Blockchain Prywatny VS Blockchain Publiczny

Dzisiaj, granica technologiczna między różnego typu rejestrami rozproszonymi zaciera się. Blockchain jest wykorzystywany przez coraz to większe instytucje komercyjne, a czasami nawet rządowe. Entuzjaści technologii oburzają się na ingerencję wielkiego biznesu w paradygmat stojący za tymi technologiami, a więc jak to jest? Czy takie eksperymentowanie i ujarzmianie pierwotnie otwartych systemów nie powinno mieć miejsca? Postaram się to skonfrontować i przybliżyć.

Wstęp

Na początek chciałbym się odwołać do kilku kwestii, których nieznajomość może prowadzić do błędnej interpretacji tekstu.

Otóż w tym artykule, postaram się przedstawić, jak najszersze spektrum technologii rejestrów rozproszonych z naciskiem na łańcuch blokowy (ang. blockchain). Przedstawię stanowisko osób, które cieszą się autorytetem społeczności oraz spojrzenie na sprawy z ich perspektywy. Zaprezentuję różnice, podobieństwa i przykłady blockchainów prywatnych, publicznych i postaram się to skonfrontować albo powiązać.

Jeżeli chcesz lepiej zrozumieć blockchain, kryptografię, metody osiągania konsensusu i inne meandra tych fascynujących  technologii, polecam lekturę poniższych artykułów:

Skupię się na dość ogólnych rozważaniach, bez zbędnego (w tym przypadku) wchodzenia w szczegóły. Ponadto spróbuję odkryć granicę pomiędzy tytułowymi rodzajami sieci.

Technologia Rejestrów Rozproszonych

Na sam początek trzeba podkreślić często zaniedbywane rozróżnienie między technologią rejestrów rozproszonych (ang. Distributed Ledger Technology – DLT) a blockchainem.

Potocznie formułuje się zdania mówiące o “technologii blockchain”, w codziennych dyskusjach jest to w pełni uzasadnione. Jednakże warto rozdzielić te dwa pojęcia.

Koncepcja DLT istniała i była przedmiotem rozważań, a nawet próbowano ją wdrażać, wiele lat przed powstaniem Bitcoina. W związku z tym to nie jest tak, że wraz z powstaniem Bitcoina odkryto jakąś niesamowitą moc rejestrów rozproszonych. Nie odkryto technologii, zbudowano na jej podstawie konstrukcję, czyli tzw. “blockchain”.

Jednym słowem – DLT to technologia, jak sama nazwa wskazuje, a blockchain jest tylko jednym z jej zastosowań.

Czym różni się blockchain od DLT?

Zasadniczo z tego, co zostało powiedziane powyżej wynika, że blockchain jest w istocie rozproszoną bazą danych, czyli DLT. Jednakże ma kilka wyjątkowych, charakterystycznych dla siebie cech.

Najważniejszą rzeczą odróżniającą blockchain od DLT jest sposób, w jakim rejestrowane są dane – P2P. W sieciach blockchain, tak jak w sieciach DLT, dane są rejestrowane przez wszystkich uczestników sieci w księgach rozliczeniowych. Jednak ten proces w blockchainie odbywa się przy pomocy bloków tworzących nierozerwalny łańcuch (stąd też nazwa).

Następnie te bloki są pieczętowane przez pewien rodzaj kryptograficznego podpisu,  zwanego “hashem”. Kolejny blok zaczyna się z tym samym hashem itd., dzięki temu dane zawarte w blokach są zaszyfrowane w sposób niepodlegający jakimkolwiek manipulacjom.

Znamy już podstawową różnicę między blockchainem a DLT, więc przejdźmy do sedna. Blockchain publiczny, dlaczego niektórzy podważają jego wartość i wydajność?



Blockchain Publiczny

Publiczna księga rozliczeniowa jest w tej chwili najczęściej projektowanym zdecentralizowanym ekosystemem DLT. Blockchain zbudowany w oparciu o rejestr rozproszony i publiczny jest absolutnie dostępny dla każdego z dostępem do internetu. Prawdopodobnie i to, już nie jest konieczne (sprawdź – “Bitcoin w kosmosie”).

Ponadto każdy może wziąć bierny bądź czynny udział w budowaniu sieci. Wszyscy mogą czytać sieć, obserwować przeprowadzane transakcje, śledzić ich przebieg itd. Poza tym każdy jest w stanie wprowadzać zmiany w sieci (a przynajmniej może spróbować) i pracować nad jej bezpieczeństwem. Każdy może ją tworzyć, a określa się ją jako – “niewymagającą uprawnień (ang. permissonless)”.

