Wells Fargo, jeden z grona największych banków za Oceanem, poinformował, że opuszcza Sojusz Bankowy na rzecz Net-Zero (Net Zero Banking Alliance). Decyzja jest o tyle doniosła, że stanowi wyraźną deklarację odwrotu od postaw radykalnie ekologicznych, które jeszcze niedawno przedstawiciele sektora bankowego demonstracyjnie promowali.
Rzeczony Sojusz podejmować miał działania „na rzecz klimatu” oraz „w celu ograniczenia emisji”. Były to jednak działania cokolwiek kontrowersyjne. Wchodzące w jego skład banki miały go bowiem realizować poprzez swoje decyzje biznesowe. Co oznaczało zmianę paradygmatu podejmowania tychże w oparciu o optymalny rezultat ekonomiczny, i wprowadzenie doń czynnika ideologicznego.
Co więcej, z czasem coraz więcej głosów podnosiło się, że działanie takie jest nie tylko nieracjonalne finansowo, ale też może być śliskie prawnie. W sensie technicznym łamało bowiem zobowiązania powiernicze zarządów banków wobec akcjonariuszy (fiduciary duty). A te obligują je właśnie do optymalizacji wyniku finansowego – a nie poświęcania tegoż w imię własnych poglądów ekologicznych.
Ponadto angażowanie kryterium ideowego i stosunku do Net-Zero w kontaktach biznesowych miało stać także w sprzeczności z przepisami zakazującymi dyskryminacji na tle światopoglądowym. A do tego właśnie miało dochodzić, gdy banki miały odmawiać inwestycji, finansowania czy świadczenia innych usług bankowych podmiotom, które spełniały kryteria finansowe – ale nie spełniały tych politycznych.
Wells Fargo i bankowe adieu
Co ciekawe, Wells Fargo nie podał uzasadnienia swojego kroku. Ma to zresztą sens (choćby taki, by nie antagonizować klientów po którejkolwiek ze stron polityczno-ideologicznej barykady – co niewątpliwie miałoby miejsce, gdyby bank zajął konkretne stanowisko). Przyczyn tego można się jednak z niewielkim ryzykiem błędu domyślać.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy doszło do szeregu głośnych zwrotów w polityce korporacyjnej. Cały szereg wielkich koncernów zdecydował o rezygnacji z pryncypiów DEI (diversity, equity, inclusion) oraz ESG (environmental, social, governance) w swej praktyce biznesowej. Rezygnacji, niekiedy, dobrowolnej – w innych jednak przypadkach wymuszonych groźbą wielkoskalowego bojkotu konsumenckiego. A w skrajnych przypadkach – faktycznym bojkotem.
Kampanie na rzecz skłonienia firm do odrzucenia DEI i ESG – a właśnie w ramach tego drugiego podejmowano działania na rzecz „klimatu” – miały często charakter oddolny i rozproszony (wielką rolę odgrywały tu media społecznościowe). Zarazem jednak w ślad za nimi przyszły działania polityków – zwłaszcza w niektórych stanach USA.
Finansowa groźba z południa
Jednym z tychże okazał się Teksas. Stan ten promulgował przepisy, które zakazywały podmiotom stanowym kontaktów finansowych z bankami, które dopuszczałyby się „ekologicznej” dyskryminacji lub bojkotu firm naftowych, energetycznych czy zbrojeniowych. Teksas jest zarazem jednym z największych rynków finansowych w USA, i odcięcie odeń byłoby dla graczy rynkowych bolesne.
To zresztą spotkało czołowe fundusze BlackRock, Vanguard i State Street. W listopadzie tego roku prokurator generalny Teksasu, Ken Paxton, wszczął przeciwko nim postępowanie antytrustowe, zarzucając im motywowaną politycznie zmowę przeciwko firmom węglowodorowym.
Ten sam prokurator odnotował natomiast z zadowoleniem, że Wells Fargo opuściła Sojusz Bankowy na rzecz Net-Zero. Poinformował też, że postępowanie sprawdzające w sprawie działań „klimatycznych” banku zostanie zakończone, on sam zaś jest zaproszony, by kontynuować działalność na teksańskim rynku finansowym.