Holenderska prokuratura poinformowała, że ukarała bank Morgan Stanley grzywną przekraczającą sto milionów euro – konkretnie wynoszącą bowiem 101 mln. – za nieprawidłowości, jakich bank dopuszczał się w celu „optymalizacji” podatkowych. Sama w sobie idea optymalizacji i płacenia jak najmniejszych należności nie jest, naturalnie, niczym złym (wyjąwszy może opinie niektórych polityków) – okazało się jednak, że bank zdołał przy tej okazji złamać prawo i wyłudzać nienależne zwroty.
Nie ma przy tym wątpliwości, że Morgan Stanley jest tych praktyk winien – sam bowiem bank się do nich przyznał, notabene w ostatniej chwili przed rozpoczęciem postępowania karnego. I dlatego też, jak zaznaczono wyżej, holenderska prokuratura mogła „ukarać” i „nałożyć” grzywnę, mimo faktu, że przecież nie jest sądem i nie orzeka jednoosobowo o winie lub jej braku. Morgan Stanley po prostu grzywnę zaakceptował w ramach ugody, i w zamian za odstąpienie od formalnego postępowania.
Kara dotyczy dwóch osób prawnych – oddziałów Morgana Stanleya w Londynie i Amsterdamie. Ma ona właśnie wymiar retorsyjny – niezależnie bowiem od niej bank musiał także zapłacić tamtejszemu fiskusowi (tj. Holenderskiej Administracji Podatkowej) całą domierzoną mu należność, naturalnie wraz z odsetkami. Tę uregulował zresztą już pod koniec 2024 roku – w pierwszych miesiącach tego roku po „swoje” zgłosiła się także prokuratura. Po prawdzie, miała ona łatwy łup, skoro bank już przyznał się skarbówce…
Bank operujący kreatywnie
O co konkretnie chodziło? W myśl holenderskich przepisów, akcjonariusze spółek, którzy osiągają dochód z tytułu dywidendy wypłacanej przez owe spółki, mogą uzyskać zwrot podatku naliczanego od tej dywidendy, a płatnego przez spółkę. Możliwość ta dotyczy jednak tylko holenderskich rezydentów, i nie obejmuje osób i podmiotów znajdujących się poza granicami Niderlandów. To amerykańskiemu bankowi, jak się okazało, wadziło.
Morgan Stanley stworzył zatem specjalną, rozbudowaną sieć struktur prawnych, korzystając z których akcjonariusze zagraniczni udawali holenderskich i również występowali o zwroty podatku. Jak można przypuszczać, zależeć na tym mogło, z przyczyn osobiście odczuwalnych, zwłaszcza menedżerom i kierownictwu banku, którzy w ramach wynagrodzenia otrzymują opcje na zakup akcji. Praktyki takie miały mieć miejsce w przeciągu ostatnich 12 lat.
W swym komunikacie bank stwierdził lakonicznie, że te cieszy się, mogąc „rozwiązać” tę zaprzeszłą dla niego kwestię.