Prywatność i anonimowość

Takowy rejestr nie ulega wpływom żadnego państwa, administracji rządowej ani jakiejkolwiek innej władzy, w tym sensie zachowuje pełną prywatność. Nie mylmy prywatności z anonimowością, są to zupełnie dwie różne rzeczy. Można by rzec, że publiczny blockchain jest anonimowy, w znaczeniu takim, że nie znamy tożsamości (nazwiska) naszego potencjalnego kontrahenta.

Z drugiej zaś strony, sieć nie jest zupełnie anonimowa, jest pseudo anonimowa, ponieważ znamy adres publiczny przeciwnej strony transakcji. Znamy jakąś tożsamość. Ponadto znamy historię transakcji, która już zupełnie wyklucza udział pełnej anonimowości.

Załóżmy, że w jakiś sposób poznaliśmy tożsamość danej osoby kryjącej się pod kluczem publicznym. W takim przypadku znamy bezpośrednie powiązanie między tą osobą a kluczem, a zatem możemy śledzić wszystkie jej działania w sieci. Osoba ta sama może udostępnić swój klucz publiczny bądź analiza jej działań w sieci może ją wychwycić.

Transparentność i otwartość

Blockchain publiczny jest w pełni transparentnym i całkowicie otwartym systemem, i to jest jego podstawowa zaleta, choć dla niektórych wada.

Ponadto tego typu sieć rozproszonych po całym świecie baz danych, jest w całej swej złożoności transparentna, tzn. jawna. Wszyscy mogą śledzić wszystkie transakcje na bieżąco oraz te już przeprowadzone, bez wyjątku, włączając w to pierwsze transakcje w sieci w ogóle.

Transparentność jest istotną zaletą publicznych blockchainów, oszustwa i malwersacje finansowe są niemożliwe w takim systemie. Jednakowoż niektórzy uważają to za ogromną wadę, ponieważ nie można ukryć transakcji, a to jest kluczowy czynnik w transferach międzybankowych.

Opisywany w tym rozdziale model funkcjonowania sieci jest zupełnie otwarty na wszelakie zmiany w protokole. Każdy ma możliwość ingerencji w istniejące oprogramowanie i zmianę go, o ile pozostali użytkownicy sieci zaakceptują taką zmianę. Dzieje się tak, ponieważ protokół publicznych blockchainów jest otwartoźródłowy (ang. open source) i na bieżąco komunikuje się z pozostałymi węzłami.

Skalowalność, prędkość i przepustowość

Pojęcie skali nie było tak bardzo brane pod uwagę przy powstawaniu pierwszych rejestrów publicznych, prawdopodobnie nie spodziewano się takiej adopcji. Dlatego też, skalowalność nastręcza aktualnie najwięcej problemów i pracy nad publicznymi łańcuchami.

W każdym razie udało się, w ciągu 10 lat od uruchomieniu pierwszego blockchaina, wynaleźć różne rozwiązania umożliwiające skalowalność sieci. Nie będę wchodził w szczegóły, odsyłam do innych naszych materiałów. Jednym z takich rozwiązań jest Lightning Network, podpisy Schnorra, Rootstock czy choćby MimbleWimble.

Prędkość i przepustowość są bezpośrednio związane ze skalą, a zatem zmieniają się w czasie. Gdy skala rośnie (więcej ludzi przyłącza się do sieci i wykonuje transakcje) to prędkość maleje. Transakcje są wtedy potwierdzane z opóźnieniem, a przynajmniej tego doznają obecnie funkcjonujące sieci. Z przepustowością jest podobnie, ponieważ bloki mogą pomieścić określoną ilość (wagę) transakcji.

Bezpieczeństwo i zaufanie

Z uwagi na powyżej przedstawione fakty, bezpieczeństwo w blockchainach publicznych jest najwyższej jakości. Mamy do czynienia z protokołem “niewymagającym zaufania ang. trustless”. Ponadto dużą rolę odgrywa tu metoda osiągania konsensusu (Proof of Work, Proof of Stake itd.) i tysiące węzłów zabezpieczających sieć.

Każdy weryfikuje każdego, nie ma możliwości defraudacji środków, właśnie z powodu transparentności i otwartości sieci. Tak długo, jak jesteśmy w posiadaniu klucza prywatnego, środki podpisane tym kluczem należą do nas. Istnieje ryzyko zgubienia bądź zapomnienia adresu, ale to już jest czynnik ludzki, który nie sposób opisać.

