Giełda wchodzi w drugą połowę dekady. Z jednej strony gospodarka globalna wykazuje zadziwiającą odporność. Z drugiej napięcia polityczne, wojny handlowe i dług publiczny rosną, a kapitał przestał to ignorować. Nad tym wszystkim unosi się jeszcze sztuczna inteligencja. Z modnego hasła stała się realnym silnikiem wzrostu.
Patrząc na prognozy niemieckich bankowców, możemy zakładać, że 2026 nie będzie rokiem łatwym… Ale ma szansę być niezwykle ciekawym i ostatecznie pomyślnym dla giełdowych indeksów po obu stronach Atlantyku. Oto prognoza analityków Deutsche Banku.
Świat w trybie niepewności
Globalna gospodarka nie zmierza ku recesji, ale też daleko jej do komfortowej równowagi. Rynki nauczyły się żyć z wojną w Ukrainie, z napięciem na Bliskim Wschodzie i z tykającą bombą wokół Tajwanu. Do tego dochodzi zimna, konsekwentnie prowadzona rywalizacja USA z Chinami, której linia frontu przebiega dziś przez półprzewodniki, metale ziem rzadkich i dostęp do technologii.
W teorii zawieszenie broni w wojnie celnej daje oddech handlowi. W praktyce nikt w Nowym Jorku nie wierzy, że to trwały rozejm. Taryfy wciąż działają jak podatek nakładany na globalne łańcuchy dostaw, podnosząc koszty produkcji i psując inflacyjną układankę banków centralnych.
Do tego wraca stary problem. Rola państwa w gospodarce rośnie. Subsydia, preferencje podatkowe, lokalne programy wsparcia. Krótkoterminowo napędzają koniunkturę. Długofalowo często deformują konkurencję. Historia uczy nas, że nie każda interwencja kończy się sukcesem.
W tym wszystkim jedna rzecz pozostaje niezmienna. Sztuczna inteligencja nie jest już ciekawostką, ale infrastrukturą nowoczesnej gospodarki. I to ona wyznacza dziś rytm wielu rynkom. Analitycy prognozują, że S&P 500 wzrośnie do 7500 punktów w 2026, notując 10% wzrost.
Niemcy, czyli spóźnione odbicie i rachunek za stagnację gospodarczą
Za Odrą przełom ma nastąpić dopiero w 2026 roku. Po latach słabości i technicznej recesji niemiecka gospodarka ma wreszcie wyraźniej odbić. Szacowany wzrost rzędu półtora procent nie brzmi jak cud, ale po ostatnich latach nawet taki wynik może być konkretnym sygnałem zmiany trendu.
Paradoks polega na tym, że nie konsumenci ani prywatni inwestorzy będą paliwem tego odbicia. Deutsche Bank ocenił, że będzie nim budżet państwa. To wydatki publiczne mają pociągnąć wzrost, zwłaszcza w infrastrukturze i transformacji energetycznej. Na plus wyróżnia się też rosnąca skala inwestycji firm w wartości niematerialne, patenty, oprogramowanie, rozwiązania cyfrowe.
Fabryki i maszyny nadal odrabiają zaległości. Handel zagraniczny pozostaje piętą achillesową. Niemiecka konkurencyjność nie wróci z dnia na dzień, a słaby eksport wciąż będzie hamulcem. Fundamentalny problem jest głębszy. Bez realnej walki z biurokracją i bez reform strukturalnych nawet miliardy euro z funduszy specjalnych mogą nie dać trwałego efektu.
Akcje, czyli koniec monopolu Big Techu
Przez ostatnie lata rynki akcji były zakładnikiem wąskiej grupy gigantów technologicznych. 2026 ma być rokiem, w którym mapa zacznie się wreszcie rozszerzać. Sztuczna inteligencja nadal będzie pompować wyniki liderów technologii, ale coraz więcej sektorów zaczyna realnie na niej zarabiać.
Budownictwo korzysta na boomie centrów danych. Energetyka na skokowym wzroście zapotrzebowania na prąd. Przemysł dostarcza komponenty do całego łańcucha wartości. Nawet banki, przez lata traktowane jako sektor drugiej kategorii, odzyskują blask dzięki stabilnym stopom procentowym i wysokiej aktywności na rynkach kapitałowych.
