Ostatnie miesiące to stanowcze słowa sprzeciwu wobec Bitcoina ze strony rosyjskich polityków. Okazuje się jednak, że w niektórych regionach Rosji takie rozwiązanie mogłoby sprawdzić się znakomicie.
Dotychczas stosunek tego kraju do kryptowalut można było określić jako chłodny. Ważni politycy mówili, że Bitcoin może zagrozić stabilności gospodarczej i zapowiadali, że jeśli już pozwolą na rozwój kryptowaluty, to będzie to ich własna, rosyjska waluta narodowa. A przecież to właśnie w tym kraju łatwy dostęp do alternatywnych płatności jest teraz bardzo potrzebny.
Przykładem może być Krym. Rzecznik ds. internetu w Rosji Dmitrij Maryniczew zwrócił ostatnio uwagę na fakt, że na zagrożonym wojną Krymie wciąż nie działa większość banków. – Krym to oddzielna strefa ekonomiczna, więc uruchomienie tam rynku wymiany kryptowalut jest legalne i możliwe. Dlatego kryptowaluty zostaną tam zalegalizowane – mówił na ostatniej konferencji na temat regulacji alternatywnych płatności wirtualnych w Rosji. Jego zdaniem byłaby to ulga dla mieszkańców, którzy dziś mają problemy z dokonaniem płatności czy wypłatą środków w placówce bankowej. Jednocześnie ułatwiłoby inwestycje.
Z innego powodu podobne rozwiązanie mogłoby się sprawdzić w Kaliningradzie. Propozycja padła ze strony rosyjskiego rzecznika praw przedsiębiorców Borysa Titowa. Zwrócił on uwagę, że geograficzne położenie i status polityczny czynią z Kaliningradu idealny rynek do testowania kryptowalut. Niewielki, a przy tym z kontrolowanym przepływem osób czy towarów. Zauważył też, że gdyby region ten uczynić oazą wolności dla walut alternatywnych, mógłby przynosić miliardy rubli zysku z turystyki czy działalności gospodarczej. Dziś to niezbyt popularny kierunek wypadów, jednak wprowadzenie legalnego obrotu kryptowalut mogłoby sprawić, że turyści z całej Europy i Rosji przyjeżdżaliby do Kaliningradu, by w tutejszych kasynach i klubach zaznać niczym nieskrępowanej wolności – również dotyczącej wyboru środka płatniczego.
