Akcje amerykańskie stanowią obecnie 75% światowego indeksu akcji MSCI, podczas gdy Stany Zjednoczone odpowiadają za ok. 26% globalnego PKB. Znany rynkowy 'pesymista’, Albert Edwards (który ostrzegał i przewidział bańkę dot-comów) z Societe Generale, uważa, że akcje może czekać krach rodem z 1987 roku. Wystarczy iskra. Ostatnio akcje amerykańskie dominowały świat w takiej skali w latach 70, w szczycie tak zwanej bańki Nifty 50.
Powód? Rzecz jasna, bardzo wysokie 'odrealnione’ wyceny i spadek globalnej płynności. Obawy przed recesją złagodniały, zwiększając zaufanie inwestorów do rynku akcji. Do niewidzianych od dekad poziomów. Ilość inwestorów przekonanych, o przyszłorocznych wzrostach wg. ankiet BofA jest rekordowa. Czy to już bańka? Edwards ostrzega, że cofnięcie na rynku może nastąpić bez recesji.
Bloomberg wskazywali ostatnio, że „Bazgroły stratega SocGen są obowiązkową lekturą dla zarządzających funduszami – nawet jeśli często się myli”. Rzeczywiście, Edwards ma ostatnio dość słabe wyniki. Jego negatywny pogląd na akcje i gospodarkę nie opłacił się w ostatnich kwartałach. Rynek gwałtownie wzrósł. Jednak Edwards przedstawił co najmniej kilka argumentów, które dają do myślenia.
Bańko trwaj?
12-miesięczny terminowy wskaźnik cena/zsk dla indeksu S&P 500 w stosunku do 12-miesięcznego kroczącego wskaźnika cena/zysk – zasadniczo jest to wskaźnik tego, jak bardzo optymizm może wyprzedzać… Samego siebie. Jest on pokazany poniżej po lewej stronie. Wykres po prawej przedstawia znany wskaźnik Shiller CAPE. Sam w sobie pokazuje, że rynek jest drogi tak samo, jak na szczycie poprzednich baniek. Jednocześnie rosnące rentowności papierów skarbowych szkodzą akcjom.
Indeks S&P500 jest bardzo wysoko wyceniony w porównaniu z akcjami europejskimi, które w przeszłości notowane były na podobnych poziomach wyceny co akcje amerykańskie. Fed nadal poprzez QT mniejsza swój bilans. To może być złą wiadomością, gdy wyceny akcji są wysokie. Globalny indeks płynności spada od połowy października.
Rosnące rentowności 10-letnich obligacji skarbowych mogą również sprzyjać spadku płynności. Wyższe rentowności coraz mocniej przyciągają kapitał z akcji, ponieważ obligacje skarbowe płacą historycznie sporo i są niemal wolne od ryzyka. Edwards powiedział, że rosnące rentowności ostatecznie osłabią rynki, zwłaszcza przy historycznie szalonych wycenach. Zatem chce, aby inwestorzy pamiętali, że akcje na historycznie drogich poziomach nie potrzebują spowolnienia gospodarczego, aby doświadczyć spadku.
W nocie dla klientów z 21 listopada, że nieustanny wzrost na rynku może wymaga pauzy:
„Aby być uczciwym, pełne bessy na rynku akcji (-20% lub gorzej) zdarzają się tak naprawdę tylko w recesjach, kiedy zarówno zyski, jak i wyceny gwałtownie spadają. Alternatywnie, gwałtownie rosnące rentowności obligacji mogą powodować problemy dla akcji w środowisku wysokiego cena/zysk – takim jak obecnie (…)
Jest to przypadek elastycznej taśmy rozciągającej się, aż do punktu zerwania – dobrym przykładem może być krach na rynku akcji z 1987 r. Możemy spojrzeć na euforię na rynku akcji w 2018 r., która początkowo zlekceważyła rosnące rentowności obligacji – dopóki nie przestały rosnąć. To samo stało się w 2022 roku. W pewnym momencie rosnące rentowności obligacji z pewnością zaczną szkodzić akcjom.”