Zapewne pamiętacie ten widok. Bitcoin przebijający wszelkie możliwe opory, dzikie wzrostowe świece po 15-20%. Euforia. Kryptowaluty są wstanie zmienić większość aktualnych modeli biznesowych. Nowe startupy zniszczą starych gigantów technologicznych, takich jak Facebook czy Google. Rewolucyjny token sprawi, że Amazon będzie musiał się zwinąć z biznesem. Ethereum natomiast, stanie się globalnym, zdecentralizownym komputerem. Słowa „blockchain”, „zdecentralizowany”, „token”, „AI” – połącz w dowolnej kolejności, a spokojnie otrzymałbyś $100,000,000 USD finansowania od inwestorów.
Nie zapomnę, jak słuchałem pomysłów pewnej firmy z Cypru, która chciała „stokenizować” latanie prywatnymi samolotami. Absurd powiedzielibyśmy dzisiaj. I choć moje zaślepienie nierealnymi obietnicami nowej technologii (było to pod koniec 2017 roku) już wtedy powoli odpływało w niebyt, a myśli mówiły – kurde, przecież po co ktoś miałby płacić za prywatne loty jakimiś idiotycznymi tokenami, utrudniając sobie przy okazji znacząco życie.
Rację miałem zaledwie po części. Projekt oczywiście nie wypalił i okazał się oszustwem, a fundatorzy wykonali tzw. „exit scam”, zabierając pieniądze inwestorów spoza wszelkiej jurysdykcji. Jednak kilka dni wcześniej, ni stąd ni zowąd ich token wzrósł z $0.30 do ponad $9 USD. Trzydziestokrotny wzrost w ciągu niecałych dwóch tygodni. Fascynujące prawda? Kto zbił na tym fortunę? Garstka. Reszta została z nic nie wartym shitcoinem.
O ile wszyscy mamy 100% pewność, że pieniądze wydane na zakup większości kryptowalut w czasie szaleńczej bańki 2017 roku są nie do odzyskania, tak w przypadku Bitcoina sytuacja nie jest już tak oczywista.
Obserwując szybko rozwijającą się sferę kryptowalut, każdego dnia możemy natknąć się na predykcje znanych analityków rynku mówiących o nawet setkach tysięcy dolarów za jednego Bitcoina. Powód takich twierdzeń? Zawrotna historia wzrostu ceny Bitcoina. Z ułamka centa do dolara, później dziesięciu, stu… resztę już na pewno wiecie. Tylko czy unikalność technologii kryptowalut oraz ich stosunkowa świeżość mogą naprawdę sprawić, że ludzie będą w stanie zapłacić $100,000 USD za jedną cyfrową monetę?
Odpowiedź brzmi: Nie mam bladego pojęcia!
Nie tego się spodziewaliście prawda? Lubimy opowieści o bogactwie. Szczególnie te kończące się szczęśliwym zakończeniem, w którym wszyscy stajemy się milionerami z powodu pewnego internetowego protokołu oznaczonego literą B. Kochamy, gdy ktoś złapie nas delikatnie za rękę, spojrzy głęboko w oczy i powie – nie musisz się niczym martwić, twoja inwestycja jest bezpieczna, nie ponosisz żadnego ryzyka.
A ten spadek ceny, zapytacie. Czy to nie zły omen dla dalszych wzrostów?
Jak gdyby nie mogąc znieść Waszej ignorancji, oświecony analityk powtórzy jeszcze dobitniej – nie bój się, razem osiągniemy finansową niezależność. Poprowadzę Cię do Nowej Ziemi Obiecanej.
Tymczasem wizja się nie spełnia, a my zmarnowaliśmy lata naszego życia na wierze w kłamstwa. O jakichś durnych kryptowalutach! Plujemy sobie w brodę.
Pozostają nam teraz dwie opcje. Albo otrząśniemy się z letargu i szczerze przyznamy, że myliliśmy się, a przyszłość jest całkowicie nieznana, albo będziemy zwodzeni przez naciągaczy i oszustów całe nasze życie. Żaden token nie jest potrzebny do latania prywatnym samolotem. Tak samo jak Bitcoin wcale nie musi być wart $100,000 USD.
Weźmy się zatem do pracy i realistycznie spójrzmy na wykresy. ATH w żaden sposób nie jest Bitcoinowi potrzebne. To tylko pożywka dla spekulantów i masowej opinii. Nie jest również pewne, że kiedykolwiek znów taką cenę osiągniemy ($19,000 USD). I choć osobiście uważam, że zobaczymy jeszcze niejedną bańkę na cyfrowych aktywach, tak nie zamierzam dać sobie za to uciąć ręki. Ani moich oszczędności. Zatem skupmy się na nieco bliższym okresie i zobaczmy, czego możemy spodziewać się po kursie.
Analiza techniczna BTC – kiedy nowe ATH Bitcoina?
W zeszłym tygodniu w ramach analizy rynku, określiliśmy kilka najważniejszych wniosków płynących z analizy zachowania kursu na wykresie miesięcznym i tygodniowym.
Zachęcam również do przeczytania pełnej analizy. Znajdziecie ją pod tym linkiem: Stokarz czyta rynek #13 – z galerii BitMEXowych dumpów
Przez ten tydzień nie wydarzyło się nic co mogłoby zmienić moje średnioterminowe niedźwiedzie nastawienie. Co więcej, zostało ono bardziej potwierdzone.
