Jerzy Żyżyński (RPP) wypowiedział się na temat kolejnych kroków, które w aktualnej w sytuacji mógłby podjąć NBP. Mowa między innymi o dalszych obniżkach stóp procentowych, ale ekonomista nie jest zachwycony takimi rozwiązaniami. Liczy na szybki powrót do „normalnej działalności”.
„Przestrzeń do dalszego cięcia stóp procentowych jest niewielka „
Tymi słowami Żyżyński rozpoczął swoją wypowiedź dla PAP. Zaznaczył przy tym, że jest zwolennikiem buforowania, co w aktualnej sytuacji byłoby jego zdaniem przydatne. Oczywistym jest w tej sprawie to, że chcielibysmu powrócić jak najszybciej do stabilnej gospodarki z normalnymi stopami. Żyżyński wspomniał, że w jego opinii stopa referencyjna na poziomie 1,50 procenta jest optymalna dla naszej gospodarki w normalnym trybie. Sugeruje to, że właśnie do tego poziomu będzie celował NBP po powrocie do „normalności”.
Nie wiadomo jednak, z jakiego poziomu będzie trzeba ostatecznie podnosić stopy. Powodem ku temu jest rzecz jasna fakt, że praktycznie nadal można je obniżać. Według ekonomisty dalsze obniżanie stóp może realnie mieć miejsce, jeżeli gospodarka nie „odbije”.
„Liczę na szybką odbudowę gospodarki i raczej nie widzę potrzeby dalszego cięcia stóp”
Żyżyński twierdzi, że firmy potrzebują taniego pieniądza tylko przez jakiś czas. Jest to spowodowane zaledwie wstrzymaniem, a nie utratą mocy produkcyjnej polskiej gospodarki. Można mieć wątpliwości, czy przedsiębiorcy podzielają tę opinię. Wypada jednak zgodzić się w tym, że niskie stopy procentowe mogą być korzystne dla wszystkich.
W aktualnej sytuacji banki mogą przecież zostać postawione w sytuacji krytycznej z powodu problemów finansowych swoich klientów. Obniżanie stóp ułatwi spłatę klientom, którzy są w ciężkiej sytuacji, a banki nie będą miały aż tak dużych problemów z niespłacanymi kredytami. Więc gorsze wyniki finansowe w tym momencie mogą się okazać lepszą alternatywą niż długotrwałe problemy związane z masą niespłaconych kredytów.
„Ujemne nominalne stopy procentowe to jest pewna nienormalność”
Jerzy Żyżyński zastrzega, że jest przeciwnikiem obniżania stopy poniżej zera. Mówi, że w Polsce nie miałoby to sensu. Pozwala nam to dość pewnie powiedzieć, że najniższy poziom obniżenia stóp procentowych to zero. Jest to pozytywna informacja dla rynków, które ostatnio mogą liczyć wyłącznie na komunikaty pojawiające się z dnia na dzień.
Wiemy przynajmniej, że NBP ma więcej asów w rękawie niż tylko obniżanie stóp procentowych:
„W instrumentarium NBP, dotychczas niewykorzystywanym, znajduje się jeszcze skup obligacji korporacyjnych na rynku wtórnym, ale papiery te musiałyby być odpowiedniej jakości lub posiadać gwarancje Skarbu Państwa. Teoretycznie NBP mógłby ponadto skupować akcje spółek na rynku regulowanym, również mówimy o rynku wtórnym. NBP przeprowadzał analizy na ten temat”.
Możemy zatem spodziewać się działań w tej przestrzeni w przeciągu najbliższych miesięcy. Żyżyński liczy także na niewielką recesję w 2020 r., by już w 2021 r., gospodarka odbiła się z 4% wzrostem.
Uzasadnieniem tak szybkiego odbicia gospodarki jest niewielkie osłabienie złotego względem euro o niecałe 10%. Ekonomista twierdzi, że spodziewał się dużo większego spadku. Przypomina też, „że i przed kryzysem złoty przez cały czas był sporo, ok. 40 proc. słabszy od swojego parytetu siły nabywczej, więc jego dalsze osłabienie nie byłoby pożądane”. Jednak działania NBP i pogorszenie perspektywy dla naszej gospodarki w ostatnim miesiącu nie wpływa znacznie na polską walutę, co jest zadowalającym wynikiem dla nas wszystkich.