Jednakże taka sieć jest narażona na tzw. atak 51%, który wymaga udziału większościowej zmowy uczestników danego blockchaina. Taki atak może spowodować podwójne wydanie środków, bądź fałszywą zamianę danych.

Warto dodać, że bezpieczeństwu sieci także może zagrażać otwartoźródłowy kod protokołu. Jeżeli wystąpi “luka”, jakaś nieścisłość w kodzie, nieuczciwi uczestnicy sieci mogą to wykorzystać wobec innych, ukraść im środki itd. Jednak okazuje się, że dotychczas, sieci w modelu publicznym raczej się umacniały, z każdym kolejnym atakiem, są coraz to bardziej odporne.  

Przykłady

W miarę wzrostu popularności blockchaina i rejestrów rozproszonych urodziło się wiele projektów, które można liczyć w tysiącach. Wymienię kilka z nich, więcej informacji znajdziecie, klikając na nazwę danej monety.

Bitcoin (BTC) – “cyfrowe złoto”, to faworyt, pierwszy blockchain, który powstał w ogóle. Zawiera on wszystkie powyżej uwzględnione wady i zalety publicznej sieci. Przepustowość maksymalna to 7 transakcji na sekundę, obecnie sieć mierzy się z wyzwaniem skali, trwa implementacja Lightning Network.
Przytoczę w tym miejscu, słowa Andreasa M. Antonopoulosa z wydarzenia Bitcoin Security: Bubble Boy and the Sewer Rat:

Rozpoznaje jedną lekcję, którą wyciągnęliśmy z Intranetu, jest nią to, że jeśli chcesz, żeby prywatność była efektywna na szeroką skalę, to zrób to niewidzialnym. Zrób to tak, żeby działało domyślnie, było łatwe w użyciu i szeroko dostępne. Najbardziej rozpowszechniony system kryptografii to mała zielona kłódka w górnym rogu twojej przeglądarki, o którą nie prosiłeś i dlatego to jest takie magiczne.




Ethereum (ETH) – to pierwsza publiczna sieć, która umożliwiła operacje na inteligentnych kontraktach, tworzenie tokenów czy zdecentralizowanych aplikacji tzw. DApp. Protokół Ethereum także mierzy się z problemem skalowalności, obecnie w przygotowaniu jest tzw. sharding. Przepustowość to zaledwie 20 transakcji na sekundę.

Litecoin (LTC) – “cyfrowe srebro”, kryptowaluta powstała całkowicie na bazie Bitcoina, ale jest m.in. szybsza i posiada większą przepustowość – 56 transakcji/s.



Inne sieci tego typu to m.in. Monero, Dash, Zcash, Dogecoin, Decred, Siacoin, Zilliqa i wiele innych.

Blockchain Prywatny

W tej chwili przechodzimy do dość kontrowersyjnego tematu, ponieważ granica między różnego typu łańcuchami jest coraz mniej przejrzysta. Nie jest tak łatwo stwierdzić, czy mamy już do czynienia z konsorcjum, czy to w pełni prywatnym systemem. Te definicje nakładają się na siebie, a czasami nawet przenikają, mimo to spróbujemy rozwikłać i uściślić te kwestie.

Jedno jest pewne, blockchain prywatny to taki łańcuch, który podlega pod bezpośrednie władztwo jakiegoś podmiotu, osoby czy firmy. Dostęp do takiego łańcucha mają tylko Ci, którym wydano takie uprawnienia, jest to sieć scentralizowana, czy też z ang. permissoned.

Pozwolenia są zazwyczaj udzielane tylko podmiotom wewnątrz firmy, ewentualnie spółkom zależnym od firmy. Prezes takiego przedsiębiorstwa, w większości przypadków, może dezaktywować taką sieć poprzez “wyciągnięcie wtyczki”.

Blockchain prywatny – nazywa się tak zamknięte na świat blockchainy, ale możliwie jest, iż powinniśmy odrzucić pierwszy człon tego sformułowania. W zasadzie taki blockchain to tylko okryptografowana baza danych DLT.

Prywatność i anonimowość

Taka baza danych zachowuje częściową prywatność w takim znaczeniu, że stanowi czyjąś osobistą własność i dotyczy czyichś spraw osobistych (firmowych). Jednakże w pewnych kwestiach może podlegać nadzorowi ze strony konkretnego państwa i instytucji publicznych, ponieważ nie jest rozproszona.

