Ed Yardeni prognozuje indeks S&P 500 w 2026 roku. 'Dekada ryczących lat 20′. O co chodzi?

Gdy Ed Yardeni mówi o „Roaring 2020s”, wielu inwestorów wciąż ma w pamięci ciężar pandemicznych zawirowań, wojennych napięć i szoków inflacyjnych. Patrząc chłodnym okiem trudno odmówić mu racji: gospodarka USA nie tylko nie wyhamowała, ale weszła w fazę, którą sam Yardeni określa jako wyjątkowo optymistyczną mieszankę odporności, innowacji i zaskakująco silnego popytu konsumenckiego. I właśnie na tym fundamencie, nie na chwilowych fajerwerkach ma się oprzeć również rok 2026.

Co słychać na Wall Street?

Od kilku kwartałów w danych widać coś, co zwykle pojawia się dopiero przed dłuższymi, strukturalnymi cyklami wzrostowymi: rosnące szacunki PKB przy jednoczesnym spadku zatrudnienia w niektórych segmentach. To brzmi jak sprzeczność, ale każdy, kto od lat śledzi Wall Street, wie, że to klasyczny sygnał skoku produktywności. Q2 i Q3 miały przynieść takie przyspieszenie. Jeśli wierzyć Yardeniemu, końcówka roku również może dać pozytywne zaskoczenie.

Trudno nie połączyć tego z tym, co strateg nazywa BRAIN Revolution, czyli falą przełomów w biotechnologii, robotyce, sztucznej inteligencji i nanotechnologii. To nie jest jeszcze rewolucja pełną parą, ale jej wczesne drgania już przekładają się na efektywność firm i presję na wyższe marże. Kto pracuje w sektorach technologicznych, ten wie, jak szybko AI przechodzi z testowych wdrożeń do realnych oszczędności operacyjnych.

Najbardziej zaskakujący jest jednak wniosek Yardeniego, który mówi wprost: jeśli 2026 będzie po prostu kolejnym etapem tej samej hucznej dekady, to nic nie stoi na przeszkodzie, by równie dynamiczne były i lata 30. To odważna teza, ale historia uczy, że technologiczne rewolucje rzadko zatrzymują się w połowie drogi.

Prognozy na 2026: optymizm z domieszką realizmu

Yardeni, znany z tego, że nie popada w hurraoptymizm, kreśli obraz 2026 roku jako kontynuacji trendu, a nie spektakularnej eksplozji. W jego ocenie:

  • PKB USA ma urosnąć o 3% rocznie
  • produktywność zwiększy się rok do roku aż o 2,5%
  • bezrobocie utrzyma się w okolicach 4,5%, co paradoksalnie ma wynikać z szybkiej adopcji AI.

Ta ostatnia liczba budzi szczególne emocje. W debatach publicznych dominuje lęk przed automatyzacją i masową utratą miejsc pracy, ale faktem jest, że dotychczas technologie z reguły przesuwały ciężar zatrudnienia, zamiast je likwidować. Yardeni najwyraźniej zakłada, że historia powtórzy się i tym razem, a rynek pracy pozostanie napięty.

Wall Street patrzy dalej

Najbardziej nośnym elementem jego prognozy pozostają jednak wyniki spółek. Strateg przewiduje, że zyski S&P 500 wzrosną z 268 dolarów na akcję obecnie do 310 dolarów w 2026 roku. To nie jest abstrakcyjna liczba — to paliwo dla wycen, które od dwóch lat zdają się ignorować krótkoterminowe obawy makroekonomiczne.

Czy indeks ma więc szansę dojść do 10 000 punktów do 2029 roku? Dla wielu brzmiałoby to jak fantastyka jeszcze pięć lat temu, ale przy obecnym tempie rozwoju AI i powrotu gospodarki do strukturalnego wzrostu … Nie brzmi już tak egzotycznie. Wall Street wielokrotnie nagradzała spółki, które potrafiły konsekwentnie podnosić efektywność. Jeśli AI faktycznie odciąży koszty i uwolni kolejne miliardy dolarów wartości, rynek może mieć jeszcze sporo przestrzeni do wzrostu.

W tle działa jeszcze jeden komponent: inflacja. Po latach stresu i gwałtownych ruchów na stopach procentowych, rynek szykuje się na rok względnej stabilizacji. Fed, jeśli Yardeni ma rację, wykona zaledwie jeden ruch w dół. Brak nerwowych zwrotów w polityce monetarnej zwykle sprzyja wycenom, a inwestorzy zaczynają traktować to jako sygnał, że gospodarka wchodzi w okres „normalności”, którego tak brakowało w pierwszej połowie dekady.