Bardzo ryzykowne, nieuregulowane i mniej godne zaufania, niż karty kredytowe – tak o walutach alternatywnych takich, jak Bitcoin wypowiadają się przedstawiciele Narodowego Banku Węgier.
Tak zwani twórcy kryptowalut intensywnie reklamują się w sieci i obiecują olbrzymie zyski, próbując zachęcić nieświadomych użytkowników do uczestnictwa
ostrzega w swoim oświadczeniu węgierski bank. Jego zdaniem takich walut należy się wystrzegać, bo nie podlegają żadnym regulacjom ani bankom centralnym. Tym samym odradza inwestycje i płatności tego rodzaju i ocenia je jako wyjątkowo niepewne.
Wcześniej już raz, w 2014 roku, bank wydał podobne oświadczenie. Wtedy ogłosił, że płatności dokonywane w walutach elektronicznych są o wiele bardziej ryzykowne, niż te za pomocą kart kredytowych. Zwrócił też uwagę, że w razie kłopotów firmy, która obsługuje transakcje bitcoinami, użytkownik nie zawsze ma gwarancję zwrotu środków.
Narodowy Bank Węgier (MNB) to nie jedyny organ państwowy, który jest sceptyczny, jeśli chodzi o obrót „coinami”. Wcześniej w podobnym tonie wypowiadali się też rosyjscy politycy, zdaniem których mogą one być nawet zagrożeniem dla państwa. Zupełnie inne podejście mają rządy większości europejskich krajów, gdzie na kryptowaluty patrzy się życzliwie i wspiera ich rozwój. Debaty na ich temat odbywały się już m. in. w polskim sejmie czy Parlamencie Europejskim a Hiszpania oficjalnie uznała dwa lata temu Bitcoin za środek płatniczy.
Źródło: econotimes.com