Aspekt anonimowości w ogóle nie ma tutaj miejsca, dlatego jest to blockchain prywatny. Wszyscy uczestnicy takiej sieci, a często istnieje tylko jeden uczestnik, są uwierzytelnieni i zweryfikowani (KYC, AML itd.),  całkowicie operują pod swoją własną tożsamością.

Transparentność i otwartość

Zamknięta baza danych zaszyfrowana kryptograficznie, zwana blockchainem prywatnym, nie jest zupełnie transparentna czy też otwarta. Nikt z zewnątrz nie ma możliwości obserwować przebiegu transakcji, czy jakichkolwiek innych parametrów sieci, jeśli nie udzielono mu odpowiednich uprawnień.

Jeżeli chodzi o otwartość kodu źródłowego, to różnie z tym bywa. Sieci udostępniają w pełni otwartoźródłowe oprogramowanie do wglądu, czasami tylko częściowo, a czasami w ogóle.

Skalowalność, prędkość i przepustowość

W tej części napotykamy na główną i najważniejszą zaletę prywatnych blockchainów, a mianowicie – umiejętność skalowania.

Skalowalność w tym przypadku nie jest problemem, ponieważ system nie obsługuje tysięcy węzłów (ang. nodes), co najwyżej kilka. Pod tym względem takowa sieć radzi sobie znakomicie, potrafi obsługiwać kilka, a nawet kilkaset tysięcy transakcji na sekundę.

Prywatny DLT czerpie tylko drobne mechanizmy z publicznych blockchainów, a już na pewno nie te drogie i czasochłonne rozwiązania. W związku z tym, transakcje nie napotykają na skomplikowane procesy osiągania konsensusu itp., więc przechodzą gładko i bardzo szybko.

Bezpieczeństwo i zaufanie

Bezpieczeństwo to najbardziej newralgiczny punkt prywatnych baz danych, a to z powodu centralizacji i małej liczby węzłów czy serwerów.

O wiele prościej jest napaść, zaatakować czy zdefraudować środki znajdujące się pod jednym, kilkoma adresami niż w tysiącach lokalizacji. Poza tym metody osiągania konsensusu są tu bardzo uproszczone, jak wcześniej wspomniałem. Wykorzystywane są takie metody konsensusu jak Byzantine Fault Tolerance (BFT), wersja Practical BFT (PBFT), aBFT czy Proof of Authority (PoA). Dodajmy, że te sieci nie poddają się atakom DDos czy atakom 51%, z racji swojej ograniczonej architektury i edytowalnych łańcuchów.

Jeżeli mówimy o blockchainach prywatnych, należy podkreślić, że wymagają one wysokiego zaufania (ang. high trust), powodem jest mocno zależny protokół. Dlatego też, stosunkowo łatwo o manipulacje danymi czy malwersacje środkami finansowymi.

Przykłady

W tym miejscu warto podkreślić jedną ważną rzecz, otóż blockchainy prywatne, zamknięte sieci są wykorzystywane do eksperymentowania przez deweloperów. Twórcy konstruujący w ogóle różne systemy, mają okazję przetestować stworzone wcześniej rozwiązania właśnie w takich “inkubatorach”.

Poza tym przyznaję sobie prawo do pomyłek, a mianowicie co do charakteryzacji, czy dana sieć jest prywatna, publiczna, czy gdzieś pomiędzy. Jak mówiłem wcześniej, trudno jest to określić.


Billon – polski projekt, firma, która uruchomiła swój prywatny blockchain w celu wyeliminowania pośredników i umożliwienia wymiany różnych form wartości pomiędzy ludźmi. Działają (na ten moment) w Polsce i Anglii. Ich sieć obsługuje polską złotówkę oraz funta brytyjskiego, sygnowane pod szyldem narodowych walut cyfrowych.

Założyciele, A. Horoszczak i R. Kałuża w wywiadzie dla Blockchain Compass mówili o blockchainie Billon:

Nasz system od początku był jednak projektowany tak, żeby znalazło się w nim miejsce dla osoby czy instytucji, która zarządza wkładaniem danych lub wartości do tej sieci. Jeżeli mówimy o pieniądzu elektronicznym, to taką instytucją jest Narodowy Bank Polski, który determinuje, ile powinno go być w obiegu. Chcemy, żeby było w tym systemie miejsce na instytucję, która będzie mogła zareagować na uwarunkowania makroekonomiczne i na przykład „dosypać pieniądza”, gdy zajdzie taka potrzeba.

