Ostatnie tygodnie na giełdach były wyjątkowo niepewne i trudne. Jednak miniony tydzień był wyjątkowo nieudany. Wall Street ma za sobą najgorszy tydzień od września 2024 roku pomimo tego, że indeks S&P500 w piątek odrobił trochę strat. Eksperci jako główną przyczynę pogorszenia sytuacji wskazują wojnę handlową, którą wywołała polityka USA, polegająca na narzucaniu ceł na inne podmioty. Te nie pozostają dłużne i odpowiadają swoimi cłami, jak np. Kanada. Nie najlepiej wygląda też sytuacja na rynkach aktywów cyfrowych. Jaka przyszłość czeka giełdy?
Giełdy w kryzysie. Wall Street ma za sobą najgorszy tydzień od września 2024 roku
W piątek indeks S&P 500 odrobił nieco strat. Jednak nie wystarczyło to do poprawy wyniku za cały tydzień, który był najgorszy od września 2024 roku.
Pomimo ożywienia w piątek, finalnie S&P 500 w ujęciu tygodniowym stracił 3,1%. Z kolei indesk Dow Jones Industrial Average zanotował tygodniową stratę na poziomie 2,4%. Nasdaq Composite stracił na wartości 3,5% w tygodniu. To oznacza, że indeks zakończył sesję 10% poniżej swojego ostatniego szczytu.

Eksperci jako główną przyczynę obecnej sytuacji wskazują politykę celną administracji Donalda Trumpa. Tutaj sytuacja zmienia się co chwilę. Najpierw USA rozpoczęły ostrą wojnę handlową i nałożyły 25% cła m.in. na towary z Meksyku, Kanady. Kilka dni temu rząd ogłosił, że USA jednak zawieszają cła importowe z Meksyku i Kanady na kolejny miesiąc.

Karoline Levitt, rzecznik Białego Domu, poinformowała, że decyzja została odroczona po rozmowach z premierem Kanady oraz przedstawicielami branży motoryzacyjnej. Jak przekazała Levitt, o odroczenie decyzji w sprawie ceł zabiegały takie podmioty jak Stellantis, General Motors oraz Ford.
Taka dynamika zmian nie sprzyja stabilizacji na światowych rynkach, a giełdy reagują spadkami. Glen Smith, dyrektor ds. inwestycji w GDS Wealth Management, w rozmowie z CNBC powiedział: „Rynek nie lubi zmian. Chociaż spodziewamy się, że rynek znajdzie oparcie i odzyska równowagę po wyprzedaży spowodowanej cłami, inwestorzy powinni przygotować się na dalsze wahania, dopóki te niepewności nie znikną”.
Decyzja Trumpa podzieliła branżę kryptowalut. Rynek pozostaje w kryzysie
Decyzje Donalada Trumpa spowodowały również nieoczekiwane kłopoty na rynkach walut cyfrowych. W piątek Trump podpisał dekret wykonawczy, na mocy którego powstanie strategiczna rezerwa kryptowalut USA. Z jednej strony to dobra wiadomość, ponieważ spełnił on swoją obietnicę z kampanii wyborczej. Jednocześnie ta decyzja podzieliła branżę. Wszystko dlatego, że zagorzali zwolennicy Bitcoina nie mogą pogodzić się z tym, że w rezerwach znajdą się również inne tokeny.
Krytycy tego pomysł, jak np. Peter Schiff oceniają, że wrzucenie do jednego worka Bitcoina i pozostałych kryptowalut powoduje, że BTC niczym nie odróżnia się od pozostałych tokenów. Ponadto zasugerował, że token tak jak XRP są tam w ogóle nie potrzebne. Z kolei Samson Mow zasugerował, że włączenie do rezerw Ethereum, Solany, czy Ripple, ma tylko napchać kieszenie podmiotom, które stoją za tymi projektami.
Eksperci i rynek oczekiwali, że utworzenie strategicznej rezerwy kryptowalut będzie katalizatorem dla branży. Tymczasem ostateczne rozwiązanie spowodował nieoczekiwane zamieszanie i stworzył spory. Natomiast efekty wzrostu cen kryptowalut, póki co nie widać, a giełdy kontynuują kryzys, który rozpoczął się pod koniec stycznia.