Analitycy Goldma Sachs utrzymują, że przez najbliższe 10 lat średni, roczny zwrot z indeksu S&P 500 spadnie do 3%… W ciągu ostatnich 10 lat wyniósł aż 13%, co stanowi niesamowity wynik, porównywalny właściwie tylko do lat 20 i 90. XX Wieku. Według GS, ekstremalna koncentracja indeksu jest jednym z kluczowych powodów, dla których S&P 500 nie będzie w stanie utrzymać tempa ekspansji.
Jednocześnie indeks S&P 500 o równej wadze może osiągać dużo lepsze wyniki od ważonego kapitalizacją. O ile? Według analizy Goldman Sachs, nawet o 8 punktów procentowych rocznie do 2034 roku włącznie. Indeks S&P 500 notuje w tym roku rekordową passę i najlepsze wyniki od 1997 roku. Ale wszystko, co dobre, musi się kiedyś skończyć; hossy nie trwają wiecznie.
Goldman Sachs sugeruje, że szanse na to, że akcje nie zdołają wyprzedzić inflacji… Wynoszą aż ok. 33%. Oczywiście, prognoza Goldmana jest znacznie poniżej konsensusu na Wall Street. Zgodnie z analizą publicznych prognoz, dotyczących rynków kapitałowych wśród 21 zarządzających aktywami, inne 10-letnie prognozy dotyczące wyników S&P 500 wynoszą od 4,4% do wysokiego poziomu 7,4%, przy średniej 6% rocznie.
Pytania bez odpowiedzi
W tym miejscu przypomnijmy, że akcje zagraniczne są rekordowo 'tanie’ w stosunku do amerykańskich. Mato jednak pewne uzasadnienie, ponieważ spółki z żadnego innego rynku nie rosły tak szybko, jak te amerykańskie. Także indeks S&P 500 o równej kapitalizacji (w którym wyniki poszczególnych akcji wpływają na niego tak samo, bez znaczenia jak duża jest spółka) wydaje się 'zdrowszy’.
Średnie wyceny cena / zysk dla Russell 2000 to obecnie ok. 17 wobec 25 dla S&P 500. Pytanie kluczowe to, czy 'różnica’ w wynikach Mag7 będzie zwężać się powoli, aż zostaną zastąpione innymi rosnącymi walorami z indeksu, czy też czeka nas tąpnięcie, po którym sprawy przybiorą inny obrót, a akcje bardzo powoli wracać będą do hossy? Zatem skąd tak duży pesymizm w GS?
Koniec dominacji technologicznych molochów?
Koncentracja rynku w akcjach kilku, wybranych firm jest bliska najwyższego poziomu od 100 lat. Analitycy twierdzą, że to ona sprawia, że wyniki S&P 500 są nadmiernie uzależnione od wzrostu zysków największych spółek. 10 największych akcji wchodzących w skład indeksu S&P 500 stanowi obecnie około 36% indeksu. Znacznie więcej niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich 40 lat. Ostatnie dwa lata należały do takich firm jak Nvidia, Microsoft, Apple i Meta Platforms.
Średnio w pierwszym kwartale 2024 r. grupa spółek z tzw. 'Wspaniałej siódemki’ podwoiła zyski w ujęciu rok do roku. Historia pokazuje, że utrzymanie wzrostu zysków w takim tempie jest niezwykle trudne. Jak wynika a analiz, zaledwie 11% spółek z indeksu S&P 500 od 1980 r. utrzymało dwucyfrowy wzrost sprzedaży przez ponad 10 lat. Śladowy odsetek (0,1%) utrzymał ponad 50% marże przez dekadę. Goldman Sachs odważnie twierdzi, że „Nasze analizy historyczne pokazują, że każdej firmie niezwykle trudno jest utrzymać wysoki poziom wzrostu sprzedaży i marż zysku przez dłuższy czas”.
Tymczasem wzrost zysków The Magnificent Seven już zaczął spadać w porównaniu z błyskawicznym tempem z ostatnich dwóch lat. Wciąż Wall Street spodziewa się jednak, że wzrost przyspieszy w przypadku „pozostałych 493” firm z S&P 500. Te według prognoz odnotują dwucyfrowy wzrost zysków w ciągu najbliższych pięciu kwartałów, znacznie zmniejszając lukę do 'Mag 7′.
Historycznie rzecz biorąc, indeks o równej wadze ma tendencję do osiągania lepszych wyników niż indeks zagregowany. Tymczasem ostatnie 10 lat to zupełnie inna historia. Od 2014 r. indeks zagregowany osiągał wyniki lepsze od indeksu o równej wadze o 3 punkty procentowe rocznie. To potężna różnica, biorąc pod uwagę skumulowany zwrot. Goldman spodziewa się, że wahadło powróci na korzyść indeksu o równej wadze.
Prognozowany wyższy od indeksu ważonego kapitalizacją o 8 punktów procentowych rocznie do 2034 r., byłby największym wynikiem od 1980 r. Analitycy zauważają, że skala może wydawać się ekstremalna… Ale „rynek akcji rzadko był tak skoncentrowany jak obecnie”. Aktualnie rekordowy wynik indeksu o równej wadze wynosi 7%. Pochodzi z dekad kończących się w 1983 i 2010 roku. Goldman zwraca uwagę, że te dwa 10-letnie okresy rozpoczęły się, gdy rynek był w szczytowej koncentracji, tak jak może być obecnie.