Monax – projekt wcześniej znany jako “Eris”. Ich produktem jest CLM, platforma zarządzająca umowami przy użyciu blockchaina i inteligentnych kontraktów. Wspierają i oferują przedsiębiorcom gotowe rozwiązania do obsługi zgód i umów.

Multichain – to w zasadzie platforma, która pomaga organizacjom budować i wdrażać aplikacje blockchainowe. Umożliwia, w kilku krokach, stworzyć prywatny blockchain, włączyć do obiegu nielimitowaną liczbę aktywów i archiwizować dane.

Inne prywatne blockchainy to m.in. Bankchain, Blockstack, Blockstream, Hedera Hashgraph, PKO BP i wiele innych.

Konsorcjum (blockchain federacyjny)

Dotarliśmy do pośredniej, kompromisowej części podziału blockchainów, a mianowicie do konsorcjów, zwanymi skądinąd blockchainami federacyjnymi. Zasadniczo, taki blockchain jest blockchainem prywatnym, choć często udzielającym pozwoleń szerokiej gamie podmiotów, tzw. z ang. shared permissioned.

Konsorcja charakteryzują się przede wszystkim ograniczonym dostępem do sieci. Użytkownik z zewnątrz nie ma możliwości obserwować, czy choćby brać udziału w sieci, chyba że udzielono mu takiego pozwolenia. Blockchainy federacyjne służą wymianie danych i środków finansowych w środowisku “wielkiego biznesu”, do którego przejdziemy później.

Konsorcjum jest pewnego rodzaju hybrydą blockchaina prywatnego i publicznego. W skład takiej sieci zazwyczaj wchodzi wiele firm, korporacji, a każda z nich ma swój własny węzeł. Ów hybryda jest swoistym “blockchainem enterprise”, przeznaczonym dla firm i różnego typu przedsiębiorstw.

Problem w tym przypadku polega na tym, że nie wiemy, kiedy pojawia się granica blockchaina prywatnego i federacyjnego. Dlatego taką sieć identyfikujemy poprzez ilość aktywnych węzłów.

Prywatność i anonimowość

Jakiekolwiek konsorcjum, złożone z wielu, zazwyczaj potężnych podmiotów, jest niewrażliwe na działanie państwa. Powód jest jeden, pojedyncze przedsiębiorstwa tworzące taką sieć, nie mają nad nią pełnej władzy. Dopiero gdy wszystkie, a przynajmniej większość uprawnionych stron sieci (rozrzuconych po całym świecie) zgodzą się, można dokonać zmiany. W innym przypadku nie jest to możliwe, w tym sensie zachowuje on pełną prywatność.

Jednakowoż nic nie stoi na przeszkodzie, żeby blockchain federacyjny tworzyły bądź się do niego dołączały instytucje publiczne, które mogą wpłynąć na sieć z ramienia państwa. Poza tym konsorcja mogą nie należeć do jednej spółki, więc nie mogą one być prywatne, w sensie osobistym czy własnościowym.

Anonimowość w hybrydowych modelach sieci nie występuje, mijałoby się to z celem, ponieważ interesy obu stron transakcji są specyficzne i dokonywane między konkretnymi spółkami. Skądinąd warto dodać, że transakcje mogą być ukryte wobec wszystkich innych uczestników sieci, z wyjątkiem stron transakcji, w tym sensie są (przysłowiowo) prywatne.

Transparentność i otwartość

Jak to w przypadku kompromisowych rozwiązań, nie są one jednoznaczne.

Możemy napotkać na takie systemy, które umożliwiają śledzenie transakcji, same to oferują bądź firmy niezależne budują tzw. block explorer. Takie sieci nie mają z tym problemu, ponieważ niektóre z nich są w stanie przeprowadzać ukryte transfery.

Druga strona medalu mówi, że pełna jawność nie jest pożądana, może zaszkodzić interesom konsorcjum i podmiotom w niej uczestniczącym. Trzeba wziąć pod uwagę, że blockchainy federacyjne są “trochę takie i trochę takie”. Trochę publiczne i trochę prywatne, w prawie w każdym aspekcie.

Tak właśnie jest w kwestii otwartoźródłowego oprogramowania. Istnieją konsorcja oparte o otwartoźródłowy kod bezwzględnie dostępny dla wszystkich, częściowo dostępny bądź całkowicie niedostępny.

