PlayWay (PLW) | Wydawca wszystkiego, nawet gry o Jezusie

Zanim pomyślicie, że to spóźniony prima aprilis, to dajcie mi chwilę. I to dość ważną chwilę, dlatego że to nie jest żart, Playway naprawdę to zrobi. Do tego, zarobi na tym tytule, jak na setkach innych symulatorów, które wydał. Ale to właśnie ten typ gier pozwolił im przebić sufit 300 jeszcze w tym roku.

Jeżeli jeszcze o nich nie słyszeliście, to przygotujcie się na jazdę bez trzymanki

Spółka Playway jest jedną z największych na rynku gamingowym w Polsce, ale daleko jej do CDProjektu. Nie tylko pod względem kapitalizacji, ale też jakości i rozgłosu ich marek. Powód jest jeden. Główny rodzaj produktów jakie wydają to niskobudżetowe gry, produkowane masowo. Nie jest to też moja opinia a oficjalne stanowisko firmy, która wprost mówi, że ten model biznesowy pozwala im minimalizować ryzyko. Część produkcji powstaje we współpracy z mniejszymi spółkami zależnymi, a reszta jest tworzona w wewnętrznych zespołach. Pozwala im to na utrzymanie produkcji na poziomie 20 premier rocznie. Zaskakująco duża liczba w tej branży, patrząc na taki CDProjekt, który ma jedną produkcje na parę lat. Można więc powiedzieć, że odnaleźliśmy prawdziwą linię produkcyjną dla gier.

Czy w tym szaleństwie jest metoda?

Patrząc na wyniki podane przez samą spółkę, coś w tym musi być. Nie są może najbardziej imponujące, ale wskazują, że znaleźli swoją niszę. Szczególnie z ich najlepszymi, jeżeli chodzi o aspekt finansowy produktami, czyli Car Mechanic Simulator i House Flipper. Gry o dość prostych założeniach i równie prostych zasadach. Ten nieskomplikowany schemat jest podstawą każdej z ich produkcji. To, w połączeniu z niską ceną zakupu, przyczynia się do przyzwoitych wyników sprzedażowych. Taka znikoma bariera wejścia jest prawdopodobnym kluczem do ich stabilnego wzrostu na giełdzie. Spółka jest na niej już od 2016 i od tamtej pory notowana jest w mWIG40.

Notowania PlayWay SA

Ale jak długo będzie to działać?

Gry niskobudżetowe mają to do siebie, że są tanie i rzadko stają się hitami. Ale to nie jest głównym problemem, większym problemem jest zmiana preferencji na rynku. 10 lat temu, gry budżetowe, które można było znaleźć w kiosku to był standard. Dzisiaj, w dobie internetu i wielu promocji, dostęp do tanich, wysokobudżetowych tytułów jest łatwiejszy niż kiedykolwiek. Oznacza to, że konkurencyjność spółki może z dnia na dzień zniknąć i zatopić akcje bardziej niż kiedykolwiek. Jak możemy zauważyć, spółka nie posiada żadnych spektakularnych wzrostów w okresie 2016-2020. Jedyna spora nierówność jest zauważalna w okresie końca 2019 i początku 2020, co może być skorelowane z dużym „boom” na spółki gamingowe, napędzanym sukcesem CDProjektu. Trochę monotoniczne jest wspominanie o ludziach za „Wiedźminem” gdy tylko piszę o spółkach z WIG.GAMES, ale w tym sektorze, w tym kraju, wszystko do nich prowadzi.

To o co chodzi z Jezusem?

Wspomniałem już w samym tytule, że Playway wyda wszystko, co da się nazwać grą. Prawdopodobnie sami spodziewają się, że za niedługo będą musieli zwiększyć jakość albo medialność swoich tytułów, a jak taniej to zrobić, niż za pomocą religii? Nie wystarczy też po prostu się inspirować jakąś religią czy użyć takiej tematyki – widać to po słabym „Agony”, które wydali. Tym razem kontrowersja i łatwa klikalność związana z tytułem „I am Jesus Christ” ma zapewnić spółce premierę wszech czasów. Choć taki plan świadczy o dość sporej krótkowzroczności firmy, która aż prosi się o wizytę u okulisty. Doświadczenie pokazało już, że bijatyka z udziałem różnych bóstw prowadzi do sporych kontrowersji i zablokowania gry w niektórych państwach. Tym bardziej, zapowiedź takiego tytułu ze strony Playway może świadczyć o problemach wewnętrznych spółki oraz potrzebie wywołania medialnego szumu wokół firmy.

Oficjalna grafika promocyjna „I am Jesus Christ”

Co możemy z tego wyciągnąć?

Rozpoznawanie na rynkach prawdziwych okazji, nawet takich do ucieczki jest dość ważną zdolnością. I wiedza o tym, jaka spółka ma potencjał na przyszłość, a jaka jest po prostu mierna pomaga w podejmowaniu ważnych decyzji. Chcę Cię tym samym przestrzec przed traktowaniem tego jako rekomendacji, bo jest to raczej obiektywne spojrzenie na dość dużą spółkę na rynku, który w aktualnych czasach pokazuje swoją prawdziwą potęgę i niewrażliwość na problemy świata zewnętrznego. Z przykładu producentów gier z dolnej półki, ruch kontrowersyjny jest oznaką braku wiary w produkt i próby sprzedania go w każdy możliwy sposób. Osobiście trzymałbym się z daleka od akcji PLW i inwestował w firmy, które mają przyszłość. Ale zaznaczę, że jest to moja opinia oparta na znajomości sektora i być może „I am Jesus Christ” stanie się kultowym klasykiem.

gry
Komentarze (0)
Dodaj komentarz