Miesięczne świece wskazują na brak popytu ze strony kupujących i siłę niedźwiedzi. Spodziewam się niższych cen, w granicach $5000-$6800 USD. Oczywiście nie od razu – musimy pamiętać, że patrzymy teraz na skalę miesięczną. Wątpię, aby $7400 miało zostać przebite przez sprzedających od razu. Jest to silny poziom, na który nakładają się miesięczne i tygodniowe horyzontalne wsparcia. Dodatkowo, Funding Rate w końcu jest po stronie byków i od pewnego czasu to osoby posiadające krótką pozycję płacą tym z długą. Może się to stać jedną z inicjatyw do chwilowej zmiany nastawienia przez dużych graczy i grę na wzrost ceny.
Przybliżmy teraz nieco i zobaczmy, jak kurs zachowywał się w skali tygodniowej. Pozostawiłem na wykresie miesięczne wsparcia i opory, aby lepiej dostrzec jak może na nie reagować cena. Wnioski? Spodziewam się, że spadki zostaną chwilowo zatrzymane. Przełamanie $7400 z impetem byłoby dla byków niczym wyrok śmierci i myślę, że wyjątkowo szybko zobaczylibyśmy 6 z przodu na kursie BTC. Dopóki to się jednak nie stanie, nawet odbicie do $8500 USD jest w grze. Uważam ten scenariusz za wyjątkowo ciekawy z dwóch powodów:
- Takie odbicie sprawiłoby, że większość rynku na powrót stałaby się bycza, ignorując tym samym trend spadkowy widoczny w skali miesięcznej.
- Sam ruch mógłby być postrzegany jako zwyczajny retest oporu. Cena dochodzi do $8500, odbija, po czym kontynuuje spadek, z docelowym targetem w okolicach niskiego $6000 USD.
Kurs Bitcoina w skali dziennej
Kiedy zejdziemy na wykres dzienny, Bitcoin zdaje się nie wyglądać aż tak źle. Pomimo że, miesięczne świece obrazują nam przeważającą siłę rynkowych niedźwiedzi, krótkoterminowo, tak jak już napisałem, znajdujemy się na silnym wsparciu. Pojawienie się w tym miejscu kupujących jest jak najbardziej prawdopodobne.
Mój plan zobrazowałem następująco i pod to również zamierzam grać:
Co chciałbym zobaczyć? Powrót do wcześniejszego kanału cenowego, odbicie się od oporu w okolicach $8500, po czym kontynuację spadków.
Biorę pod uwagę jeszcze jedną możliwość, sugerując się nieco możliwością wystąpienia ciekawego fraktala na wykresie. Jednak ten scenariusz uważam za najmniej prawdopodobny.
Niższe przedziały czasowe – wykres godzinowy Bitcoina
Bez zbędnego komplikowania sytuacji, wykres godzinowy prezentuje się następująco:
- Jeżeli przebijemy górną granicę, spodziewam się ataku na $7640 – opór wynikający z dziennego wykresu.
- Spadek poniżej dolnego zakresu, prawdopodobnie doprowadzi nas szybko do $7200.
Obiecująco wygląda również sam poziom $7200 USD. Po pierwsze jest to miejsce, w którym aktywowane zostałyby wszystkie zlecenia SL longów znajdujące się poniżej aktualnego Swing Low na granicy $7280. Jeżeli rzeczywiście tam spadniemy, najważniejsze będzie dla mnie to, jak konkretnie zachowa się tam cena. W przypadku powolnego „grzebania” się przy wsparciu, spodziewam się jego przebicia i kaskadowej likwidacji w dół. Szybki powrót byłby, z drugiej strony, idealnym miejscem na zajęcie długiej pozycji z celem w postaci $7600-$7800.
Struktura wykresu BTC
Ostatnim zagadnieniem, któremu chciałbym dziś poświęcić uwagę jest „wygląd” ogólnej struktury kursu na przestrzeni kilku ubiegłych miesięcy. Jak możemy zauważyć, ani razu, po znaczącym spadku, nie udało się kursowi przebić poziomu, z którego następował zjazd ceny. Paskudna sprawa dla rynkowych byków. Ani razu nie pokazały wystarczającej do pokonania niedźwiedzi siły.
Dopóki to nie ulegnie zmiany, nie wypatrywałbym nowego ATH na kursie. Pozostając jednak cały czas wielkim fascynatem kryptowalut, chciałbym wierzyć, że być może Bitcoin zrobi nam wszystkim mały prezent na święta i ruszy z hukiem do góry, z okazji nadchodzącego w 2020 Halvingu!
Od Redakcji
Niniejszy artykuł ani w całości ani w części nie stanowi „rekomendacji” w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (Ue) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. w sprawie nadużyć na rynku (rozporządzenie w sprawie nadużyć na rynku) oraz uchylające dyrektywę 2003/6/WE Parlamentu Europejskiego i Rady i dyrektywy Komisji 2003/124/WE, 2003/125/WE i 2004/72/WE oraz Rozporządzenia Delegowane Komisji (Ue) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. uzupełniające dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy. Zawarte w serwisie treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu w/w ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.