Skalowalność, prędkość, przepustowość

Konsorcjum gwarantuje bardzo wydajne przeprowadzanie transakcji, redukuje koszty i optymalizuje cały proces.  

Tak jak w przypadku prywatnych sieci, nie ma tu miejsca na skomplikowane mechanizmy osiągania konsensusu itd. Oszczędności to jeden z powodów przystępowania firm do konsorcjów, koszty odgrywają bardzo istotną rolę.

W związku z powyższym, wyzwanie skalowalności w owych sieciach nie występuje, bo nie ma potrzeby skali. Nawet gdyby zaistniała taka potrzeba, nie jest to problemem dla mocno scentralizowanych sieci. Rzecz ma się identycznie co do prędkości i przepustowości, niska liczba węzłów to natychmiastowe transakcje.

Bezpieczeństwo i zaufanie

Sieci częściowo zdecentralizowane, konsorcja opierają swoje bezpieczeństwo i konsensus na wcześniej (ang. preselected) wybranych węzłach władczych.

W tym miejscu przytoczę słowa jednego z największych autorytetów w branży, w celu przedstawienia mechanizmu działania takiej sieci. Vitalik Buterin powiedział: “[…] dla przykładu, można by sobie wyobrazić konsorcjum składające się z 15 instytucji finansowych, gdzie każda posiada węzeł, a 10 z nich musi podpisać każdy blok w celu walidacji tych bloków.”

W związku z powyższym, metoda osiągania konsensusu opiera się na głosowaniu bądź wielostronnym algorytmie konsensusu, różnie określanym.

Przechodząc do zaufania, konsorcjum wymaga go, ale nie w takim stopniu, jak wymagają go stricte prywatne blockchainy. Ten poziom zaufania nazywamy z ang. low trust. Powodem jest ograniczona i kontrolowana liczba węzłów w sieci.


Przykłady

Przykładów jest wiele, wymienię tylko kilka z nich, mniej lub bardziej “permissioned”. Więcej informacji w linkach poniżej.  

Corda – R3 to firma specjalizująca się w rejestrach DLT, a ich głównym produktem jest otwartoźródłowe konsorcjum zwane Corda. Właściwie, to Corda nie jest blockchainem, ale ma wiele zalet blockchaina, działa w świadku finansowym i  około komercyjnym. Do konsorcjum dołączyło już ponad 200 firm.

Hyperledger – to otwartoźródłowy projekt oparty na blockchainie, uruchomiony przez Fundacje Linux. W skład tego projektu wchodzi bardzo wiele powiązanych ze sobą narzędzi, z których korzystają najwięksi gracze, tacy jak IBM czy Intel.

Enterprise Ethereum Alliance (EEA) – konsorcjum, które zrzesza największe przedsiębiorstwa świata, w celu budowania rozwiązań blockchainowych. Jakiś czas temu powstał blockchain dla firm, o nazwie Quorum. Inicjatywa konsorcjum uzyskała wsparcie od głównego kontrybutora i twórcy Ethereum, Vitalika Buterina:

Projekt Enterprise Ethereum Alliance może odegrać ważną rolę w standaryzacji podejścia do prywatności, udzielania pozwoleń i zapewniania alternatywnych algorytmów konsensusu. Szczególnie w środowisku biznesowym, które dedykując cenne zasoby pracy i kapitału w projekt powinny ogólnie przyspieszyć rozwój ekosystemu Ethereum.

.

Istneją jeszcze takie konsorcja jak Energy Web Foundation (EWF) czy B3i.

Podobieństwa

Pamiętajmy, że sieci prywatne, federacyjne czy publiczne nadal są blockchainami, przynajmniej tak zakładamy na łamach tego artykułu.

Osobiście nie widzę wielu wiarygodnych podobieństw między wyżej opisanymi blockchainami. Z uwagi na to, że konsorcja i prywatne łańcuchy charakteryzują się poziomem zaufania min. low trust i trudno określić stopień centralizacji.

Ich protokół rządzi się swoimi prawami, ale nad protokołem czuwa zawsze większa lub mniejsza struktura władzy, która potrafi zmieniać historię.

