost ceny złota, rozpędzony przez rekordowe zakupy kruszcu przez banki centralne i odpływ kapitału z obligacji mogą wskazywać na napięcia w systemie finansowym.

Dlaczego złoto?

Złoto od wieków pełni funkcję bezpiecznej przystani. W czasach zawirowań gospodarczych i rosnącej inflacji inwestorzy chętniej lokują kapitał w aktywach namacalnych i odpornych na dewaluację. W ostatnich miesiącach kurs złota wzrósł o kilkanaście procent, co świadczy o wzroście zainteresowania tym metalem. Wszystko to w czasie, gdy rynek fizyczny jest bardzo napięty.

Co więcej, banki centralne – zwłaszcza w Azji i na Bliskim Wschodzie – zwiększają swoje rezerwy złota, co sugeruje spadek zaufania do dolara amerykańskiego jako globalnej waluty rezerwowej. Jeśli ten trend się utrzyma, może to zwiastować głębsze zmiany w międzynarodowym systemie finansowym.

Wyższe ceny złota oznaczają też, że spora ilość kapitału zostaje w pewnym sensie 'zamknięta’ w aktywie pasywnym i nie zostanie w łatwy sposób przeniesiona do rynku akcji, jeśli okoliczności ulegną zmianie. To z kolei implikuje, że istnieją realne obawy o to, czy 'moda na konsumpcjonizm’ w Stanach powróci. Jak na razie miliony konsumentów ledwo wiąże tam koniec z końcem. Skalę problemy konsumentów pokazały ostatnie dane. Trudno nie wspomnieć tu też o wyparowującym efekcie majątkowym.

Wyceny majątków milionów Amerykanów spadły przez trwającą korektę na rynku akcji. Najwięcej straciły 'zatłoczone’ inwestycje związane z tzw. 'Wspaniałą Siódemką’, trendami AI oraz Nvidia. Efekt? Niższa konsumpcja dóbr, oszczędzanie na rozrywce i wakacjach.

Co dalej?

Dalszy wzrost cen złota może oznaczać, że inwestorzy spodziewają się spowolnienia gospodarczego lub recesji. Kluczowe będą nadchodzące decyzje Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych oraz reakcja rynków na potencjalne spowolnienie wzrostu gospodarczego w USA i Europie.

Na razie jedno jest pewne – tezauryzacja złota to nie przypadek. To znak, że coś się dzieje. Pytanie brzmi: czy inwestorzy zdążą zareagować, zanim trend spadkowy się pogłębi? I przede wszystkim, czy wszyscy, którzy kupują dziś złoto i ulegają … Kolejnej iluzji tłumu oraz 'społecznemu dowodowi słuszności’ – zamiast akumulować akcje?

Komentarze (0)
Dodaj komentarz