Po miesiącach niepewności i nerwowych ruchów inwestorów, Salesforce znowu złapał wiatr w żagle. Akcje regularnie sprzedawanej na Wall Street spółki wzrosły o ponad 6% po tym, jak Marc Benioff – charyzmatyczny szef firmy – zaprezentował nową mapę rozwoju, która oznacza 60 miliardów dolarów przychodów do 2030 roku. To ambitniej niż oczekiwał rynek, który spodziewał się wyniku bliższego 58 miliardom.
Salesforce zagrał va banque. W czasie, gdy część branży technologicznej zaczyna gubić tempo, firma chce udowodnić, że sztuczna inteligencja nie odbierze pracy jego platformom – tylko doda im mocy. „Niektóre narracje o tym, że AI sama pisze cały kod, to kompletne bajki” – powiedział Benioff ze sceny, nawiązując do rosnącego entuzjazmu wokół tzw. vibe codingu. Przypomnijmy, że Salesforce chce konkurować z Palantirem na rynku rozwiązań dla sektora obronnego.
Zatrzymany zjazd i powrót wiary w wzrost
Notowania Salesforce od początku roku ciążyły w dół – minus 27% w 2025 r. to bolesny wynik na tle Nasdaq, który w tym samym czasie zyskał niemal 17%. Spółka stała się ofiarą własnego sukcesu: inwestorzy oczekiwali cudów, a otrzymali stabilny, ale przygaszony wzrost. CFO Robin Washington przyznał otwarcie: „Przez chwilę rośliśmy wolniej, ale ta dynamika wraca”. I faktycznie – prognoza ponownego przekroczenia 10% rocznego tempa wzrostu w latach 2026–2030 brzmi jak oddech ulgi dla tych, którzy już zaczęli tracić cierpliwość.
Kluczem do tego nowego rozdziału ma być Agentforce, czyli platforma automatyzująca obsługę klienta i procesy biznesowe z użyciem modeli językowych. Salesforce rozbudowuje ją o kolejne funkcje – w tym nowy moduł Agentforce Voice, który umożliwia prowadzenie rozmów głosowych przez wirtualnych agentów. Firma zacieśniła też współpracę z OpenAI i Anthropic, by ich najnowsze modele AI trafiły prosto do produktów Salesforce.
Nie wszystko jednak idzie gładko. Analitycy RBC Capital Markets zwracali uwagę, że adopcja Agentforce przebiega wolniej, niż liczył zarząd.
Śmielsza wizja, solidne fundamenty
W tle tego AI-szumu są też twarde liczby. W ostatnim kwartale fiskalnym Salesforce wypracował 10,2 miliarda dolarów przychodów, z czego 9,7 mld pochodziło z subskrypcji. Marże rosną, gotówka płynie – i to dziesiąty kwartał z rzędu z poprawą rentowności operacyjnej. Zarząd nie bez powodu zwiększył program skupu akcji własnych do imponujących 50 miliardów dolarów – sygnał, że firma wierzy w odbicie swoich notowań.
Salesforce zainwestuje 15 miliardów dolarów w rozwój San Francisco w ciągu pięciu lat, chcąc uczynić miasto globalną stolicą sztucznej inteligencji. Dodatkowy miliard ma popłynąć do Meksyku, gdzie firma buduje zaplecze talentów i infrastrukturę. Po miesiącach błądzenia w okolicach 230–240 dolarów za akcję, kurs CRM wreszcie się odbił.
Wall Street, jak to Wall Street, szybko potrafi przejść od zwątpienia do euforii. Raymond James wycenił akcje Salesforce na 375 dolarów, nazywając nowe prognozy „potężną amunicją przeciwko niedowiarkom”. Czy Salesforce rzeczywiście dowiezie te 60 miliardów? Tego nikt nie wie. Ale firma zamierza rosnąć, zwiększając przychody w dwucyfrowym tempie z roku na rok. Firma chce też skupić 7 mld USD w akcjach własnych, co dla rynku jest jasnym dowodem tego, że wierzy we własne możliwości.