Mimo moich wątpliwości, zebrałem szeroko przedstawiane informacje, które określa się jako podobieństwa blockchaina prywatnego (w tym konsorcjum) i publicznego:

  • Obie sieci oferują zdecentralizowany, peer-to-peer (P2P) ekosystem
  • Każdy węzeł w sieci musi mieć pobraną kopie całego łańcucha bloków, a następnie działać zgodnie z protokołem konsensusu (czyli synchronizować transakcje)
  • Obie sieci gwarantują (w różnym stopniu) niezmienny rejestr

Różnice

Jeżeli zaś chodzi o podziały, różnice między obiema sieciami, to jest ich znacznie więcej. Nie sposób nie zauważyć ich po lekturze powyższego tekstu, ale podsumujmy niektóre.








Energia

Niezaprzeczalny fakt, który należy podkreślić to, że publiczne sieci, zwłaszcza te najpopularniejsze (Bitcoin) pochłaniają ogromne zasoby energii. Według danych podawanych przez indeks digiconomist.net, Bitcoin zużywa (na tę chwilę) prawie 47,5 TWh rocznie.



Proof of Work to konsensus, zwłaszcza w dużej skali, niezwykle energochłonny. Dalsze statystyki przedstawiają porównanie między transakcjami VISA a Bitcoina pod względem zużycia energii elektrycznej. Jedna transakcja bitcoinowa odpowiada ponad 200 000 transakcji VISA.



Blockchain publiczny nie ma sobie równych wśród innych blockchainów pod względem zużycia energii w celu zabezpieczania sieci. Górnicy w sieciach federacyjnych czy prywatnych nie istnieją. Nie wydobywa się tam kryptowalut, a nierzadko w ogóle się ich nie określa. Walidacja bloków następuje w wyniku innych metod osiągania konsensusu.

Pamiętajmy jednak, że gdyby idea publicznej sieci, eliminującej wszystkich pośredników spełniłaby się, to nie byłoby wielu obecnych instytucji finansowych. Jeżeli nie byłoby całej masy pośredników, jestem przekonany, że znacznie zmniejszyłaby się konsumpcja energii na świecie.

Nikt jeszcze tego nie policzył, ale ile jest instytucji finansowych na świecie? Ilu pośredników pieniądza?  Za tym stoją budynki, największe gmachy, ogrom ludzi, systemy itd. Publiczny blockchain, przy tym, to perła w morzu.

Po więcej na temat zużycia energii elektrycznej w kryptowalutach, odsyłam Was do poniższych artykułów:

Prawo

Regulacje i ustanawianie prawa dla rozproszonych rejestrów, blockchainów trwa nieprzerwanie od wielu lat. Udało się wypracować, choćby tymczasowe, rozwiązania regulujące niektóre mechanizmy sieci, ale prawo jako takie, nie powstało.

Główne wyzwania i problemy nastręcza regulatorom blockchain publiczny i jego zdecentralizowany charakter. Nie wiemy, czy kiedykolwiek zostanie ustanowione konkretne prawo odnoszące się do tych rejestrów. Wiemy natomiast, że pochopne reagowanie nie jest wskazane, mogłoby to zaszkodzić rozwojowi tegoż rynku, doskonale się o tym przekonaliśmy w Polsce.

Rzecz ma się zgoła inaczej w konsorcjach i prywatnych sieciach.

Konsorcja i prywatne sieci nie są szeroko zdecentralizowane, a ich blockchainy przypominają raczej okryptografowaną bazę danych czy DLT. W związku z tym, działalność regulacyjna ma tu większe pole do interpretacji.

Wielki Biznes

Warto poruszyć wątek działalności dużych instytucji na blockchainie, ponieważ tworzą one nieodłączny element tego środowiska.

Zalety blockchaina publicznego są jednocześnie wadami dla instytucji finansowych. Publiczna sieć ze wszystkimi swoimi bazowymi funkcjonalnościami jest mało atrakcyjna, w przeciwieństwie do prywatnych łańcuchów.

Prywatne blockchainy są szybsze, tańsze i nie rozprzestrzeniają wszystkich danych po całym świecie. Korporacje i duże firmy wezmą udział w powstawaniu nowej ekonomii, jeżeli okaże się to opłacalne. Właśnie to, oferuje instytucjom blockchain prywatny, pozwala zachować kontrolę i czynnik ludzki, który jest nierzadko zawodny.

