Czarny poniedziałek na Wall Street? Rynki wstrzymują oddech przed rozmowami USA – Chiny

Szwajcarska Genewa znów staje się areną globalnej polityki gospodarczej. W nadchodzący weekend dojdzie tam do spotkania, które może przełamać impas między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Inwestorzy z niecierpliwością śledzą rozwój wydarzeń, licząc na przełom, który może nadać rynkom finansowym nową dynamikę.

Po miesiącach eskalacji napięć, obustronnych taryf i wojny na gospodarcze gesty, Waszyngton i Pekin zdecydowały się usiąść do stołu negocjacyjnego. To nie tylko „próba rozmrożenia” relacji – jak twierdzą niektórzy analitycy – ale być może początek redefinicji układu sił w globalnym handlu.

Chociaż nikt nie spodziewa się podpisania kompleksowej umowy podczas jednego spotkania, już sama deklaracja gotowości do dialogu wpłynęła na nastroje na Wall Street i w Azji. Donald Trump w ostatnich dniach znów 'grał twardo’. Zasygnalizował, że 80% taryfa celna na Chiny jest w jego ocenie 'odpowiednia’. Rynek ma jednak dużo większy apetyt na luzowanie napięć handlowych.

Nowe otwarcie? Tarcia gospodarcze i polityczne u szczytu

W rozmowach udział wezmą sekretarz skarbu USA Scott Bessent, przedstawiciel ds. handlu Jamieson Greer oraz wicepremier Chin, He Lifeng. Spotkanie odbędzie się w neutralnej Szwajcarii, co samo w sobie jest symbolicznym gestem deeskalacji. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że tematem numer jeden będą cła – w szczególności możliwość ich częściowego wycofania.

Stawki celne nałożone przez administrację Trumpa osiągnęły w ostatnich miesiącach poziom ponad 100% na niektóre grupy produktów. Choć miały chronić interesy amerykańskiego przemysłu, ich efektem ubocznym stały się rosnące koszty dla konsumentów i przedsiębiorstw oraz napięcia z kluczowym partnerem handlowym. Z kolei Chiny – mimo zaskakująco solidnego wzrostu PKB w pierwszym kwartale – także odczuwają presję ekonomiczną i spadek dynamiki eksportu do USA.

Polityka, gospodarka i… surowce strategiczne

Nieoficjalnie mówi się, że jednym z asów w rękawie Pekinu może być ograniczenie dostępu do surowców krytycznych – takich jak gal, german, antymon czy metale ziem rzadkich. Są one kluczowe dla produkcji elektroniki, uzbrojenia i transformacji energetycznej, a ich kontrola daje Chinom istotny atut negocjacyjny.

W odpowiedzi, Stany Zjednoczone chcą poruszyć kwestię ograniczeń eksportowych nałożonych przez Pekin na te surowce, licząc na ich zniesienie lub złagodzenie. Waszyngton nie ukrywa też, że zależy mu na ustabilizowaniu rynku obligacji – Chiny wciąż posiadają niemal 800 miliardów dolarów amerykańskiego długu publicznego, co czyni je istotnym graczem dla kondycji finansowej USA.

Rynki w oczekiwaniu, inwestorzy pełni nadziei

Choć szanse na powtórkę z „umowy fazy pierwszej” sprzed lat są niewielkie, wiele wskazuje na to, że nawet niewielkie gesty – jak np. zniesienie wybranych taryf czy utworzenie wspólnych grup roboczych – mogą zostać odebrane jako sygnał odwrotu od polityki konfrontacji.

Z punktu widzenia inwestorów każdy krok w kierunku stabilizacji to pozytywny impuls. Notowania kontraktów futures na amerykańskie indeksy zareagowały umiarkowanymi wzrostami, a azjatyckie parkiety – z Szanghajem i Hongkongiem na czele – zyskały po kilka procent w ostatnich dniach.

Rynki to wyczuwają: nawet częściowe porozumienie może stać się paliwem dla nowej fali optymizmu. Jeśli weekendowe rozmowy w Szwajcarii nie przyniosą istotnych postępów po obu stronach, możemy być świadkami spadków na globalnych rynkach… Które rosły 'jak wściekłe’ oczekując, że Trump wycofa się z 'wojennego tonu’. Poniedziałek, 12 maja może być kluczowym testem.