Dlaczego Bitcoin nie jest piramidą finansową?

W ostatnich tygodniach Bitcoin jak i cały rynek kryptowalut przyciągnął sporą uwagę mediów na całym świecie. Główną przyczyną był i jest gwałtowny wzrost ceny Bitcoina, która ustanawia coraz to nowsze szczyty, z tym ostatnim na poziomie powyżej 8 000 dolarów. Wielu ludzi zaczyna kupować Bitcoiny, ponieważ wierzą w możliwość szybkiego wzbogacenia się. Nowi inwestorzy najczęściej nie znają podstaw funkcjonowania kryptowalut, sposobu ich szyfrowania czy tego czym jest blockchain. Wiele instytucji finansowych, dziennikarzy czy polityków nazywa Bitcoina piramidą finansową. Nie mają zupełnie racji, ponieważ piramida finansowa działa w zupełnie inny sposób niż kryptowaluty. Wyjaśnijmy zatem wszystkim, dlaczego Bitcoin nie jest piramidą finansową.

Czym jest piramida finansowa

Zanim przejdziemy do porównywania kryptowalut z piramidą finansową, warto opisać skąd tak naprawdę wzięło się pojęcie piramidy finansowej oraz schematu Ponziego (pierwszej w historii piramidy finansowej), który równie często jest używany w wypowiedziach o Bitcoinie.

Mechanizm funkcjonowania piramidy finansowej opiera się na pozyskiwaniu przez jej założycieli, coraz to nowszych uczestników poprzez perspektywę znacznych zysków. Nowi uczestnicy wpłacając pieniądze otrzymują obietnicę zysków, najczęściej kilkudziesięciu lub kilkuset procentowych. Założycieli piramidy namawiają również nowych uczestników aby Ci zapraszali kolejnych. Większość piramid posiada programy afiliacyjne, poprzez które zaangażowani uczestnicy otrzymują część środków wpłaconych do piramidy przez nowych uczestników. I tak na przykład z 100 zł wpłaconych przez osobę, która zarejestrowała się z naszego polecenia, możemy otrzymać np. 10%. Jak widać funkcjonowanie piramidy zależy tylko i wyłącznie od coraz to większego napływu gotówki od nowych uczestników, których jest ograniczona ilość. Piramida finansowa funkcjonuje dopóki suma wpłacanych pieniędzy przez nowych uczestników jest znacząco wyższa od sumy wypłacanej gotówki. Najczęściej Ci, którzy jako pierwsi dołączyli do piramidy nie mają problemów z wypłaceniem swojego wkładu jak i zysku, co pokazuje nowym uczestnikom, że piramida jest w pełni wypłacalna. Oczywiście, trwa to tylko przez określony czas. W momencie gdy dopływ gotówki do piramidy maleje, staje się ona niewypłacalna i upada, a większość jej uczestników traci swoje środki.

Charles Ponzi jako największy architekt świat

Pionierem w tworzeniu piramid finansowych był Amerykanin – Charles Ponzi (od jego nazwiska pochodzi zwrot „schemat ponziego”). Po I wojnie światowej na świecie obowiązywał system międzynarodowych kuponów na odpowiedź (IRC – International Reply Coupon). Był on wykorzystywany głównie przez firmy, które wysyłały swoje produkty za granicę. Kupony te można było wymienić na znaczki pocztowe o wartości opłaty za zwykły list zagraniczny. Ze względu na chaos związany z powojennym światem, ceny stosowane w różnych krajach, różniły się znacznie od siebie. Charles zauważył, że wymieniając kupony IRC w USA otrzymywał więcej znaczków niż gdyby robił to w Europie. Dlatego zaczął skupować kupony IRC z Europy i sprzedawać je w USA osiągając zysk na poziomie 40 %.  Ponzi założył „Security Exchange Company” (SEC) i zaczął zatrudniać agentów, którzy mieli namawiać coraz to nowszych uczestników do inwestycji w SEC. Agenci byli wynagradzani w systemie prowizyjnym (systemie afiliacyjnym). Charles obiecywał zysk 50 % w czasie 45 dni. Piramida rozrastała się w szybkim tempie, aczkolwiek zyski były finansowane z wpłat nowych uczestników. Przedstawiciele poczty w USA ogłosili, że popyt na kupony IRC nie zwiększył się, co byłoby logicznym następstwem rozrostu SEC, który miał zajmować się obrotem kuponów IRC. Po około pół roku, jeden z bliskich współpracowników Ponziego, poinformował lokalną prasę, że SEC nie posiada w zasadzie żadnych depozytów pieniężnych a wszystkie zyski wypłacane są z bieżących wpłat. Inwestorzy spanikowali i zażądali natychmiastowych wypłat swoich pieniędzy. Piramida upadła, Ponzi został skazany na 5 lat więzienia, a inwestorzy stracili 15 milionów dolarów.

Bankowa krucjata

Ostatnie tygodnie to znaczny wzrost popularności kryptowalut w światowych mediach. Nowy trend nie umknął oczywiście tym, którym najbardziej zagraża – bankierom i branży finansowej. Wielu z największych finansistów i polityków świata negatywnie wypowiada się o Bitcoinie i wróży mu wielką klęskę. Do grona takich osób należą min. był kandydat na prezydenta USA – Ron Paul, vice prezydent Europejskiego Banku Centralnego – Vitor Constancio, CEO JPMorgan Chase – Jamie Dimon. Aczkolwiek są osoby ze świata finansów, które widzą przyszłość systemu finansowego opartego o kryptowaluty i blockchain: były Amerykański komisarz ds. Handlu – Bart Chilton, miliarder i inwestor – Tim Draper, główny strateg Deutsche Bank – Jim Reid. Krytykujący Bitcoina najczęściej używają określenia, że jest on piramidą finansową, a osoby inwestujące w niego jak i inne kryptowaluty są nierozważne i stracą swój kapitał. Przyjrzyjmy się zatem Bitcoinowi i temu jak bardzo NIE jest podobny do piramidy finansowej.

