Co spowodowało masakrę na rynku ropy?

Koronawirus paraliżuje rynki. Jak pisałem już w zeszłą sobotę, światowe parkiety giełdowe lecą od 2 tygodni na łeb na szyję. W tym tygodniu liderem spadków okazała się jednak ropa. Czarne złoto zaliczyło potężny zjazd w dół, którego świat nie widział przez prawie ostatnich 30 lat. Co więc wydarzyło się na rynku ropy? Które mocarstwa prężą swe naftowe muskuły i kto ma najlepsze karty w tym rozdaniu?

Masakra na czarnym złocie

Ceny ropy naftowej odnotowały największy spadek od 1991 roku, kiedy siły amerykańskie rozpoczęły naloty na wojska irackie po inwazji na Kuwejt. Było to w samym środku wojny w Zatoce Perskiej.

Poniedziałkowa katastrofa wystraszyła rynki, które już są mocno przerażone wpływem pandemii koronawirusa na światową gospodarkę i popytem na ropę. Kontrakty futures na ropę naftową Brent, globalny punkt odniesienia dla ceny ropy naftowej, spadły o 22%, ostatnio notując 35,45 USD za baryłkę. Cena ropy w USA wyniosła 33,15 USD za baryłkę, co stanowi spadek o prawie 20%.

Dlaczego ropa spada?

Arabia Saudyjska, największy eksporter tego surowca na świecie, rozpoczęła w weekend wojnę cenową. Posunięcie to nastąpiło po implozji sojuszu między kartelem OPEC, kierowanym przez Arabię ​​Saudyjską a Rosją. Królestwo Saudów i Rosja połączyły się, tworząc tak zwany sojusz OPEC + w 2016 r., kiedy ceny ropy spadły do ​​30 USD za baryłkę. Od tego czasu dwaj wiodący eksporterzy zorganizowali cięcia dostaw do 2,1 miliona baryłek dziennie.

Arabia Saudyjska chciała zwiększyć tę liczbę do 3,6 miliona baryłek do 2020 r., ze względu na spadającą konsumpcję na czarne złoto. Ale prezydent Rosji Władimir Putin, martwiąc się o zbytnio silną pozycję amerykańskich producentów ropy, odmówił realizacji planu, a jego minister energii Aleksander Novak w piątek zasygnalizował zaciekłą bitwę o udział w rynku, gdy powiedział, że kraje mogą wyprodukować tyle baryłek ropy, ile im się podoba już od 1 kwietnia.

Dlaczego Arabia Saudyjska rozpoczęła wojnę cenową?

Tłumiące różnice w tym, jak najlepiej zarządzać światowymi rynkami ropy naftowej, ujawniły się w piątek na spotkaniu OPEC i Rosji w Wiedniu. Po tym, jak Rosja stwierdziła, że ​​porzuca sojusz, Arabia Saudyjska ostrzegła swojego partnera, że ​​będzie żałować tej decyzji. Moskwa zmęczyła się ograniczaniem produkcji w celu ustabilizowania cen i uważa, że ​​polityka ograniczania dostaw dała więcej miejsca dla amerykańskich firm łupkowych. Naturalnie zagrażają one pozycji rosyjskim konglomeratom naftowym. Michaił Leontiew, rzecznik rosyjskiej państwowej firmy naftowej Rosnieft, opisał umowę z OPEC + tymi słowami:

To czysty masochizm. Wykorzystując i drenując własne rynki, usuwamy tanią arabską i rosyjską ropę, aby oczyścić miejsce dla drogiej amerykańskiej ropy z łupków i zapewnić skuteczność jej produkcji.

Stany Zjednoczone stają się największym producentem ropy na świecie i oczekuje się, że w pierwszym kwartale tego roku będą pompować około 13 milionów baryłek dziennie. W weekend Arabia Saudyjska postanowiła walczyć o większy udział w rynku, obniżając ceny, które preferują jej klienci, o 4–7 USD za baryłkę. Podobno Królestwo Saudów planuje także podnieść produkcję do ponad 10 milionów baryłek dziennie.

Co korona ma do tego?

Koronawirus osłabił zapotrzebowanie na energię na całym świecie, ale szczególnie w Chinach, które są obecnie największym importerem ropy naftowej, pochłaniając około 10 milionów baryłek dziennie. Fabryki stoją bezczynnie, a tysiące lotów zostało odwołanych na całym świecie, gdy wybuch koronawirusa, który rozpoczął się w Wuhan w Chinach, stał się globalną pandemią. Międzynarodowa Agencja Energetyczna stwierdziła w poniedziałek, że oczekuje, że popyt spadnie w tym roku po raz pierwszy od recesji w 2009 r., która nastąpiła po globalnym kryzysie finansowym.

Które kraje ucierpią najbardziej?

Wojna cenowa w obliczu malejącego popytu nie jest receptą na stabilność cen ropy. Jak zawsze w takich przypadkach są wygrani i przegrani. Jednakże, trudno znaleźć zwycięzców: główne kraje produkujące ropę stracą pieniądze bez względu na udział w rynku, który mogą odzyskać. Rosja twierdzi, że jest najbardziej odporna na niższe ceny, ponieważ jej roczny budżet opiera się na średniej cenie około 40 USD za baryłkę.

W ostatnich latach jednak sankcje z USA zmusiły ją do zwiększenia wydajności. Kraje Zatoki Perskiej produkują ropę po najniższym koszcie – szacowanym na 2–6 USD za baryłkę w Arabii Saudyjskiej, Kuwejcie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich – ale ze względu na wysokie wydatki rządowe i hojne dotacje dla obywateli potrzebują ceny w przedziale 70 USD rocznie baryłkę lub więcej, aby zrównoważyć swoje budżety.

Państwa zależne od ropy, które ucierpiały przez lata konfliktów, powstań lub sankcji, zapłacą najwyższą cenę. Irak, Iran, Libia i Wenezuela należą do tej kategorii. Ale Stany Zjednoczone też nie uciekną spod topora spadających cen czarnego złota. Boom naftowy związany z łupkami przyniósł niekiedy ekonomiczny boom dla niektórych regionów i firm. Aczkolwiek obecne niskie ceny zapewne zaszkodzą firmom naftowym.

Jak to wpłynie na nas?

Wielkie kraje importujące, takie jak Chiny, Indie i Niemcy, mogą uzyskać bardzo potrzebną ulgę dla swoich budżetów ze względu na spadające ceny energii i cen paliw na których bazuje spora część przemysłu. Konsumenci skorzystają na ogół z niższych cen ropy i wynikającego z tego spadku cen benzyny, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie rynki detaliczne reagują bardziej bezpośrednio na podaż i popyt. Podatki i dopłaty stanowią większy udział cen paliw w Europie, więc efekt jest będzie mniej odczuwalny.

Jednak wszelkie obniżki cen paliw prawdopodobnie zostaną zrównoważone przez spowolnienie gospodarcze spowodowane koronawirusem. Nie jest także wykluczone, że w krytycznej sytuacji giganci naftowi będą jednak zmuszeni do zmniejszenia produkcji (min. ze względu na braki kadrowe czy problemy z dostawami). Wpływ tej wojny cenowej na producentów ropy i miejsca pracy w energetyce również może okazać się znaczący. Kraje, które cieszyły się boomem gospodarczym przez ostatnią dekadę, wraz z rosnącym popytem na ropę mogą boleśnie przekonać się, jak brutalna może być rzeczywistość.

Maciej Kmita

Komentarze