Amazon na szeroką skalę instaluje wykrywacze metalu w swoich oddziałach. Będzie też żądać od pracowników zarejestrowania swoich telefonów. Wszystko to ma na celu powstrzymać falę kradzieży, która stanowić ma plagę w przepastnych sortowniach i magazynach towarowych. Nie byłoby to może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jest to w przypadku firmy powrót do przeszłości.
W myśl ogłoszonej w zeszłym tygodniu polityki, pracownicy składów towarowych koncernu Amazon będą musieli stać w długich kolejkach do wejścia do pracy. W wejściach tych bowiem pojawią się bowiem wykrywacze metalu. Zrazu w „wybranych lokalizacjach”, docelowo mają jednak objąć wszystkie lokalizacje w USA. Zmiana dotknąć może około 750 tysięcy zatrudnionych.
Będzie to dla rzeczonych niejedyne utrudnienie. Od teraz Amazon będzie także wymagać od pracowników, by rejestrowali swoje telefony. Oczywiście tym, którzy chcą je w ogóle wnieść na teren firmy. W tym celu będą oni musieli podawać firmie ostatnie sześć cyfr numeru seryjnego swojego urządzenia. Dostaną wówczas specjalną naklejkę do oznakowania telefonu.
To ostatnie ma stanowić sygnał dla ochrony, że telefon stanowi faktyczną własność danego pracownika. Nie zaś ten po prostu przywłaszczył sobie urządzenie z magazynów firmy. Także wykrywacze metalu przy wejściach mają jeden, oczywisty cel – utrudnić ogromnym masom zatrudnionych dyskretne wynoszenie rozmaitych elementów przepastnej oferty produktów na sprzedaż.
Amazon przeżywa déjà vu
Wszystko to brzmi logicznie, nawet jeśli pośród pracowników nie będzie cieszyć się szczególną popularnością. Próbowali je oni zresztą zakwestionować na drodze prawnej, argumentując, że konieczność 25-minutowego czekania na wejście do pracy powinna się wliczać do czasu pracy. I podlegać wynagrodzeniu. Ostatecznie jednak Sąd Najwyższy orzekł, że dodatkowa płaca się im nie należy.
Clou jednak w tym, że Amazon już takie rozwiązania na szeroką skalę stosował w przeszłości. Zawieszono je jednak „w okresie pandemii”. Oficjalna wersja firmy głosi, że miało to miejsce z uwagi na social distancing. Nieoficjalne podejrzenia wskazują jednak na coś nieco innego. Środki te zawieszono bowiem w okresie apogeum tzw. lata miłości w 2020 r., i zamieszek wywołanych przez ruch BLM.
Na porządku dziennym były wówczas oskarżenia o „rasizm!”, z dowolnego w istocie powodu. Można zatem podejrzewać, że Amazon nie chciał dodatkowych kłopotów PR-owych. Rzecznik firmy oświadczył jednak, że zmiana jest czysto utylitarna. „Nieustannie pracujemy, by nasze obiekty były bezpieczniejsze dla naszych pracowników”, twierdzi Steve Kelly w wydanym oświadczeniu. Cóż, z pewnością.