Zrozumieć Bitcoina

Każda piramida finansowa ściśle określa potencjalne zyski jakie inwestor ma osiągnąć po wpłaceniu określonej kwoty. Zyski te są naliczane w określonych okresach czasu (dni, tygodnie, miesiące lub lata). Inną bajką jest fakt, że najczęściej nie są one wypłacalne i są jedynie cyfrowym zapisem na serwerze. Inwestując w Bitcoina nie ma gwarancji zysków. Nie są one jasno określone a wszystko zależy od zachowania rynku i jego uczestników. Nie ma praktycznie żadnej pewności co do ceny Bitcoina za tydzień czy za miesiąc. Jedyną pewną wartością jest to, że nie może ona spaść poniżej zera. Cena Bitcoina (a więc i potencjalne zyski z inwestycji) są określone przez sumę oraz równowagę podaży i popytu, działania rządów i znaczących instytucji finansowych oraz potencjalnych innowacji wprowadzanych przed deweloperów. Patrząc z perspektywy lat, inwestycja w Bitcoina przynosiła zyski i to nie małe, aczkolwiek nie ma żadnej gwarancji, że to się nie zmieni.

Z racji tego, że Bitcoin jest zdecentralizowaną kryptowalutą (nie stoi za nim żadna instytucja, rada nadzorcza czy prezes) a jego kod źródłowy jest dostępny dla wszystkich, nikt nie namawia do jego kupna aby otrzymać część wpłaconych pieniędzy przez nowych uczestników. To prawda, że wiele giełd (min. Coinbase czy polski Bitbay) oferują programy afiliacyjne, ale są one tylko częścią infrastruktury zbudowanej wokół Bitcoina a nie samą kryptowalutą. Z racji braku organu sterującego Bitcoinem, możemy go kupić po cenie którą wynegocjujemy (może być to 5 lub 50 000 dolarów, jeżeli sprzedający się na to zgodzi) ale osoba od której kupiliśmy nie otrzyma żadnych dodatkowych profitów jeżeli my namówimy kolejnych uczestników do kupna. Oczywiście namawiając coraz to więcej osób do zakupu Bitcoina, podwyższamy popyt na niego co w większej skali ma wpływ na cenę. Z drugiej strony, dzieje się tak z każdym innym aktywem (akcje, surowce, waluty fiat, dzieła sztuki), że gdy rośnie na nie popyt to rośnie ich cena.

Również system wypłacania potencjalnych zysków z inwestycji w kryptowaluty różni się od tego w piramidzie finansowej. Kupując jednego Bitcoina za 1 000 zł i sprzedając go tydzień później za 2 000 zł nie otrzymujemy pieniędzy z żadnego wewnętrznego, bitcoinowego konta czy funduszu. Są to pieniądze drugiego uczestnika rynku, który zgodził się kupić od nas kryptowalutę za określoną cenę. W momencie pisania tego artykułu 24-godzinny wolumen transakcyjny dla Bitcoina na wszystkich branych pod uwagę giełdach wynosi 2.8 miliarda dolarów. Co oznacza, że w przeciągu ostatniej doby kupiono oraz sprzedano Bitcoiny o tej wartości. Wszystkie te pieniądze pochodziły od nabywców i sprzedających kryptowalutę i żaden dolar ani dzisiaj, ani nigdy w przeszłości jak i przyszłości nie będzie pochodził z bitcoinowego prywatnego konta, funduszu czy oszczędności jak to jest w piramidzie finansowej.

W przypadku wielu piramid potencjalni uczestnicy są mamieni inwestycją w nieruchomości, surowce czy inne aktywa, które systematycznie rosną na wartości. Ciekawym zjawiskiem jest fakt, że uczestnik piramidy nigdy tak naprawdę nie otrzymuje ewentualnego zakupionego aktywa bądź dokumentu potwierdzającego posiadanie go. W przypadku Bitcoina i jego kupna stajemy się jego właścicielami. W momencie przesłania kryptowaluty na dobrze zabezpieczony portfel (najlepiej sprzętowy), tylko my stajemy się posiadaczami kluczy prywatnych Bitcoina (są to ciągi znaków i cyfr z których generują się specjalne kody), które są wymagane aby przesłać go do innej osoby lub na giełdę w celu sprzedaży. To my posiadamy pełną kontrolę nad swoją kryptowalutą i NIKT – żaden bank, rząd, policja, komornik czy urząd skarbowy – nie jest w stanie zabrać nam Bitcoina.

Jeden z najbardziej znanych i utalentowanych inwestorów historii – Waren Buffet, powiedział, że nie inwestuje w rzeczy, których nie rozumie. Problemem Bitcoina jest to, że ludzie – Ci którzy go kupują i Ci którzy go tylko krytykują, nie rozumieją czym jest i jak funkcjonuje. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu zrozumieliśmy, że Bitcoin NIE jest piramidą finansową i nigdy nie będzie. Jest to technologia, która ma potencjał aby zmienić obecny system finansowy i oddać kontrolę nad naszymi pieniędzmi w nasze ręce. Po raz kolejny wydaje mi się zasadne aby zakończyć tym oto obrazkiem:

Bitcoin ironia obrazek

Maciej Kmita

Komentarze