Ciekawym zwrotem akcji są branże, które jeszcze niedawno pozostawały w cieniu. Farmacja zaczyna odzyskiwać zainteresowanie po okresie presji regulacyjnej. Segment dóbr luksusowych może zyskać, jeśli napięcia handlowe faktycznie zaczną się rozładowywać. Coraz lepiej wyglądają też małe i średnie spółki. Niższe stopy procentowe poprawiają im dostęp do finansowania, a bardziej lokalny charakter czyni mniej podatnymi na globalne wojny celne.
Obligacje na fali?
Na rynku długu wreszcie zapanowała normalność. Po latach eksperymentów monetarnych inwestor znów otrzymuje premię za czas. Realne, dodatnie stopy zwrotu stały się znów osiągalne na obligacjach skarbowych po obu stronach Atlantyku. To oznacza, że w 2026 roku nie trzeba będzie grać wyłącznie na ryzykowny wzrost cen, by zarabiać.
Rynek długu korporacyjnego wymaga większej ostrożności. Spready są wąskie jak brzytwa, a to oznacza, że margines błędu jest niewielki. Segment tzw. high yield kusi wysokimi odsetkami, ale ryzyko niewypłacalności przestaje być teoretyczne… Staje się namacalne. W takiej fazie cyklu jakość znów będzie w ceni.
Inwestycje alternatywne: z dodatku do filaru portfela
Jeszcze dekadę temu były egzotyką. Dziś stają się koniecznością. Prywatny kapitał, infrastruktura i kredyt pozabankowy coraz częściej pełnią funkcję amortyzatora w portfelu. Przynajmniej tak określa ten sektor Deutsche Bank.
Private equity daje dostęp do spółek, które nie są notowane, ale niesie też ryzyko typowe dla rynku akcji w wersji bardziej skoncentrowanej. Infrastruktura wygląda stabilniej. Centra danych, sieci energetyczne, magazyny energii opierają się na długoterminowych kontraktach i ogromnym globalnym popycie inwestycyjnym.
Private credit wyrósł na fali wysokich stóp. Zmienne oprocentowanie daje ochronę przed inflacją, ale niewypłacalność dłużników pozostaje realnym zagrożeniem. To nie są instrumenty do pogoni za maksymalnym zyskiem. Ich zadaniem jest raczej stabilizowanie całej układanki.
Surowce: strategiczna gra o metale i stara rola złota
Kto kontroluje metale ziem rzadkich, ten kontroluje znaczną część przyszłych technologii. Wyścig o dostęp do tych surowców dopiero się zaczyna i będzie przybierał na sile wraz z rozwojem AI i elektromobilności. To nie jest temat na jedną spekulację, ale na długofalową strategię.
Ropa naftowa prawdopodobnie pozostanie pod presją nadpodaży. Świat produkuje więcej, niż jest gotów konsumować, a każda poprawa koniunktury niemal automatycznie uruchamia nową falę wydobycia.
Złoto natomiast znów pełni starą rolę. Banki centralne systematycznie zwiększają rezerwy, a inwestorzy traktują kruszec jako zabezpieczenie przed technologicznym przegrzaniem portfeli. To nie jest już tylko metal dla pesymistów. Co więcej, może korzystać z hossy AI, wraz z którą rośnie popyt na prosty 'hedging’.
Waluty: dolar w defensywie, ale bez kapitulacji
Po mocnym osłabieniu na początku 2025 roku dolar powinien w 2026 wejść w fazę stabilizacji. Amerykański rynek akcji pozostaje atrakcyjny dzięki inwestycjom w AI i impulsom fiskalnym, a to w naturalny sposób przyciąga kapitał. Z drugiej strony obniżki stóp przez Fed i narastający dług publiczny ciągną walutę w dół. Te siły wzajemnie się jednak równoważą. W efekcie euro i dolar mogą wreszcie znaleźć względnie stabilny punkt równowagi.
Nie żyjemy już w świecie prostych tezy inwestycyjnych. Tak zwane 'Kup i trzymaj’ przestało być w ocenie Deutsche Banku uniwersalną receptą. Nadchodzące lata będą należeć do tych, którzy potrafią łączyć klasy aktywów, kontrolować zmienność i elastycznie reagować na polityczne zwroty akcji. Sztuczna inteligencja będzie napędzać wzrost. Geopolityka będzie ciążyć wycenom. Przed nami zmienny rok.