Kilka powodów, dla których “Wielki Biznes” miałby zacząć korzystać z blockchaina prywatnego:

  • kontrola dostępu
  • skalowalność
  • elastyczność (tu się mieści ten “czynnik ludzki” – interwencja)
  • poufny charakter informacji
  • bezpieczeństwo
  • integracja danych

Kilka powodów, przez które “Wielki Biznes” nie zacznie korzystać z blockchaina publicznego:

  • niska skalowalność
  • brak kontroli dostępu do wrażliwych informacji
  • nieodwracalne inteligentne kontrakty
  • każdy węzeł przechowuje informacje
  • konsensus PoW (koszty, energia)

Opinie ekspertów

Twórca i założyciel projektu Ethereum, Vitalik Buterin powiedział w wywiadzie dla Bitcoin Magazine:

Konsorcjum lub firma działająca na prywatnym blockchainie może łatwo, jeśli to konieczne, zmienić zasady blockchaina, cofnąć transakcję, modyfikować stany kont itd. W niektórych przypadkach, np. w rejestrze nieruchomości, ta funkcjonalność jest konieczna.




W opozycji do tego sposobu myślenia jest nie kto inny, jak Andreas M. Antonopoulos, autor książek i ewangelista bitcoinowy. Powiedział takie słowa na jednym z wykładów Ethereum Q&A:

Będziesz musiał połączyć je ze sobą. Bitcoin jest internetem pieniędzy, jeśli budujesz Intranet pieniędzy to w końcu będziesz chciał się połączyć z internetem pieniędzy, a my połączymy to poprzez Bitcoina.





https://twitter.com/aantonop/status/962729403489964032



Tomasz Kozar, Strateg ds. Technologii Chmur Obliczeniowych w Microsoft Polska, wypowiedział się dla Blockchain Compass, odnośnie rejestrów publicznych i prywatnych:

Bardzo istotnym elementem blockchainu prywatnego jest zarządzanie tożsamością węzłów. Innymi słowy, mamy w nim pełną kontrolę nad tym, kto z niego korzysta, co w wielu miejscach jest zgodne z regulacjami branżowymi i polityką bezpieczeństwa przedsiębiorstw.




W tym samym wywiadzie, dla Bitcoin Magazine, Eric Larchevêque, CEO Ledger powiedział:

Wierzymy, że publiczne blockchainy ze swoją opornością na cenzurę mają potencjał zdezorganizować społeczeństwo, kiedy prywatne blockchainy są jedynie redukującym koszty narzędziem dla banków. Można zmierzyć ich potencjał w bilionach dolarów, te drugie w miliardach. One mogą współegzystować w tym samym czasie, a zatem nie ma potrzeby stawiać ich w opozycji do siebie,

Julia Krysztofiak-Szopa, prezes zarządu Startup Poland, wyróżniła w podsumowaniu raportu Blockchain Compass 2018, rekomendowane cele dla klasy rządzącej:

W przyszłości, wraz z upowszechnianiem się technologii blockchain, pojawią się zagrożenia dotyczące tzw. blockchainów prywatnych o zamkniętym źródle. W ich przypadku użytkownik de facto nie ma możliwości sprawdzenia, czy rejestr jest rzeczywiście blockchainem, czy nie, a w związku z tym, czy transakcje w nim są rzeczywiście nieodwracalne.



Podsumowanie

Wnioski z powyższego tekstu nasuwają się same, ale osobiście sądzę, że każdy typ blockchaina ma swoje miejsce i czas. Na perfekcyjne, szeroko skalowalne blockchainy publiczne jeszcze trochę poczekamy, a tymczasem nie zaszkodzi skorzystanie z prywatnych sieci.

Prywatne blockchainy potraktujmy jako pomost (inkubator deweloperski) pomiędzy obecnym światem finansów, a tą wyidealizowaną przyszłością bez żadnych pośredników.

Wierzę, że to w końcu nastąpi, ale potrzeba czasu. Technologia musi do tego dorosnąć, a ludzie tym bardziej. Obecnie prywatne sieci może nie mają zbyt wiele wspólnego z blockchainem, ale przynajmniej czerpią z niego i osiągają niesamowitą efektywność.

Zgadzam się z przytoczonymi powyżej słowami CEO Ledgera, “oba mogą współegzystować w tym samym czasie, a zatem nie ma potrzeby stawiać ich w opozycji do siebie”.

Tym akcentem chciałbym podkreślić, że nie warto stawiać granic pomiędzy różnego typu łańcuchami. Granica zaciera się, nadal będzie się zacierać i bardzo dobrze, na tym polega piękno rozkwitu technologii.

 

Blockchaindlt
Komentarze (0)
Dodaj komentarz